Ostatnie dni tego tygodnia dziwnym trafem przeżyłam w spokoju, a raczej coś takiego rzadko się zdarza, albo i wcale. Teraz aktualnie jest piątek godzina 16:30, a ja siedzę na kanapie w salonie razem z Sarą, z którą mówiąc szczerze złapałm dobry kontakt. Oglądamy Teen Wolfa, bo raczej nie inaczej to jest życie. Przy okazji rówież gadamy o nie istotnych rzeczach jakim jest Leondre Devries, pieprzony arogant i egoista.
-Trzeba być idiotą.-Prychnęła blondynka.
-Uwierz mi on nim jest.-Stwierdziłam z pełną buzią popcornu.
Teoretycznie mogę stwierdzić, że jedyne co jest plusem w jego osobie to oczy, ah i jak się nie odzywa. Czuje do niego urazę.
-I tak od początku ?-Zapytała.
-Yup, odkąd zaczęłam tu uczęszczać.
-Ale jakoś na początku tego tygodnia wspominałaś mi coś, że nie chcesz być juz taka jak w swoim dawnym mieście.-Cóż, zdawałam sobie z tego sprawę, że ten dzień nadejdzie prędzej czy później i zapyta mnie o to, ale kurwa tak szybko ?
Ufam dziewczynie, zdążyłyśmy w tak krótkim czasie dobrze się poznać i czuje, ze mogę się jej wygadać, a ona możesz zaufać mi i tak jest.
-Uh, Sara.. to trochę skomplikowane.-Westchnęłam.
-Spoko jeśli nie chcesz teraz mówić, okej.-Podniosła ręce do góry w geście obrony.
-NIE.
-To co ?-Spytała nie do końca rozumiejąc.
-Nie chce abyś pomyślała, że ci nie ufam.
-Laska jest w porządku, powiesz mi jak będziesz gotowa.-Uśmiechnęła się.
-Poprostu boje się, że nie do końca mnie zrozumiesz i no..
-Gadaj, zrozumiem.-Powiedziała spoglądając na mnie z poważną miną.-Wiele rzeczy słyszałam i raczej nic mnie juz nie zaskoczy.-Zaśmiała się cicho.
-No więc.. eh, chodzi o to, że dwa lata temu byłam kompletnie inna dzieczyną, korzystałam z życia i bawiłam się do woli, nic mnie nie obchodziło. Na ogół w szkole byłam tą znaną jendka jakoś gówno mnie to obchodziło, chciałam mieć tylko przyjacół, którym mogę bezgranicznie zaufać i miałam, a raczej mam do tej pory. Była nas piątka plus mój chłopak, o którym zaraz ci oczywiście powiem. A więc zacznijmy od tego, że mając cięty język raczej nikt nie chciał ze mną zadzierać może i to trochę banalne, ale bali się mnie, tak poprostu. Moją najlepsza przyjacółka była i jest Kate, która swoją drogą powinna być tu jutro z samego rana. Jack to szalony gej, który jest napalony na każdego możliwe faceta, który stanie mu na drodze. Alice to brunetka, która jest dojść nieśmiała osoba, ale bardzo inteligentą, była zawsze w potrzebie dla któregoś z nas. Mike to czarnowlosy chłopak, który uwielbia imprezować i szlajać się wieczorami po mieście, to z nim i Kate byłam zawsze najbardziej nawalona ze wszysktich. Oczywiście i ja najniższa, ale bardziej pyskata i wredna, raczej o mnie już wiesz. I oczywiście ten sukinsyn Dylan, którego całym sercem nienawidzę. Przez niego wpakowałam się w to gówno i przez niego byłam totalnym wrakiem człowieka. Nigdy nie zapomnę tego obrazka w damskiej toalecie, to był cios poniżej pasa, załamałam się totalnie...-Westchnęła, poczułam na swoim policzku słoną ciecz, którą po chwili poczułam na ustach.
-Spokojnie Lucy, jestem tutaj.-Złapała mnie za rękę.-Jeśli nie chcesz mówić, przerwij.
-Nie, zaczęłam to skończę.-Przetarłam łzy ręką.-Pamiętam ten dzień doskonale, że też ta szmata jakich nie było mało w tamtej szkole, powiedziała mi, że Dylan pytał się o mnie i czeka pod damską toaletą. Pamiętam doskonale jak tamta małpa chciała zniszczyć nasz związek, ale też dziękuję jej, że nie musialam dalej żyć w błędzie, dowiedziałam się jakim to szmaciarzem jest Dylan, nakryłam go z jakąś dziwką jak tamta, powinnaś się domyśleć, jakoś nie do końca chce mi to przejść przez gardło. Załamałam się, z dnia na dzień było ze mną coraz gorzej, upijałam się, brałam narkotyki, chciałam ze sobą skończyć. Idiotyczne prawda ? Uwierz mi ja w tej chwili tak sądzę, ale jednak byłam z nim pieprzone 3 lata. Po jakimś czasie moi rodzice zaczęli się o mnie martwić, zapisali mnie do psychologa i tych innych gówien, aż trafiłam tutaj. Przysięgałam sobie, że w tym miejscu będę całkiem inną osobą, żeby nikt nie widział o moim istnieniu. Wszystko było w porządku dopóki nie pojawił się Devries i jego paczka, byłam ich ofiarą, a dodatkowo jak nie zdał i dowidziałam się, że będzie chodził z nami do klasy coś we mnie pękło i wiedziałam, że jestem skończona.-Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na zszokowaną dzieczynę.-Spoko możesz teraz mnie uważać za jakąś cpiunke czy cokolwiek sobie tam myślisz.-Powiedziałam.
-Boże Lu, spokojnie.-Przytuliła mnie.-Ale wtedy, wtedy na korytarzu co wychodziłyśmy roześmiane z sali i wpadłas na niego, przecież ty mu się postawiłaś dziewczyno !-Krzyknęła.
-Owszem, ale poprostu nie potrafiłam trzymać języka za zębami.-Westchnęłam.
-Jesteś idiotką.-No co ty.-Powinnaś pokazać mu, ze z tobą się nie zadziera.
-Ziemia do Sary, on umie się bić, on się znęca nade mną rozumiesz ? Poza tym jest ode mnie wyższy o jakieś 30 pare centymetrów.
-I co z tego ?-Zapytała, a ja wzruszyłam tylko ramionami.
*
Do kurwy jasnej kto śmie w sobotni poranek zakłócać mi spanie ?
Spoglądam na ekran telefonu i przyglądam się mu chwilę, aby wyostrzyć obraz.
O kurwa, Kate.
O ja pierdolę, zapomniałam.
Po wczorajszym Sara jakiś czas później wyszła, a ja zmordowana poszłam spać zapominając, że dziś przyjeżdża Kate.
Dobra odbiorę.
-Halo?-Odzywam się.
-Lucy ty suko gdzie ty jesteś? !-Zaraz stracę słuch.
-W łóżku.-Odpowiadam.
-Jak to kurwa w łóżku my czekamy!-Zaraz co ?
-Jak to CZEKAMY? -Staram się zaakcentować ostani wyraz.
-No Jack jest ze mną.-Onie kurwa NEEEE.
-Powiedz mi, że ty żartujesz.
-Ani trochę, uczepił się mnie, że też chcę jechać.
-Dajcie mi 20 minut, będę tam jak najszybciej.-Mówię I się rozłączam.
Rzucam telefon gdzieś na łóżku i wstaję szybkim tępem do szafy. Biorę czarne spodnie i szary sweterek i biegnę do łazienki.
*
Wychodzę z taksówki, którą niestety musiałam jechać ponieważ moja mama tak jakby jest w pracy, a ja nie wyczaruję sobie samochodu i prawa jazdy. Proszę kierowcę aby poczekał na mnie, a ja tylko pójdę po znajomych, ten w odpowiedzi kiwa głową. Zatrzaskuję drzwi od auta i rozglądam się po lotnisku szukając tych dwóch idiotów. Nagle mój wzrok stopuje się na rudych kręconych włosach, które należą do Kate.
-O PIERDOLE KATEEE JACKKK.-Krzyczę I biegnę w ich stronę.
-LUCYYYY SZMATO.-Śmieje się Kate i mnie przytula. Dziewczyna jest dojść wysoka dlatego musi się trochę schylać.
-Hejka Jack.-Uśmiecham się, a chłopak rzuca się na mnie, a ja automatycznie upadam na tyłek.-Jesteś idiotą.
-Wiem, że mnie kochasz, ale masz tu jakiś seksownych przystojniaków w okolicy ?-Zapytał z poważną miną.
Automatycznie ja i Kate spojrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-A nie możesz poprostu zrobić jak kiedyś ?-Zapytałam, ale zauważyłam, że chłopak nie dokońca wiedziała o co mi chodzi.
-No co udawałeś, że twoje odbicie w lustrze to twój chłopak i co opowiadałeś nam jak świetnie to z nim było, ale jak Mike wszedł ci do pokoju i zastał całującego ciebie z lustrem to raczej nikt z nas już nie potrafił uwierzyć w twoje bajki.-Kate parsknęła śmiechem.
-Ale ja poważnie.-Mówi chłopak.-On był prawdziwy !-Powiedział.
-Jak każdy inny twój chłopak.-Stwierdziła Kate.
*******
Cóż trochę taki no długo mi wyszedł jakoś... bo 1100 słówXDD Ale chciałam tutaj abyście wreszcie dowiedzieli sje o przeszłości Lucy
BUm 25 kom next 💕
Grupa na fb : Jednorozce vicifxx
CZYTASZ
Stalker L.D
Fanfiction-A co jakbym ci powiedziała... spierdalaj stary matole i idź zapładniać kozy, twój mały przyjaciel tylko tam potrafi włożyć... a nie przepraszam on jest tak mały, że nawet koza się go wystraszy :) -Widzę niezła sztuka mi się trafiła ( ͡°...