Wyrzuty.

53 4 0
                                    

Leżałam na ulicy. Nie wiedzałam co się stało. Byłam cała poobijana, a z mojej wargi leciała krew. Widzałam jak przechodzą koło mnie ludzie. Nikt prawie mnie nie zauważył nie pomógł oprucz jednej kobiety która podeszła do mnie i zaczęła mną potrząsać.

-Proszę pani! Czy pani mnie słyszy?!
krzyczała

Pochyliła się  na demną i zaczęła sprawdzać czy oddycham. Zadzwoniła po pogotowie. Zabrano mnie do szpitala. Leżałam w sali podpięta do kroplówki którą co jakiś czas wymieniała pielęgniarka.Czułam się źle.Nie miałam na nic siły. Próbowałam wstać z łóżka niestety każda kolejna próba kończyła się niepowodzeniem i sprawiała, że lądowałam głową na poduszce.Miałam wyrzuty Sumienia.

-To przeze mnie zginęli ludzie przez moją głupią jedną rzecz!! -Rozpłakałam się.

Łzy spływały mi po policzkach i spadały na białą pościel. Wyrwałam wenflon i wyszłam na korytarz. Zauwarzyła mnie jedna z pielęgniarek która była na dyżurze.

-Co pani robi! Proszę wracać na salę! -krzyknęła i chwyciła mnie za dłoń.

-Pani nic nie rozumie! Poszę mnie puścić! -krzyknęłam i wyrwałam się jej.

Ona jednak zaprowadziła mnie na salę i poleciła drugiej Pielęgniarce aby  ta dała mi leki na uspokojenie.
Wróciłam do łóżka. Po podanych lekach poczułam się lepiej. Do sali wszedł lekarz.

-Jak się pani czuje?

-A jak mam się czuć!? -powiedzałam ostro.

-Proszę się nie denerwować pani Carter i odpoczywać. Teraz pani nie wolno się denerwować....

-Jak nie denerwować o czym pan mówi?-przerwałam mu.

Lekarz uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali. Byłam skołowana.
Leżałam i wpatrywałam się podkrążonymi oczami w czarny zegar który wisiał na ścianie. Wyjęłam z torebki telefon i zadzwoniłam do męża.
Nie odbierał. Zdziwiło mnie to trochę ponieważ zawsze był pod telefonem.
Postanowiłam zdrzemnąć się trochę.

Gdy się obudziłam była godzina 23:12
Poszłam do toalety. Przeglądnęłam się w lustrze. Moje  całe ciało było w ciemno-różowych siniakach, miałam rany na twarzy i nogach. Oparłam się o umywalkę, i zrobiło mi się niedobrze zwymiotowałam.Wyszłam z toalety. Szłam długim korytarzem do sali gdy zobaczyłam Kevina.

-Cześć skarbie!-krzyknął.

Pobiegłam do niego i mocno go obiełam.

-już jestem nie martw się.

Poszłam wraz z nim do sali. Tam usiadłam na łóżku i zaczęłam mu wszystko opowiadać...............

L O N E L YOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz