Autorka: Ktoś czekał? Mam nadzieję, że chociaż kilka osób:) Zapraszam na drugą część.
***************************************
Jak Zayn obiecał, nie zgłosił tego co zrobił Styles, ani nie rozmawiał z nim na ten temat. Mimo to, podczas jednej z ich konfrontacji przy recepcji, zasugerował alfie, że wie co zaszło pomiędzy z nim, a jego przyjacielem. Widział, że ruszyło to mężczyznę, widział smutek i poczucie winy w jego oczach. Mimo to, nie zmienił zdania na temat tego co zrobił Styles.
Louis, z kolei, starał się zapomnieć o tym co miało miejsce. Nie było to jednak łatwe. Nie raz widział Stylesa na korytarzu lub w holu. Raz nawet, spotkali się w jego apartamencie, kiedy to mężczyzna wrócił do siebie, nim szatyn skończył sprzątać. Zawsze wtedy zielone tęczówki intensywnie się w niego wpatrywały, co sprawiało, że chłopak czuł się niezręcznie i chciał, jak najszybciej ukryć się przed alfą.
Harry również chciał wyrzucić z pamięci to co zrobił, jednak nie potrafił. Te piękne niebieskie tęczówki oraz cudowny, słodki zapach truskawek i czekolady, prześladowały go na każdym kroku. Za każdym razem, kiedy widział szatyna, wpatrywał się w niego, nie mając siły odwrócić spojrzenia. Jego serce wtedy mocniej biło, a całe ciało krzyczało by ponownie móc mieć przy sobie drobną omegę. Wiedział, że to nic dobrego, jednak nie potrafił zapomnieć. Cały czas obstawiał przy swoim, nie chciał omegi. Dlatego starał się robić co może, byle zapomnieć.
Ostatecznie doszedł do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli wróci do Manchesteru i przez jakiś czas, ktoś inny będzie zajmował się interesami w Londynie. Jego zdaniem, to pomoże mu zapomnieć o chłopaku. Pamiętał chwilę, kiedy uznał, że to najlepsze wyjście. Kiedy wiedział, że nie ma innej drogi.
Louis zapukał do jego apartamentu chcąc się dowiedzieć, czy może posprzątać. Otworzyła mu omega, którą Harry dzień wcześniej poznał w klubie i przyprowadził do hotelu (bo cóż, był alfą i miał swoje potrzeby). Pomimo tego, że nie wyczytał nic twarzy szatyna i faktu, że nie byli w związku (ledwie się znali), czuł się jakby zdradził. Gryzło go sumienie, a jego wewnętrzy wilk wył, jakby chciał mu dać znak, że to co zrobił było złe. Wtedy wiedział...to nie prowadzi do niczego dobrego. Już był zauroczony Louisem i nie mógł pozwolić, aby to przerodziło się w coś więcej. Nie chciał omegi, nie chciał cierpieć, a z tym kojarzyła mu się miłość i bycie w związku.
*****
Spodziewał się tego. Już od dłuższego czasu podejrzewał, że jego złe samopoczucie to nie jest choroba. Wizyta u lekarza, była tylko czystą formalnością, aby uzyskać potwierdzenie, że wszystko dobrze. Dlatego też, nie był zaskoczony, kiedy z ust dr Sail padły te konkretne słowa.
- Gratuluję Louis, to 7 tydzień ciąży – na twarzy lekarki pojawił się lekki uśmiech, który rozświetlił jej pomarszczoną twarz.
Ta sytuacja cały czas przewijała się w jego głowie, pomimo tego, że parę minut temu opuścił gabinet. Teraz stał przed ośrodkiem, na chłodzie, nie przejmując się padającym deszczem – w końcu kończył się październik. Wpatrywał się w mały czarnobiały obrazek, który trzymał w dłoniach – pierwsze zdjęcie jego maleństwa.
Czuł się tak bardzo zagubiony i przerażony. Bo dlaczego teraz? Dlaczego w ten sposób? Dlaczego? Uwielbiał dzieci, sam miał wiele rodzeństwa. Zawsze pragnął posiadać własne, jednak nie teraz. Nie w momencie, kiedy pracował w hotelu jako sprzątaczka, mieszkał z dwójką przyjaciół i póki co nie było mowy o wyprowadzce (zwyczajnie nie było go stać) i nie posiadał alfy. To nie była odpowiednia pora na dziecko, to nie była odpowiednia pora na ciąże. Myśli przelatywały przez jego głowę, powodując chaos, ponieważ w tej chwili nie potrafił ich uporządkować. Co miał zrobić? Usunąć czy urodzić. Zostawić czy oddać do adopcji? Powiedzieć o wszystkim Stylesowi czy zachować to dla siebie?
CZYTASZ
How would you feel, If I told you I loved you?
FanfictionHarry, jest alfą, który uważa, że nie potrzebuje omegi. Pragnie jednak dziecka, a Louis ma to czego on chce.