Obudziłam się na następny dzień rano. Cisza aż dźwięczała mi w uszach. Po oknach leniwie spływały kropelki deszczu. Chwilę temu dzwoniła do mnie mama...
Po moim ciele rozeszły się dreszcze przerażenia kiedy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Nie jestem bojaźliwa ale przez ostatnie wydarzenia mam się na baczności. I to mocno. Wzięłam do ręki urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła mama.
-Halo...?- Odebrałam.
-Bożę skarbie nic ci nie jest?- Usłyszałam zdenerwowany głos. W tle ktoś się krzątał.
-Nie.- Odpowiedziałam krótko. Mama chyba rozpoznała zmianę w moim zachowaniu ponieważ zazwyczaj nie jestem dla niej taka oziębła.
-Okropnie się martwiłam.- Szlochała.- Nauczyciele do mnie dzwonili. To okropne. Maki tak często u nas była. Chyba nie powinnam teraz o niej wspominać. Musisz to przeżywać.- Ciągnęła.- Zresztą nie ma ci się co dziwić. Przepraszam że nas tam nie było. Jesteś teraz sama w domu. O boże zupełnie sama. Trzymaj się przyjedziemy jak najszybciej. To nie będzie łatwe bo mamy z tatą teraz ważne spotkania ale... nie, nie, nie. Nie powinnam tego mówić bo będziesz się czuła winna. Ja...- Mama zalewała mnie wodospadem słów z którego większość ignorowałam wpadając coraz głębiej w myśli.
-Nie musicie przyjeżdżać. Nie jestem sama. Mam przecież Sayu i kilkoro nowych znajomych. Zostałam nawet osobistą sekretarką przewodniczącego szkoły. To miły kolega. Mamy nowego ucznia. Poznałam też uroczego chłopca w moim wieku. Dogadujemy się i wspieramy teraz.- Kłamałam.
Toru jest ode mnie oddalony bardziej niż dwa bieguny od siebie, Akito nic nie mówi a z Kio widziałam się może dwa razy. Sayu, jej mam dosyć chyba najbardziej. Trzeba ją wręcz niańczyć. Chciałabym móc to wszystko powiedzieć ale wiem że wtedy żadne wytłumaczenie nie było by skuteczne i mama rzuciłaby wszystko żeby tu przyjechać. A tego nie może zrobić.
-Tak... no dobrze, skoro tak mówisz.- Po drugiej stornie dało się usłyszeć niepewność ale w końcu ją przekonałam.
-Wszystko jest ok. Zostanę teraz w domu. Umiem przecież sobie coś ugotować a jeszcze przed incydentem robiłam zakupy więc mam wszystko pod kontrolą.- I będę spędzała każdą wolną chwilę trzęsąc się ze strachu i wypatrując za oknem Shouty.
Kochanie, chyba nie chcesz skończyć tak jak one?
Skuliłam się na kanapie.
-Mamo ja już kończę... Mam zamiar coś ugotować skoro już mówiłyśmy o jedzeniu.- nów skłamałam. Na sam widok jedzenia robi mi się niedobrze.
-Dobrze, przynajmniej nie straciłaś apetytu. I zamykaj drzwi na noc... na dzień też. Jeżeli będziesz się czuła niepewnie idź do któregoś z sąsiadów. Na pewno cię nie wygonią w takiej sytuacji.- Mama paplała jeszcze jakieś ostrzeżenia i rady ale umknęły mi i zanim się zooriętowałam żegnałyśmy się a potem się rozłączyłam.
... a teraz siedzę wciąż na tej samej kanapie myśląc co teraz zrobić. Wstałam i zaczęłam podchodzić do kuchni mając nadzieję że się na coś skuszę kiedy nagle po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.Odwróciłam się na pięcie patrząc w bezruchu na źródło hałasu. Już miałam chwytać za coś twardego kiedy usłyszałam znajomy głos.
-(t/i)-chan to tylko ja, Kio. Przyszedłem sprawdzić co u ciebie.- Odetchnęłam z ulgą. Kio jako jedyny zainteresował się co się ze mną dzieje. Nawet Sayu się nie pofatygowała.
Podeszłam do wyjścia i otworzyłam blondynowi który powitał mnie serdecznym uściskiem.
-Słyszałem że jesteś teraz sama w domu i przeraziłem się. Po tych wszystkich wydarzenia dziewczyna sama! Przybiegłem najszybciej jak umiałem.- Chłopak studiował mnie wzrokiem oglądając dokładnie ręce a potem chwytając moje policzki i przyciągając mnie bliżej. Poczerwieniałam co z pewnością było dokładnie widoczne na mojej bladej twarzy.
CZYTASZ
Potwory mają różne oblicza *Yandere x reader story
Teen FictionZwyczajna szkoła, normalna okolica, spokojne życie. Wszystko tylko pozornie. Co jeśli ktoś będzie chciał obnażyć prawdę. Tą o której nikt nie powinien wiedzieć. Historia opowiada o 5 yandere polujących na miłość i życie jednej specyficznej osoby. Ya...