11

65 2 0
                                    

Przyniósł ze sobą kosz gumek do włosów, wsuwek, spinek i szczotkę. Rozkazał mi siąść po turecku, a sam zajął miejsce zaraz za mną. Zaczął bawić się moimi włosami. Zawijał je i upinał zawzięcie. Po 10 minutac,-które minęły mi jak 10 sekund, oznajmił że skończył. Wyjął lusterko z kieszeni i podał mi je. Kok z warkoczem dookoła widniał na samym czubku mojej głowy. Włosy delikatnie przeplatały się tworząc skomplikowany wzór. Odwróciłam się do niego, a on z szelmowskim uśmiechem oznajmił:

-Teraz, gdy będziesz się rumienić nie masz się czym zasłaniać.
Zgromiłam go wzrokiem, a on jakby nigdy nic przyciągnał mnie do siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu i popatrzyłam mu w oczy.

- Powiesz mi coś o sobie?- szepnęłam cichutko robiąc minę kota w butach- Nie wiem o tobie prawie nic. Uważam, że posiadasz niesamowite zdolności fryzjerskie, szczególnie jak na chłopaka- wyrzuciłam z siebie, aby troszkę załagodzić powagę sytuacji.
Zauważyłam, że spochmurniał. Wyraźnie nie miał ochoty na jakie kolwiek zwierzanie się z sekretów swojego życia. Przeciągnął się, robiąc przy tym minę zbitego psa.

- Moja mama jest fryzjerką. Nigdy nie chciała mieć chłopca, ponieważ potrzebowała "manekina do ćwiczeń". Przez długie lata miałem włosy do ramion. Niedawno sam je sobie skróciłem. Gdy przybywało klientów, zamiast się bawić z kolegami, podcinałem włosy i farbowałem. Czasem zdarzały sie zamówienia na fryzury ślubne.- wyrzucił to z siebie jednym tchem. Tak jakby chciał się tego raz na zawsze pozbyć.

Autentycznie zrobiło mi się głupio. Co ja takiego sobie myślałam pytając go?! Teraz na pewno będzie mu przykro.
-Nie martw się, pogodziłem się z tym- dodał jeszcze po czym głeboko westchnął.

Sięgnęłam ręką szafeczki obok łóżka i chwyciłam dosyć grubą książkę w czerwonej okładce. Dopiero teraz zrozumiałam jak brakowało mi czytania. Przrz te kilka tygodni podróży nie miałm nawet chwilki na wejście w ten inny świat.
Na okładce widniała dziewczynka w za dużej marynarce i spódnicy za kolano wykonanej z kwadratowych łatek. Obok niej spokojnie truptał żółw, unosząc główkę w kierunku postaci. Do okoła nich widać było opustoszałe miasto z mnóstwem zegarów.  "Momo" - taki tytuł wydrukowano na samej górze okładki.
Otworzyłam książkę, a litery od razu zaprosiły mnie do czytania. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok krótkiego wierszyka na pierwszej stronie, który tak dobrze znałam. Daniel pochylił się nade mną z ewidentnym zamiarem "czytania przez ramię"
Po paru rozdziałach wyplątałam się z jego objęć i siadłam przed nim. Uważnie mnie obserwował. Pochyliłam się nad nim, zamknęłam oczy i pchnęłam go z całej siły na łóżko.

-Jeśli będziesz ufać wszystkim, długo nie przetrwasz! - zacytowałam jego słowa zprzed kilkunastu dni.
Jednak zanim zdążyłam cokolwiek dodać podniósł się i złapał mnie za ramiona. Próbowałam się uwolnić, ale był sprytniejszy. Szybko znalazlam się obok chłopaka, który przyciągnął mnie do siebie. Uparty błękitno-granatowy kosmyk wyleciał z fryzury i opadł mi na nos. Daniel popatrzył na niego, jak na nawiększego wroga i wsadził mi go za ucho.

-A teraz bedziesz tu leżeć-rzekł niby poważnym tonem.
Sięgnął po kołdrę skopaną w nogi łóżka, by nas przykryć. Gdy zasypiałam Daniel wyjmował wsuwki z moich włosów. Mruczał usypiającą melodię, bądź rozmawiał sam ze sobą. Słyszałam, że często pojawiało sie tam moje imię-zdrobnione w ten jego wyjątkowy sposób.
                                       ***
Przetarłam zmęczone oczy i obróciłam się na drugi bok. Miałam idealny widok za okno- groźnie wyglądające deszczowe chmury zasłaniały całe niebo. Tylko nikłe promienie jesiennego słońca oświetlały pokój. Daniel spał. Westchnęłam i włorzyłam rękę w jego włosy. Natychmiast otworzył oczy i złapał za moją dłoń.

-Dzieńdobry, moje niebieskie słonko.

- Niedługo skończą ci się pseudonimy na mnie, może wtedy dasz sobie święty spokój-odpowiedziałam na zaczepkę chłopaka.

Podciągnęłam się do pozycji siedzącej.
Daniel pokręcił głową wyciągnął ręce przed siebie i złapał mnie w talii. Popatrzył mi głęboko w oczy. Zmusiłam się aby nie odwracać wzroku. Żółto-złote iskierki tańczyły na tęczówkach przeplatając się z miodowym kolorem oczu. Mogłabym siedzieś godzinami i patrzyć jak mi się przygląda...
Nagle coś huknęło. Podskoczyłam na łóżku a sekundę póżniej z niego spadłam. Lecąc z impetem walnęłam w kant szafki nocnej. Zamknęłam oczy, ból eksplodował w głowie dając przykre uczucie deja vu. Zaczęłam wciągać się spowrotem na łóżko. Czyjeś ręce złapały mnie pod boki i wrzuciły na posłanie.

-Dzięki- sapnęłam robiąc przy tym wdzięczną minę.

Uniosłam wzrok. To Luna mi pomogła. Stała z grymasem na twarzy, mierzyła mnie wzrokiem.

-Przeżyjesz jakoś - bardziej stwierdziła niż zapytała, a widząc moją reakcję dopowiedziala- śniadanie za chwilę
-----------------------------------------------------------
*fanfary*
A więc powracam z nowym rozdziałem! Wybiło wczoraj 250 wyświetleń i jestem taka szczęśliwa, że aż trudno to opisać. Przyznać się, kto, tak jak ja, uwielbia MOMO?
                                                    Wasza €m

€mcia Hope-Córka OkeanosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz