=10=

8.1K 481 413
                                    

Stoję na środku pokoju i moje spojrzenie wryte jest w podłogę. Mam wrażenie, że zdołałem policzyć każdą jedną plamkę na panelach, o samych panelach już nie wspominając. Cały pokój wydawał mi się zupełnie nagi, blady, bo po zabraniu moich rzeczy taki w sumie się stał. Nie mam pojęcia, skąd i od kogo David wykombinował małego busika, ale szczerze mu za to dziękuję, bo nie wiedziałem, że w mojej sierocej klitce będzie tyle rzeczy. Po opróżnieniu wszystkich szafek i półek nazbierała się dosyć potężna sterta, niby dupereli, ale jednak te duperele zajmują niesamowicie dużo miejsca. Miałem mieszkać u kogoś tymczasowo, ale jednak okazuje się, że się przeprowadzam.

Dławiłem każde jedno uczucie i czułem, jak gardło zaczyna mnie boleśnie kłuć. Sprawdzałem ostatnie kąty i tajemne schowki w poszukiwaniu czegoś, czego potrzebuję, ale nie znalazłem niczego oprócz starych kartek, śmieci i nieużywanych przyborów. Dopiero wtedy pustka tego miejsca zaczęła mnie przytłaczać. Spędziłem tu tyle lat, że ciężko nie czuć sentymentu, nie ważne ile złego się tu działo.

Zszedłem na dół i prawie pominąłem najważniejszy przedmiot w całym domu. Powędrowałem szybko do kuchni i wyciągnąłem z szafki kubek ze Stichem, który dostałem na swoje piąte urodziny od ojca. Od tamtego czasu, w każde kolejne urodziny, robiłem w nim gorącą czekoladę posypaną cynamonem, która w późniejszych latach zastępowała mi tort. Pozostawienie go w domu doprowadziłoby mnie do szaleństwa.

Po zabraniu ukochanego kubka postanowiłem już opuścić ten dom. Kolejny raz poczułem ból gardła, jeszcze mocniejszy, bo gdzieś w głębi serca wiedziałem, że zostawiam siostrę samą.

W prawdzie nie było jej w domu i zostawiam jej karteczkę, ale i tak wiem, że to dosyć kiepski czas, skoro ona coraz bardziej się stacza. Przez ułamek sekundy poczułem się jak potwór, ale zdałem sobie sprawę, że nie możesz pomóc komuś, kto tej pomocy nie potrzebował.

Miała wybór. Przez ten rok miała wybór. Postanowiła jednak sprawić, że własny brat, którego wychowywała, znienawidził ją i bez większych wyrzutów sumienia wyprowadza się, pozostawiając jedynie kartkę i ogołocone pomieszczenie, zupełnie jak nastolatkowie zrywający przez SMSy.

Z jednej strony nie chciałem jej zostawiać, ale patrząc prawdzie w oczy, ani razu nie odwiedziła mnie w szpitalu. Żal mi było tego wszystkiego. To nie musiało się tak skończyć. Mogło być o wiele, wiele lepiej, jednak to nie moja wina.

Porzucając wszelkie wątpliwości naparłem na klamkę i jasność z zewnątrz oślepiła mnie na moment. Czułem, że to niezdarne pożegnanie to początek czegoś w moim życiu. Nie byłem pewien czego, ale wiedziałem, że to będzie miało swoje zalety, minusy i konsekwencje.

Najgorsze jest to, że w żadnym z przypadków nie wiedziałem jakie, a to co robiłem, to dobry przykład wchodzenia boso na wiejskie, powojenne pole. Albo gówno, albo mina.

×××

David odpalił wóz, podczas gdy ja, prawą ręką ściskając kubek, opierałem się o drzwi i patrzyłem w dal przez okno. Czułem wzrok szatyna na sobie, próbował odgadnąć, co czuję.

- Gotowy? - spytał, lecz miałem wrażenie, że kieruje pytanie sam do siebie, jakby próbując się upewnić, że tak to ma teraz wyglądać. Przytaknąłem tylko, nie patrząc w jego stronę. Czułem w sercu pustkę, tak jakbym pozbawił się rzeczy nieistotnej, niewielkiej błahostki, ale jednak pozostawiałem wspomnienia, wszystkie te dobre. Jedynym pocieszeniem było to, że za tamtymi drzwiami zostają też wszystkie złe.

Po kwadransie podróży dotarliśmy na miejsce. Oceniając Davida jako książkę po okładce i krótkim wstępie, oczekiwałem biedniejszego domu, coś w stylu starej, zapleśniałej kamienicy, ale to co zobaczyłem pozytywnie mnie zaskoczyło. Wysiadłem naprzeciwko ładnego domku. Przypomina mój, przynajmniej z zewnątrz.

✓ - nie powinienem. • bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz