Autorka: Ten rozdział miał się nie pojawić i planowałam zawiesić całe ff. Zmieniłam zdanie (póki co), ale to nie oznacza, że zupełnie porzuciłam ten pomysł.
Na ten moment jednak cieszcie się nowym rozdziałem (o ile wam się spodoba) :) Jest to jak dotąd najkrótsza część.
*****************************
Kręcił się na miękkim materacu, nie potrafiąc znaleźć sobie odpowiedniej pozycji do spania. Był zmęczony i potrzebował snu, jednak on nie chciał nadejść. Tak zawsze wyglądały noce w nowym miejscu. Wiedział, że następnej nocy będzie lepiej, ale dzisiaj też chciałby się wyspać.
Zegar wskazywał 01.48, kiedy Louis zaczął odczuwać lekkie ssanie żołądka. Uznał, że skoro i tak nie może spać, to przynajmniej zaspokoi głód. Odsunął kołdrę i wstał z łóżka, schodząc na dół. Zapalił lampki ledowe, znajdujące się pod wiszącymi szafkami. Przygotował sobie kanapki z serem i pomidorem, i zrobił do tego herbatę. Usiadł przy wyspie kuchennej i sięgnął po pierwszą kanapkę, powoli zaspokajając swój głód.
- Louis? – w wejściu pojawił się Harry. Widać było, że dopiero się obudził. Jego oczy były przymrużone, a włosy roztrzepane – Wszystko dobrze? Obudziłem się i usłyszałem jakieś hałasy. Poszedłem sprawdzić do twojego pokoju, ale cię tam nie było.
- Byłem głodny, przepraszam – skurczył się lekko, czując jak rumieniec wpływa na jego twarz. Nie chciał obudzić Harry'ego.
- Hej, to w porządku – usiadł obok szatyna – Nic się nie stało. Byłeś głodny, więc to zrozumiałe, że chciałeś coś zjeść. Nie moja wina, że trochę się o was martwię – uśmiechnął się.
- Trochę? – zachichotał Louis.
- No dobrze – przewrócił oczami – Bardzo.
- Tak lepiej – wyciągnął dłoń, klepiąc alfa lekko w ramię – Chcesz? – podsunął w jego stronę talerz, na którym leżały jeszcze dwie kanapki.
- Dzięki – sięgnął po jedną z nich.
Gdy kanapki zniknęły, Louis zszedł z krzesła barowego, odnosząc pusty talerz i kubek, do zmywarki. Harry w tym czasie śledził wzrokiem omegę, głównie skupiając się na jego brzuchu. Louis był w 10 tygodniu i zastanawiał się, kiedy szatyn zacznie się pokazywać.
- Lou? – zmarszczył brwi, kiedy jego wzrok przesunął się na stopy Tomlinsona – Dlaczego jesteś boso? – nie był zadowolony, że chłopak chodzi bez skarpetek. W domu było chłodno, ogrzewanie na noc zostało zmniejszone i nie chciał, aby chłopak się pochorował.
- Nie chciało mi się zakładać skarpetek – wzruszył ramionami, zamykając zmywarkę - Idziemy spać? – zgasił światło i ruszył do wyjścia, kiedy Harry skinął. Był przy wyjściu, kiedy poczuł jak silne ramiona, unoszą go do góry - Co robisz? – pisnął.
- Nie będziesz chodziło boso! W domu jest chłodni i nie chcę, abyś pochorował.
- Haaarry! – jęknął, przeciągając imię alfy i opierając głowę na jego ramieniu.
Mężczyzna jedynie cicho się zaśmiał. Po chwili wszedł do sypialni Louisa, ciągle trzymając go w ramionach. Posadził omegę na łóżku i okrył kołdrą.
- Teraz śpij.
- Postaram się – mruknął.
- Nie możesz spać? – oczywiście Styles musiał od razu zacząć się martwić.
- Harry – westchnął zrezygnowany – Nie masz się czym martwić. Zawsz tak mam w pierwszą noc, w nowym miejscu.
- Na pewno?
CZYTASZ
How would you feel, If I told you I loved you?
FanfictionHarry, jest alfą, który uważa, że nie potrzebuje omegi. Pragnie jednak dziecka, a Louis ma to czego on chce.