IX

6.1K 490 113
                                    

Autorka: Na początek, bardzo króciutki Character ask. Przypominam i zachęcam, do zadawania pytań;)

Anne:

Anne pytałam już Twojego syna dlaczego jest takim ślepym idiotą, ale cóż... liczę, że Ty mi odpowiesz.
Ps.: Kocham to, że ich shipujesz!

Harry jest bardzo uparty i czasami jest naprawdę ciężko przemówić mu do rozsądku. Wmówił sobie, że jeśli się zakocha nie zostanie zraniony i kurczowo się tej myśli trzyma. Mam jednak nadzieję, że się opamięta i da szansę sobie i Louisowi, nim ktoś inny sprzątnie mu Lou z przed nosaJ

********************************

Na szczęście następnego dnia nie było tak niezręcznie, jak spodziewali się, że może być. Tak jakby faktycznie zapomnieli o wydarzeniach z nocy. To pozwoliło im się uspokoić i odetchnąć z ulgą. Po tym, jak opuścili ciepłe łóżko i skorzystali z toalety, nie przejmując się tym, że byli w piżamach, zeszli do salonu. Jak się okazało, w pomieszczeniu brakowało jedynie Gemmy, która jeszcze przewijała i karmiła Scotta.

- Pomyśleliśmy, że najpierw odpakujemy prezenty, a później zjemy śniadanie – zaproponowała Anne, kiedy po złożeniu sobie świątecznych życzeń, Harry i Louis zajęli wolne miejsca na kanapie.

- Louis, dasz radę? – Styles spojrzał na omegę. Jemu to nie przeszkadzało, ale przecież Tomlinson jest w ciąży.

- Harry – przewrócił oczami, to już stało się zwyczajem – Nie umrę z głodu, jeśli zjemy śniadanie trochę później. Dziecko też nie – dodał szybko, widząc, że alfa otwiera ponownie usta.

- No dobra – burknął, wywołując tym cichy śmiech innych. Chwilę później dołączyła do nich Gemma z dzieckiem i usiadła obok swojego męża. Zaczęli obdarowywać się prezentami, otwierając je i dziękując poszczególnym osobom.

- To wszystko? – Anne spojrzała w kierunku choinki, kiedy ostatnia paczka trafiła do Edny.

- Jeszcze mój prezent dla Lou – wyjaśnił Styles – Ale po niego muszę iść do garażu.

- Ja też muszę iść po prezent dla ciebie, więc dobrze się składa – Louis podniósł się z kanapy i udał się do piwnicy, podczas gdy kędzierzawy założył buty zimowe z płaszczem i wyszedł z domu.

Louis wrócił chwilę później, z niewielką klatką, w której drzemał mały, czarny kotek, z białymi plamami. Harry'ego jeszcze nie było, więc zajął swoje poprzednie miejsce, kładąc klatkę na kolanach. Mały Scotty, zaczął piszczeć i wyrywać się z ramion ojca, kiedy zobaczył zwierzaka. Omega wyciągnął kotka z klatki i zbliżył się do malca, aby mógł go pogłaskać. Chwilę później usłyszeli trzask drzwi, a zaraz po nim rozniosło się ciche poszczekiwanie. Do salonu wpadła mała, jasna kulka, goniąc dookoła i szczekając.

- Haz? – Louis spojrzał na alfę, który pojawił się również w pomieszczeniu – To... - zaczął, jednak przerwał cicho chichocząc – Mieliśmy podobne pomysły na prezent – Harry nie wiedział o czym mówi szatyn, dopóki nie zwrócił uwagi na to, co trzyma w ramionach.

- Oh, to dla mnie – uśmiechnął się szeroko, obserwując, jak szatyn podchodzi do niego.

- Mówiłeś, że chciałbyś kota – podał mu małego zwierzaka.

- A ty, że chciałbyś psa – spojrzał na szczeniaka, który targał papier ozdobny, w który jeszcze przed chwilą był owinięty jeden z prezentów.

- No tak – zaśmiał się i wziął szczeniaka, kiedy oddał kota mężczyźnie – Skąd wiedziałeś, że chcę goldena? – usiadł na kanapie, z psem na rękach.

How would you feel, If I told you I loved you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz