=5=

9.6K 580 432
                                    

Sarah

Jeszcze przez dłuższy czas po wyjściu Jaspera zastanawiałam się, co zrobić. Siedziałam z kocem i kawą na balkonie patrząc w niebo. Tak mogłam skupić myśli. Nie wiem, napisać do niego? Nie, przecież jutro się zobaczymy, on na pewno chce zostać sam. Lepiej pójdę spać. Też chcę odpocząć.

×××

Rano szybko się ogarnęłam i byłam gotowa wychodzić do szkoły. Chciałam znaleźć się tam jak najszybciej, by sprawdzić co z Jasperem. Po jakichś 20 minutach dotarłam na miejsce i zaczęłam szukać przyjaciela. Nie było go nigdzie. Mówił, że przyjdzie... Coś złego się dzieje, dałby mi znać, może zapomniał? Lepiej do niego napiszę.

Nikt nie odpisał, nie oddzwonił. Nie mogłam tak sobie wyjść ze szkoły. Cholera, co teraz? Mam siedzieć na lekcjach jakby nigdy nic? Jasper jest wrażliwy, nawet jeśli nie sprawia takiego wrażenia. Przeżywa dużo rzeczy i potrafi zrobić coś głupiego, bo ma zły humor.

– Hej – usłyszałam znajomy głos za sobą. Odwróciłam się, był to Clemont - nie widziałaś Jaspera?

Blondyn przybliżył się, by mnie pocałować.

– Stało się coś złego – powiedziałam, a on cofnął się.

– Co? Powiedz mi - odparł lekko zdziwiony i zaniepokojony.

– Lepiej, żeby sam ci powiedział. Poza tym, nie widziałam go dzisiaj, mówił, że przyjdzie – włożyłam dłoń we włosy i westchnęłam ciężko.

– Cholera, musimy iść sprawdzić co z nim – chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia ze szkoły.

– Clemont, czekaj! A co ze szkołą?

– Ty martwisz się o obecność w szkole bardziej niż o Jaspera? Serio? – spojrzał na mnie jak na debilkę i skrzywił się lekko. Pokręciłam tylko głową, a on dalej trzymał mnie za rękę i biegliśmy w stronę domu Jaspera.

×××

Clemont stał za mną podczas gdy ja uderzałam pięścią w drzwi tak głośno jak tylko się dało, oczywiście jednocześnie próbując ich nie rozwalić. Po trzeciej serii prawych sierpowych drzwi otworzyły się a zza nich wyłoniła się młoda kobieta z butelką w ręce. Wiadomo było od razu, że to siostra Jaspera.

– Słucham? – spytała z nutą niecierpliwości w głosie, jakby chciała nas jak najszybciej spławić. Odchrząknęłam tylko.

– Nie wiesz, gdzie Jasper? – spytałam zachowując dla siebie wszelkie zwroty grzecznościowe typu 'pani', bo nie mam do niej żadnego szacunku.

– A ja wiem? Wieczorem zwinęła go karetka. A dajcie mi spokój, mam to w dupie... – dziewczyna trzasnęła drzwiami i zza nich słychać było tylko jeszcze kilka wyzwisk rzuconych w moją stronę oraz dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego, co usłyszałam. Jasper jest w szpitalu? Cholera, ale który to szpital? Jest ich tu kilka. Oblecenie wszystkich pieszo zajmie nam kilka godzin... Więc moja mama powinna być w stanie nas zawieźć.

– Cholera, co teraz? – spytał Clemont.

– Ja wiem, chodź za mną – odpowiedziałam, po czym zaczęłam biec w stronę swojego domu.

✓ - nie powinienem. • bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz