Tak jak obiecałem, byłem na miejscu trzydzieści sekund później. Biedronka już stała w drzwiach szkoły, z zaczepnym uśmiechem, zapewne zadowolona, że udało jej się mnie sprowokować. Ale co ja poradzę, iż najmniejsza wzmianka o innym chłopaku w jej pobliżu budzi we mnie niepohamowaną wściekłość? I tak ledwo powstrzymywałem się przed zrównaniem domu z ziemią kiedy myślałem jak moja ukochana siedzi sobie w klasie pełnej facetów mogących się na nią bezkarnie gapić.
-Nareszcie jesteś. Lisica, Pszczoła i nowy przystojniak już walczą ze złoczyńcą w jednej z klas.
-Kim jest ten nowy? I niby skąd możesz wiedzieć, że jest przystojny, skoro nosi maskę?!- fuknąłem. Okej, trzeba przyznać, zachowywałem się wtedy jak dziecko, ale najwyraźniej moją Lady to bawił, bo zaczęła się śmiać.
-Mistrz Fu o kimś takim wspominał, pamiętasz? Kiedy go podpytywałam nic nie chciał powiedzieć. Najwyraźniej sami mamy odkryć tożsamość nieziemskiego młodzieńca.
-Nawet nie zaczynaj.
-No dobrze, dobrze. I tak zawsze zostaniesz moim kotkiem, nikt nie zajmie twojego miejsca, więc nie pień się tak - spojrzałem jej w oczy. Miały bardzo ładny kolor: taki specyficzny odcień błękitu, w najjaśniejszych miejscach praktycznie biały. Nigdy wcześniej takiego u nikogo nie widziałem, ale strasznie mi się podobał.
-Obiecujesz?- uśmiechnęła się łagodnie i położyła swoją dłoń na moim policzku.
-Obiecuję- zapewniła. -Ale teraz musimy pomóc reszcie.- machnęła jo-jo i zniknęła w oknie jednej z klas. Westchnąłem, zawiedziony, że ta miła chwila tak szybko minęła, po czym poszedłem w ślady brunetki.
Walka trwała już w najlepsze. Bez trudu można się było zorientować, na podstawie Lisicy, że mocą nowego sługi Władcy Ciem jest zmuszanie ludzi do powtarzania całej zdobytej wiedzy, stojąc na baczność. Mulatka recytowała akurat wszystkich władców Francji oraz ich osiągnięcia.
Pszczoła latała nad wrogiem, w zupełnie innym niż wcześniej kostiumie. Nietrudno było się domyślić powodu owej zmiany, którym w tym samym czasie unikał latających w tą i we w tą czerwonych długopisów. Pociski zakumatyzowana kobieta wyciągała z czarnego dziennika, więc uznałem iż to w nim jest ukryta akuma. Biedronka najwyraźniej również już wpadła na ten pomysł, ponieważ czaiła się za biurkiem, tak by stwór jej nie widziałem.
-Hej, brzydalu! Patrz tutaj! - krzyknąłem do pani Bustier (niewiele trzeba było by się zorientować, że to ona, gdyż nikt inny z grona pedagogicznego nie miał rudych włosów, których kolor nie zmienił się nawet po przemianie. Zresztą u rudych on nigdy się nie zmieniał. Dziwne, prawda?). Zgodnie z moimi przypuszczeniami nauczycielka odwróciła ku mnie głowę, pełną ostrych zębów, podejrzanie przypominających jedynki jakie kreśliła na pracach Ninio. Ja sam nigdy nie otrzymałem oceny poniżej piątki.
-Kolejny niewdzięcznik. Ucz ich tylko i ucz, a potem i tak zostań zwolniony. Ale odzyskam posadę, oj odzyskam, kiedy tylko dyrektor zobaczy jak mówicie wszystko co wiecie. - wysyczała.
-Bez urazy, proszę pani, ale chyba wolałbym oblać klasę. - zakpiłem. Nie był to może najlepszy tekst z mojego licznego arsenału, jednak byłem zbyt skupiony na przyjaciółce, która wyciągała rękę w kierunku dziennika. Jednak pozostała dwójka superbohaterów najwyraźniej nie zajarzyła o co chodzi, bo Chloe skinęła na kolegę, a ten swoją bronią podciął nogi.
Kobieta upadł, a na nią spadła z krótkim okrzykiem Marinett. Kiedy tylko Celine zobaczyła dziewczynę, rozwaloną w poprzek jej kolan, z ręką wyciągnięta ku dziennikowi mocno się wkurzyła. Sięgnęła po długopis.
-Kotaklizm!- wrzasnąłem. Tym razem Pszczoła zareagowała odpowiednio. Pociągnęła przeciwniczkę za włosy, a ta zaskoczona wypuściła pocisk kilka sekund później. Tyle wystarczyło. Skoczyłem i w locie przejechałem pazurami po metalowym przedmiocie. Wylądowałem obok mojej ukochanej, idealnie w momencie, by zobaczyć jak broń rozpada się na pył o milimetr od krzyża nastolatki.
-Dzięki- powiedziała brunetka, gdy pomagałem jej wstać. Druga z super bohaterek nadal siłowała się z potworem. Kobieta drapała dziewczynę, która owinęła nogi wokół jej talii, próbując nie spaść. Wyglądało to jak jakaś dziwna odmiana dzikiego rodeo. Szatyn zamachnął się nunczako i próbował uderzyć złoczyńcę w twarz, jednak nie zdążył, ponieważ ruda sprzedała mu mocnego kopniaka w brzuch. Nastolatek przeleciał przez całą salę i uderzył w ścianę po czym osunął się na podłogę, zostawiając spore wgniecenie. Z kącika ust młodzieńca poleciała strużka krwi. Na ten widok Pszczoła zamarła po czym natychmiast wzbiła się w powietrze i podleciała do niebieskookiego. Uklękła przy nim.
-Damien? Hej, obudź się- zaczęła delikatnie nim potrząsając, a ja wreszcie dowiedziałem się jak chłopa ma na imię. -Damien? Damien?!- córka burmistrza wpadła w panikę. Potrząsała przyjacielem, jednak ten nie reagował. Przyłożyła ucho do jego klatki piersiowej. Zamarła tak na kilka chwil, po czym uniosła głowę. Z przerażeniem zauważyłem, że jej oczy są niczym ze szkła. Niebieskooka wyszeptała:
-Nie oddycha - a już w następnej chwili wrzasnęła tak przeraźliwie, że aż popękały szyby w oknach. Chloe schowała twarz w dłoniach. Płakała. Takiej rozpaczy nie wiedziałem nigdy wcześniej. Jej plecy unosiły się w górę i w dół w zawrotnym tempie. Co chwila powietrze rozdzierał kolejny wrzask. Powtarzała imię martwego jak kołysankę. Bujała się do przodu i do tyłu.
Nagle stało się czegoś czego nikt nawet nie mógł przewidzieć. Skrzydła siedemnastolatki poczerniały po odpadły, jak zeschłe liście. Od jej klatki piersiowej po całym ciele oraz kostiumie zaczęły się piąć czarne zawijasy, jakby ktoś malował je henną. Kiedy dotarły do twarzy panna Burgeois przestała płakać. Opuściła ręce wzdłuż ciała i wstała. To już nie była ta sama osoba. Jej twarz straciła cały wyraz,a oczy zasnuła mgła. Blondynka podniosła upuszczone wcześniej Moiszadełko. Kiedy tylko je podniosła na drewnie również pojawiły się zawijasy, by na główce przedmiotu przemienić się w wystające, metalowe kolce.
-W tym samym momencie usłyszałem za plecami okrzyk:
-Szczęśliwy traf!
CDN
CZYTASZ
Miraculum 4-Młodzi strażnicy
FanfictionBiedronka i Czarny Kot w końcu wracają do Paryża, jednak już nie jako te same osoby Na ich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność: opieka nad Zbiorem Chińskich Miraculi, co już samo w sobie jest ogromnym wyzwaniem, jednak los, jak zwykle, lubi je...