XIV

4.9K 469 310
                                    

Autorka: Zostało 7 minut do północ, więc uznałam, że już wrzucę. Bo dlaczego nie;)

Jak myślicie, co się wydarzy?

********************************

Obudził się otulony ciepłą kołdrą oraz przyjemny zapachem alfy. Było mu błogo i wygodnie. Nie miał ochoty w ogóle opuszczać łóżka, wiedział jednak, że to nieuniknione. Przeciągnął się, cicho ziewając, nim podniósł się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się po pokoju, a wspomnienia z nocy powracały do jego głowy. Harry'ego już nie było, jednak widział w pomieszczeniu ślady jego obecności. Czuł, jak jego policzki czerwienieją. To była naprawdę wspaniała noc. Przez jego ciało przechodziły dreszcze, kiedy przypomniał sobie każdy pocałunek, każdy dotyk, każdy ruch. Pamiętał, jak Harry jęczał jego imię, jak nazywał go „swoją małą omegą". Co to oznaczało? Czy w ten sposób Stylesa chciał mu pokazać, że go chce? Że zmienił zdanie co do związku? Że chce spróbować z nim być w związku? Jak miał to rozumieć?

Jego serce zaczęło mocniej bić, na myśl, że on i Harry byliby razem. Tworzyliby pełną rodzinę z ich córką.

Co to wszystko dla niego oznaczało?

Wyszedł z łóżka i sięgnął po koszulę, którą alfa zostawił w jego sypialni. Przysunął ją do twarzy, zaciągając się odurzającym zapachem mężczyzny, nim założył ją na siebie. Powoli zapinając jej guziki, kierował się do kuchni, gdzie zapewne przebywał Harry. Cicha muzyka sączyła się z radia, a im bliżej był odpowiedniego pomieszczenia, tym mocniejszy był zapach bekonu i naleśników.

Kędzierzawy stał przy kuchence, pilnując naleśników, aby się nie spaliły. Miał na sobie dresy i zwykły podkoszulek, a wilgotne włosy, które świadczyły o tym, że chwilę wcześniej brał prysznic, były związane w koka. Zastanawiał się, jak teraz będzie wyglądać ich relacja. Odrobinę się bał, że będzie dziwnie, jednak, aby się przekonać, musiał skonfrontować się z alfą.

- Dzień dobry - wszedł do pomieszczenia, dając o sobie znać. Od razu skierował się do lodówki, chcąc wyjąć sok, nie dostrzegając jak ciało alfy się napina.

- Louis – spojrzał w bok, gdzie omega nalewał sobie soku do szklanki – Moglibyśmy porozmawiać? – odłożył naleśnik z patelni na talerz, po czym przesunął patelnię na wyłączony palnik. To samo zrobił z bekonem.

- Tak – skinął, kierując się do jednego z krzeseł przy wyspie – To dobry pomysł – był ciekawy tego co powie mu Harry, ale i zaniepokojony.

- Lou – zajął miejsca obok szatyna i odwrócił się w jego stronę – Przepraszam.

- S-słucham? – spodziewał się chyba wszystkiego, ale nie tego, że Harry go przeprosi. Sam nie wiedział czemu, ale poczuł się z tym źle.

- Przepraszam za to co było w nocy – początkowo wpatrywał się w swoje dłonie, jednak chwilę później niepewnie podniósł wzrok na Tomlinsona. Mógł w nich zobaczyć strach i poczucie winy. Czy Harry, żałował tego co się stało? – To nie powinno mieć miejsca.

- Oh – to nie powinno tak mocno zaboleć szatyna, ale tak się stało.

- Oboje byliśmy pijani, jesteś naprawdę atrakcyjny, poniosło mnie – wyjaśniał, nie zauważając, jaki ból zadaje tymi słowami omedze – Proszę cię, aby to nic nie zmieniło miedzy nami. Nie chcę by było dziwnie. Jesteś moi przyjacielem i nie chcę tego stracić.

- T-tak, w porządku – nagle koszula, którą miał na sobie zaczęła mu ciążyć, a jej zapach stał się duszący. Coś ciężkiego osiadło w jego żołądku – W końcu j-jesteśmy przyjaciółmi – posłał mu fałszywy uśmiech, w środku mając ochotę płakać.

How would you feel, If I told you I loved you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz