Pościg trwa

1.6K 163 57
                                    


Witam w ostatniej części mojej historii o Yandere. Mam nadzieje że będzie się podobało.

_____________________________________________

Kiedy przekraczałam próg domu Toru czułam się niepewnie. Ostatnie wydarzenia mocno mną wstrząsnęły. Mimo że na zewnątrz starałam się wyglądać... twardo, to w środku rozpadałam się. Niemało śmierci i psychopatów w książkach lub filmach i może niektórzy marzą żeby wyrwać się z szarej i nudnej rzeczywistości, ale kiedy już do tego dojdzie... nie. Oddałabym wszystko przygody, nowo poznane osoby, szczyptę magii tylko żeby mój świat znów wrócił do normalności.

W pokoju było jasno i przejrzyście. Wszystko równo poukładane, w powietrzu unosił się zapach środków dezynfekujących. Był pedantem... bo na to wyglądało. Z drugiej strony patrząc był przewodniczącym a takie osoby z zasady powinny być schludne i porządne. Brązowowłosy pokierował mnie do łazienki a następnie przyniósł ubrania i ręcznik. Osuszyłam się i przebrałam w spodenki do koszykówki które zapewne na niego są dobre ale mi sięgały prawie do łydek i za dużą koszulkę. Prawie jak w filmach romantycznych... szkoda tylko że zamiast przyszłego chłopaka za drzwiami czeka na mnie oziębły koleś któremu nawet nie wiem czy mogę zaufać. Zapewne nie. Wykręciłam mokre ubrania a następnie złożyłam je w kupkę i zabrałam ze sobą wychodząc z pomieszczenia wprost do oślepiająco białego holu. Do moich nozdrzy dotarł mocny zapach kawy. Zeszłam po schodach i zobaczyłam Toru niosącego dwa kubki z jasno brązowym napojem. Kiedy mnie zauważył zmierzył moją sylwetkę od góry do dołu ale nie wyraził żadnego zainteresowania. Czułam się nieswojo w jego ubraniach, jego domu, sam na sam. Usiadłam na kanapie a chłopak przysunął mi kubek siadając obok. Przycisnęłam uda do siebie tak że niewielka szpara pomiędzy nimi zupełnie zanikła. Chwyciłam napój ale moje palce odmawiały posłuszeństwa plącząc się i prawie wylewając zawartość naczynia. Zanim cokolwiek się wydarzyło przycisnęłam porcelanę do zziębniętych ust i wzięłam porządny łyk dławiąc się przy tym. Nie chciałam nawet patrzeć w bok ponieważ wiem że Toru się na mnie patrzył wyczuwając zmiany w zachowaniu. Chciałam zadać mu wiele pytań ale każde z nich wydawało się nieodpowiednie, zdolne go sprowokować. Nie chciałam za to żebym to ja była wypytywana ale cisza która momentalnie nas ogarnęła stawała się coraz to bardziej uciążliwa.

-Więc, co robiłaś przemoczona w galerii?- Spytał Toru a ja zachłysnęłam się powietrzem. Przecież to było pewne że zapyta.

-Byłam na zakupach i czekałam kiedy minie deszcz... albo przynajmniej się uspokoi.- Odpowiedziałam wpatrując się w kubek jakby miał mi w czymś pomóc.

-Nie okłamuj mnie.- Powiedział chłodno.

-Nie kłamie.- Wydusiłam jeszcze ciszej. Skąd on to wie. Zaczęłam wewnętrznie panikować. Śledził mnie!?

-Co najbardziej oczywiste nie miałaś przy sobie żadnych zakupów mimo że jesteś totalnie spłukana. Uprzedzając twoje kolejne pytanie skąd to wiem. Gdybyś posiadała jakieś pieniądze wyciągnęłabyś je z mokrych ubrań aby zapobiec rozpuszczeniu się banknotów lub zardzewieniu monet. Nigdzie jednak ich nie widzę a twoje obecne ubranie nie posiada kieszeni.- Upił łyk kawy.- Nie masz również telefonu co wydedukowałem na tej samej zasadzie co pieniądze. Coś się musiało stać skoro siedziałaś sama na ławce bez jakichkolwiek osobistych przedmiotów. Może ktoś cię okradł, napadł, zgwałcił?- Spojrzał na mnie nie okazując żadnych emocji.

-N-nie.- To jedyne co udało mi się wyjąkać. Czułam się głupio. I to bardzo. Faktycznie nie przemyślałam w ogóle swojej wymówki. Ale to co zrobił nie było normalne. To jakiś pieprzony Sherlock Holmes!?

-Więc...?- Kontynuował zadręczać mnie pytaniami.- Tylko tym razem szczerze. Czytam cię jak otwartą księgę.- Dopowiedział a ja poczułam że nie przesadza.

Potwory mają różne oblicza *Yandere x reader storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz