16

53 3 0
                                    

Tępe uderzenie głową w ziemie na chwilę oddało mi świadomość. Tylko na chwilkę, jednak to wystarczyło abym zobaczyła małe chatki na polanie. Ich okienka świeciły się tak jasno, wesoło zapraszając do środka. Postacie w rzymskich hełmach z pióropuszami biegały przy lesie, krzycząc coś i wskazując na mnie palcami. Zimna, szczupła ręka spoczęła na moim brzuchu. Wraz z nią, ku mojemu niezadowoleniu, na moich kolanach wylądowało szczupłe ciało.

-Will! Chodź tu, znaleźli się!-cienki, piskliwy, kobiecy głos zagrzmiał nad moim uchem.

Zabrali osobę, która na mnie leżała, a mnie wciągnęli na pas materiału, przypominający prowizoryczne nosze. Jedyne, o czym marzyłam to zamknąć oczy.  Kojący głos w głowie zachęcał do tego. Z uporem maniaka powtarzał: Idź spać. Jesteś przecież taka zmęczona. Odpocznij, uspokuj się, zregeneruj. Zamknij oczy, no już. Pozwól sobie na sen...
Nie miałam siły mu odmówić. Zamknęłam oczy, tym samym odcinajac się od osób, które uporczywie ciagneły mnie na noszach. Złapałam za rękę koleżankę bezradność i odpłynęłam z nią w ciemność.

***

*Daniel pov*
Nico wyłonił się zza krzaków. Podtrzymywałem Em jedną ręką, drugą pomachałem do syna Hadesa. Chłopak podbiegł do mnie. Brązowe oczy zaczęły przyglądać się sytuacji. W końcu kiwnął głową. Podniosłem bezwładne ciało dziewczyny i ułożyłem je na rękach ciemnowłosego.

-Opiekuj się nią, liczę na ciebie- powiedziałem do niego- Dziękuję, mam u ciebie dług - dodałem jeszcze na koniec.

Em zniknęła z Nickiem w cieniu. Nie chciałem jej zostawiać, tak bardzo żałowałem swojej decyzji. Jednak była zbyt słaba, by biec dalej. Z całych sił pragnąłem, aby jej się nic nie stało. Kto inny zostanie moim niebieskim słońcem?
Woda zabulgotała w haszczach. Niebieskie kształty zaczęły okrążać mnie ze wszystkich stron. Bezosobowe słupy wody czołgały się po ściółce porywając zeschłe liście i kwiaty. Machając rękami próbowałem je odgonić, jednak one uparcie zacieśniały krąg. Próbowałem krzyczeć i machać rękami, aby je odpędzić. Upiorne kotły rozbrzmiały w lesie, płosząc ptaki z drzew. Zostałem sam. Rozpędziłem się i z bojowym okrzykiem przedarłem zaporę. Ile sił w nogach rzuciłem się przed siebie. Teraz już nie zdenerwowane, lecz wściekłe istoty zaczęły pościg. Skupiając uwagę wyłącznie na biegu miałem szansę na zwycięstwo. Spojrzałem na zegarek, zostały trzy minuty do końca rozgrywki. Ni z tego ni z owego lunął deszcz. Słońce nadal prażyło, jednak to nie przeszkadzało szalonym kroplom w spadaniu na ziemię. Tęcza, która pojawiła się na niebie dodawała mi choć trochę otuchy.
Prędko droga zrobiła się niebezpieczna. Głazy i konary pokryte mchem, paprocie oraz drobne roślinki zlane wodą zrobiły się śliskie. Rozpędzony, praktycznie jechałem po nich na przedartych już butach. Podeszwy ślizgały się nie pozwalając mi zachować równowagi. Zamiast biec, zsuwałem się, upadałem i sunąłem dalej. Spodnie przemokły do cna, byłem obolały i tak okropnie zmęczony. Szybki rzut oka na rękę potwierdził moje przypuszczenia. Zostało 30 sekund. Ostatkiem sił zmusiłem się do pokonywania drogi. Jednak ta chwila zamyślenia zabrała moją przewagę. Przeźroczyste potwory znów mnie osaczyły.

-Do ataku, teraz!- krzyknął dziecięcy głosik, który zdecydowanie nie pasował do wypowiadanych słów.

Wodne istoty zabulgotały zgodnie. Wydając z siebie niskie chroboty i piski wyglądały, jakby rozmawiały o zakupach świątecznych. Po chwili musiały  już coś wspólnie ustalić. Rzuciły się na mnie pozbawiając mnie tchu. Zegarek na ręce zapikał na chwilkę przed końcem czasu - zostało pięć sekund.
-----------------------------------------------------------
Dobranoc!
Po stosunkowo krótkim namyśle stwiardziłam, że rozdział opowiedziany ze strony Daniela, to dobry plan. Zdobyliście trochę dodatkowych informacji o nim. Przydadzą wam się.
Dziękuję i pozdrawiam osoby, które skomentowały mój ostatni rozdział.❤
Dobrej, piątkowo-sobotniej nocy!
                                                    Wasza €m


€mcia Hope-Córka OkeanosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz