Chłopak wpadł do szpitala, podbiegł do recepcjonistki i spytał o Jaspera. Chwilę mu zajęło przypomnienie sobie jego nazwiska, w końcu usłyszał je tylko raz, w bibliotece. Recepcjonistka uniosła brew, ale w końcu podała szatynowi numer pokoju. David szybkim krokiem udał się na pierwsze piętro i stanął przed drzwiami, lecz zamarł. Co on może powiedzieć? Co on może zrobić? W końcu wykorzystał go, a chłopak niby przez niego trafił do szpitala. Nie wiedział, jak Jasper zareaguje, gdy go zobaczy.
Wystarczy przeprosić i wszystko będzie z głowy, nie?
Zapukał trzykrotnie, a po usłyszeniu cichego "proszę", niepewnie nacisnął klamkę i powoli wszedł do środka. Jasper momentalnie otworzył szeroko oczy.
- Co ty tu robisz? Kto ci powiedział gdzie jestem? Nie obciągnę ci w szpitalu, nie ma mowy, ja nie jestem w te klimaty - powiedział, po czym odwrócił głowę, a aparatura rejestrująca jego tętno pikała coraz szybciej, sygnalizując nagły napływ emocji u bruneta.
- Ja... Chciałem cię przeprosić. Za wczoraj. Nie powinienem był wtedy wyjść. Przepraszam - szatyn zachował dla siebie wszystkie swoje chamskie zapędy i podziałał wbrew swej naturze. Może jednak jest w nim cząstka człowieka, może.
David zauważył, że Jasper ma na sobie ślady pobicia. Wtedy zauważył, że możliwe, że dziewczyna z wcześniej skłamała.
- A no... Skąd masz te siniaki? - spytał, podchodząc blizej do łóżka.
- A po co mam ci mówić?
- Po prostu, nie wiem. To przeze mnie? - spytał, nie wiedząc jakie inne pytanie zadać.
- Sam siebie pobiłem? Taki zdesperowany nie jestem - odpowiedział Jasper, a Davidowi przypomniały się słowa pielęgniarki ze szkoły. Uśmiechnął się lekko, ale przetarł usta, by zasłonić je, żeby Jasper nie pomyślał, że to z niego ma ubaw. Nastała chwilowa cisza. - Pobił mnie fagas siostry, a co?
- Oh, nie, nic, umm. To ja może pójdę...? Tak, lepiej, um, pójdę - powiedział, po czym zaczął się cofać do drzwi.
- David - chłopak wysilił się na wypowiedzenie imienia szatyna. - Możesz zostać. Jeśli chcesz i jeśli, nie wiem, nie masz nic do roboty.
David zawahał się. Mógł pójść do domu, pojechać ze swoimi znajomymi na miasto, zaliczyć kilka klubów i kilku chłopaków. Po co mu towarzystwo jakiegoś skrzywdzonego przez los nastolatka? Przecież David będzie żałował swojej decyzji, bo po co ma tu być? Nie ma powodu. Przyszedł, przeprosił, sprawa załatwiona.
Ale ostatnio przestawał działać według swojego chamskiego instynktu, nie wiedział czemu, ale nie pasowało mu to. Jego doktryna to "mam wyjebane", ale od niedawna postępuje wbrew jej zasad. To nie w jego stylu przejmować się chłopakiem, którego tylko przeleciał. Jego problemy osobiste to coś, co go nie interesuje. Czysty seks.
Ale jednak, postanowił zostać. Nie wiedział czemu, czuł, że bardziej niż wyjazdu z kumplami będzie żałował wyjścia ze szpitala tak po prostu.
Przysiadł się na łóżku obok chłopaka i położył podbródek na dłoni, a łokieć oparł o nogę. Westchnął głęboko, nastała chwila ciszy, słychać było tylko pikanie aparatury podłączonej do Jaspera i tykanie zegarka na ścianie. Żaden z chłopaków nie wiedział o czym rozmawiać.
- Czemu? - spytał brunet, patrząc na siedzącego obok szatyna. - Czemu to zrobiłeś?
Słychać było nutę smutku i zawodu w jego głosie. David wiedział, że musi odpowiedzieć szczerze, zresztą tak jak zawsze, gdy jakiś chłopak liczył na coś więcej.
- To proste. Dla zabawy - powiedział bez zawahania. - Robię to, bo lubię. Nie moja wina, że ktoś bierze to do siebie lub liczy na więcej.
Brunet otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak zamknął je i odwrócił głowę w drugą stronę. Ponownie nastała cisza, tym razem bardzo nieprzyjemna. Chłopak zrozumiał, że był dla bruneta tylko kolejną seks-zabawką, można tak to nazwać. Był głupi, licząc na coś więcej. Zresztą tak jest zawsze.
CZYTASZ
✓ - nie powinienem. • bxb
Romance#3 bxb - 31.01.2019r. #2 homo - 25.08.2020r. /bxb/ [Zakończone! Dziękuję wam za wszystko!] [KSIĄŻKA JEST STARA, WIĘC JEST CRINGE'OWA, PRZEPRASZAM :(( ] On ma wyrzuty sumienia, jest słaby i podatny na innych. Myśli, że nie powinien. On nie dba o zdan...