Wyczekiwany spokój

1.5K 146 11
                                    

Zakończenie nr 2

_______________________________

...Akito. Chwycił mnie za kołnierz bluzki i zaczął wyprowadzać z domu. Szarpałam się ale jego uchwyt był zbyt silny. Poczułam łzy piekące mnie w oczy. Ostatecznie to co doprowadziło mnie do rozpadu to widok zmasakrowanego ciała Sayu. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale słowa utknęły mi w gardle. Stanęliśmy zaraz nad nią.

-Przeszkadzała.- Powiedział Akito a ja spojrzałam na niego z niedowierzanie.

-Jakiś czas temu jeszcze się nią nie przejmowałaś... ale teraz znów zaczęłaś. Czemu!?-Krzyknął a pode mną ugięły się kolana.

-Tak dobrze szło, już prawie nie było nikogo kto mógłby zabierać twoją miłość.- Mówił jakby sam do siebie.

-Czyli to ty je...- Nie umiałam dokończyć zdania.

-Hmm...? A ta pierwsza to nie ja. Szczerze jestem wdzięczny temu kto to zrobił.- Spojrzał w górę na ciemne niebo.

-N- nie. Wyjąkałam opadając w jego uścisku.

Zauważył to i podtrzymał mnie.

-Przepraszam za Sayu.- Powiedział nagle patrząc mi w oczy.- Za niedługo zrozumiesz dlaczego to zrobiłem. Zabierałaby cię, żądała od ciebie wsparcia, czasu i poświęcenie. Tak jak wszyscy. Ja taki nie będę. No dobrze może trochę ale będę oczekiwał tylko jednej rzeczy. Żebyś była przy mnie. Nieustannie.- Uśmiechnął się lekko.

Pociągnął mnie za sobą z powrotem do domu.

-Dlaczego to robisz?- Wydusiłam przez łzy.

-Dobrze, masz racje powinniśmy się poznać. Skoro ja wiem już o tobie dużo to teraz ty powinnaś wiedzieć coś o mnie.- Popchnął mnie na kanapę i usiadł obok.

Kiedyś siedziałyśmy tak samo z Sayu i Maki...

-Nigdy nie miałem czasu. Wychowywała mnie ciotka dla której po śmierci rodziców byłem zbędnym balastem. Na swoje nieszczęście nie jestem głupi. Jędza to zauważyła i kazała mi się uczyć. bez przerwy. Kiedy kuzyni bawili się i spotykali ze znajomymi ja zajmowałem się książkami. Babsztyl uważał że mogę dobrze zarobić na ich rodzinę. Nie brała pod uwagę opcji że kiedy będę starszy mogę się zbuntować. Uważała że jestem niesamodzielny i słaby. A przynajmniej na takiego mnie wychowywała. Ale uczyłem się. Nie tylko historii i przedmiotów ścisłych ale i przetrwania. Metod zabijania. Któregoś dnia postanowiłem przetestować swoją wiedzę. Ona była najbliżej. Jak widać jestem naprawdę dobrym uczniem. Zdechła i uciekłem. Nie jestem słaby... nie jestem.- Mówił coraz ciszej.- Nigdy nie spotkałem osoby która byłaby tak miłą jak ty. Nie mogę pozwolić ci uciec.- Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym... miłości?

-Będziemy ze sobą na zawsze. Chcę już skończyć tą udrękę bycia samotnym.

Akito wstał i poszedł do kuchni. Wrócił trzymając połyskującą żyletkę. Poczułam że moje serce bije szybciej. Ręce zaczęły mi się pocić i przywarłam plecami do kanapy. Chłopak znów zajął miejsce obok mnie i chwycił moją rękę.

-Przepraszam. Ten ból nas wyzwoli.

Poczułam okropny ból. Nie umiałam zdefiniować w której części ciała dopóki nie spojrzałam na nasze złączone ręce. Ponad dłonią biegłą długa na cały nadgarstek rana cięta. Taka sama widniała u niego. Krzyknęłam rozpaczając nad okropnym uczuciem. Zagłuszył mnie dotyk jego warg na moich. Pocałunek był krótki i niewinny. Akito przytulił moje zdrętwiałe ciało do siebie i położył nas. Płakałam przez cały czas. Tak długo dopóki z moich oczu miało co lecieć. Dopóki żyłam...

Chciałem tylko twojej miłości.

jeżeli byłby ktoś inny.

Musiałbym się dzielić.

Nie chcę.

Kiedy już byłaś moja.

Oznaczało to konie.

Błogi, spokojny.

Koniec.

_____________________________

Więc poznaliście już historię Akito. Był niechcianym dzieckiem. Jeszcze raz dziękuję za wytrwanie do końca tej serii. Jeśli macie jakieś pytania śmiało. Dowiedzenia w następnych historiach.

Potwory mają różne oblicza *Yandere x reader storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz