=11=

7.2K 457 358
                                    

Gdy się obudziłem, było jeszcze dosyć ciemno. Miałem wrażenie, że uciąłem sobie kilkuminutową drzemkę.

Sięgnąłem do kieszeni po telefon i włączyłem go.
Ekran wskazywał godzinę 5:34. Przetarłem oczy i położyłem głowę z powrotem na poduszkę. Wziąłem głęboki oddech i patrzyłem w sufit. Nie ma mowy, że usnę znowu, a Dominic prawdopodobnie śpi. Powoli zsunąłem się z łóżka, starając się nie nadwyrężać złamanych kości. Ziewnąłem i przeciągnąłem się.
Ospale poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem szklankę i nalałem trochę wody, po czym w kilka łyków wszystko wypiłem. Samopoczucie mi się polepszało. Wciąż ospale przeszedłem się do korytarza i stanąłem przed drzwiami pokoju Dominica. Stałem chwilę, ale słyszałem tylko zegar. Powoli i cicho nacisnąłem na klamkę. Drzwi otworzyły się.

O dziwo, szatyn nie spał. Leżał na boku, przeglądając coś na swoim telefonie. Uniósł głowę, gdy zobaczył, że wszedłem.

- Coś się stało? - spytał, podpierając się łokciem.

- Nie, tylko nie mogę spać, wybacz, już idę - powiedziałem i zacząłem zamykać drzwi, ale Dominic mnie zatrzymał.

- Nie idź, chodź - skinął głową pokazując miejsce obok siebie na łóżku. Powoli wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi. Położyłem się obok niego, a Dominic dał mi drugą połowę kołdry, którą się przykryłem. Leżeliśmy tak chwilę. On dalej przeglądał coś na telefonie a ja patrzyłem tylko niezręcznie w sufit.

Po chwili wyłączył telefon i odłożył go pod poduszkę. Odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie.

- Wyjątkowy z ciebie przypadek, wiesz? - powiedział, a ja spojrzałem na niego dziwnie. Nie rozumiem, czy to komplement, czy on próbuje mnie obrazić - Opowiesz mi jak to było z Davidem?

Zawahałem się trochę, ale w końcu to jego brat, on i tak wszystko o nim wie.

- W pewnym sensie wcisnąłem się zamiast mojej przyjaciółki, żeby oprowadzać go po szkole. Koniec końców skończyło się na tym, że przeleciał mnie w łazience szkolnej. Potem trochę popadłem w depresję, pobił mnie facet siostry i trafiłem do szpitala. Sarah... Ta przyjaciółka... Zwyzywała Davida, bo myślała, że to przez niego coś mi się stało. No i potem David przychodził do mnie do szpitala. Raz mnie uratował przed przebiciem moich płuc, ale to inna historia. Zaproponował żebym z nim zamieszkał skoro nie chcę mieszkać z siostrą pijaczką.

Szatyn patrzył na mnie uważnie i słuchał.

- Więc... Opowiedz mi tę "inną historię" - powiedział, mając na myśli historię o Chrisie. Popatrzyłem przed siebie i zacząłem bawić się palcami.

- Nie, nie chcę. Proszę - odparłem. Dominic przytaknął i zamknął oczy. - Idziesz spać?

- Nie wiem. Chyba nie usnę. A ty?

- Ja tak samo. Może masz jakieś pytania?

×××

Siedziałem na blacie w kuchni, gdy Dominic chciał przygotować nam kawę. Zauważył obcy przedmiot leżący obok i chciał właśnie w nim ją zrobić, ale zaprotestowałem głośnym "nie". Kubek ze Stitchem zamarł w jego dłoni, tak samo jak chłopak, który go trzymał. Powoli odłożył go i popatrzył na mnie.

- Zatruty jakiś czy co?

- Nie, to mój kubek, z którego mogę pić tylko w urodziny.

- Dziwny jesteś - kontynuował przygotowywanie kawy, tym razem z innym kubkiem.

- Wiem, po prostu ciężko zmienić coś co robi się od trzynastu lat. To dla mnie świętość.

✓ - nie powinienem. • bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz