13
W powietrzu dało się wyczuć wilgoć. Mimo późnej jesiennej pory dzisiejszy dzień zapowiadał się raczej ciepło. Mijałam gołe drzewa a suche, kolorowe liście trzeszczały pod moimi butami. Wsłuchałam się w odgłos natury na tyle na ile udało mi się zignorować hałas dobiegający z ulicy. Postanowiłam odpłynąć w świat muzyki. Wyciągnęłam słuchawki i włączyłam (tytuł piosenki) (Autor: Ja w takich okolicznościach posłuchałabym Alt-J- Something good :) ). Obok mnie przechodzili inni zabiegani dorośli, roześmiani uczniowie i zgarbione staruszki. Normalna spokojna okolica. Jedyne na co można narzekać to chyba zmienna pogoda. Jestem (wiek) dziewczyną chodzącą do liceum. Mój wygląd nie odbiega od innych ale jest zapewne coś co mnie wyróżnia. Mam w szkole paru znajomych i kilka osób które najchętniej wysłałabym w kosmos. Tak jak każdy. Zanim się spostrzegłam przekraczałam obrośnięte bluszczem bramy szkoły.
*
Usiadłam w ławce poprawiając ubranie i rozejrzałam się wokół. Większość uczniów byłą już na swoich miejscach. Zadzwonił dzwonek obwieszczający początek końca czyli 8:00- pierwsza lekcja. Nagle do klasy wparowała zdyszana Maki. Innymi słowy moja najlepsza przyjaciółka. Czerwone kosmyki niesfornie wychodziły z koka, szeroki uśmiech zdobił opaloną twarz. Zaraz za nią stała niska, czarnowłosa dziewczyna kurczowo trzymająca się pasków plecaka. Poprawiła okulary w niebieskich oprawkach i spojrzała w górę. Szybko jednak z powrotem skupiła uwagę na swoich butach. Ma na imię Sayu i jest totalnym przeciwieństwem tej pierwszej. Mimo tego uformowały się między nami więzi przyjaźni. Sympatyczne prawda? Maki weszła do klasy dumnym krokiem ciągnąc za sobą Sayu. Czarnowłosa pośpiesznie bąknęła przeprosiny za spóźnienie i zajęła miejsce w ławce za mną. Czerwonowłosa usiadła razem ze mną. Nauczyciel powolnie kontynuował lekcje. Nagle poczułam kopnięcie w krzesło, jeszcze jedno i kolejne. Odwróciłam dyskretnie głowę i spojrzałam na okularnicę. Kiedy czuła się zakłopotana albo zdenerwowana kopała w moje krzesło. Uniosła niespokojny wzrok i delikatnym gestem dłoni wskazała ławkę oddaloną od naszych. Siedział tam chłopak który zwyczajnie mówiąc się na mnie gapił. Miał blond włosy i był dość kolorowo ubrany. Wyglądał nawet uroczo. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. On zwyczajnie odwrócił wzrok. Nie widziałam go wcześniej ale to zrozumiałe. W naszej szkole jest wielu uczniów jako że jesteśmy jedyną placówką w dość dużej okolicy. Po chwili znów patrzył na mnie kątem oka.
*
Kiedy nudnego wykładu nadszedł koniec wszyscy zaczęli wychodzić z klasy. Ja również chciałam to zrobić ale poczułam że ktoś delikatnie chwycił mnie za nadgarstek. Na początku pomyślałam że to Sayu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam blondaska z wcześniej. Zdziwiłam się.
-Przepraszam że się na ciebie gapiłem.- Powiedział nieco za głośno chłopak. Staliśmy się centrum uwagi. Spojrzałam wokół a ona dalej patrzył się na mnie niewinnym wzrokiem
.-Ta dobra, możemy iść porozmawiać gdzie indziej?- Spytałam wskazując na zainteresowany tłum.
-O! Jasne.- Uśmiechnął się
.Wyszliśmy z sali przedzierając się przez innych uczniów i wyszliśmy na podwórko. Usiadłam na ławce a on obok mnie. Nasze kolana się stykały.
-Jestem Kio miło cię poznać.- Zaczął nieznajomy.
-Ja jestem (imię).- Odpowiedziałam.
-Wcześniej chciałem cię przeprosić za to że wgapiałem się w ciebie jak cielę w malowane wrota.- Kio podrapał się po głowie.
-Tak... nic się nie stało tylko troszkę dziwnie się wtedy zrobiło.- Powiedziałam z namiastką sarkazmu którego chyba nie wyłapał.
-Strasznie się cieszę! Myślałem że będziesz mnie teraz uważać za jakiegoś dziwoloąga.- Chłopak spojrzał w górę podziwiając powoli chmurzące się niebo. Wspominałam o zmiennej pogodzie?
CZYTASZ
Potwory mają różne oblicza *Yandere x reader story
Teen FictionZwyczajna szkoła, normalna okolica, spokojne życie. Wszystko tylko pozornie. Co jeśli ktoś będzie chciał obnażyć prawdę. Tą o której nikt nie powinien wiedzieć. Historia opowiada o 5 yandere polujących na miłość i życie jednej specyficznej osoby. Ya...