6

544 73 7
                                    

Przez niezasłonięte żaluzje do mojego pokoju wkrada się światło, które wypala mi oczy. Jest za wcześnie na to, bym wyszła z łóżka, ale upierdliwe wibracje telefonu i te przeklęte słońce, mnie do tego zmuszają. Przeciągam się leniwie i powoli wstaję z łóżka. Podchodzę do stołu i sięgam po telefon, jednocześnie podciągając żaluzje. Spoglądam na telefon i zamieram, gdy widzę liczbę nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych wiadomości. Siadam na łóżku i próbuję przypomnieć sobie, co takiego wczoraj się działo, że tyle osób czegoś ode mnie chce. Impreza jak impreza, wielkie mi halo. Bywały lepsze i z pewnością gorsze. Spoglądam na zegarek i dostrzegam, że jest dopiero ósma, co oznacza, że na pewno nie będę odczytywała tych wszystkich wiadomości. Zakładam papcie i kieruję się do kuchni. Idąc przez nasze mieszkanie, wyczuwam nieobecność Evy i szczerze mnie to dziwi, bo na pewno wróciłyśmy razem. Jest sobota, więc na pewno nie pracuje, a jeśli nawet, to z pewnością nie wyciągaliby jej na plan zdjęciowy z samego rana. Otwieram lodówkę i wyciągam z niej mrożoną kawę, od której jestem uzależniona. Siadam na blacie i zastanawiam się, gdzie jest Eva. Po chwili udaję się do jej pokoju i widzę, że jej łóżko jest niepościelone, a w pomieszczeniu panuje chaos jak po jakimś wybuchu. Dociera do mnie, że brakuje kilku jej rzeczy i z ciekawości zaglądam do szafy i odkrywam, że nie ma jej walizki. Siadam na łóżku przyjaciółki i próbuję sobie przypomnieć, czy czasem nie miała dokądś wyjechać, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Zresztą Eva zostawiłabym jakąś wiadomość, zawsze to robi, nawet jak idzie tylko do sklepu. Nieprzyjemną ciszę przerywa walenie do drzwi. Na sam dźwięk podskakuję na łóżku i wylewam kawę na pościel Evy. Przeklinam pod nosem i szybko próbuję zetrzeć plamę, ale oczywiście mi to nie wychodzi. Osoba, która się dobija się do mieszkania albo ma za dużo siły, albo życie jej niemiłe. Podchodzę pospiesznie do drzwi i przekręcam zamek i w chwili, gdy to robię, zostaję uderzona drzwiami, a do mieszkania wbiega Chris. Za nim stoi William, który nawet na mnie nie patrzy.

- Coś ty kurwa narobiła – Schistad wpatruje się we mnie z nienawiścią i jeśli mam być szczera, to mnie przeraża.

- Co? - Wpatruję się w niego i masuję bolącą rękę.

- Nie udawaj idiotko – widzę, jak zaciska pięści i robię krok w tył.

- O co ci chodzi Chris?

- William trzymaj mnie, bo zaraz ją zabiję – mówi do chłopaka, a ten w końcu na mnie spogląda. W jego oczach jest pustka i zaczynam czuć się nieswojo.

- Co się dzieje? - Odkładam butelkę i opieram się o blat.

- Twój blog się stał – mówi William, a ja czuję, że uginają się pode mną kolana.

- Co? - Wypowiadając tylko jedno słowo, mój głos się załamuje.

- Twoje pierdolone wypociny się stały idiotko! - Chris wrzeszczy jak nienormalny. - Zniszczyłaś Evie życie i karierę, po prostu nie wierzę!

- Nic nie rozumiem – nie wiem, kiedy ląduję na kolanach.

- Po co pisałaś te rzeczy? - William patrzy się na mnie z irytacją. - Okej, mogłaś sobie pisać, masz do tego prawo, ale po co to opublikowałaś? Wymieniałaś nas z imienia i nazwiska i opisywałaś prywatne sprawy, które powierzaliśmy ci w zaufaniu.

- A ty wzięłaś i napisałaś, że Eva jest dziwką i usunęła dziecko – Chris podchodzi do mnie i chwyta mnie za rękę – mam ochotę cię zabić Saetre, wiesz?

- Mój blog jest prywatny – mówię cicho, próbując wyswobodzić się z uścisku Chrisa.

- Nie jest idiotko. Każdy może zobaczyć, co wypisywałaś o swoich przyjaciołach – parska i puszcza moją rękę. - Jak wpiszesz w pieprzoną wyszukiwarkę hasło Eva Mohn to od razu wyskakuje link do twojego bloga i każdy, powtarzam, kurwa każdy, może przeczytać to, co Eva w pełnym, pieprzonym zaufaniu ci powiedziała.

- Nic nie rozumiem – kręcę głową – mój blog jest prywatny. Tylko ja znam do niego hasło – mówię, patrząc na Williama, bo wiem, że on prędzej mi uwierzy. Sęk w tym, że on nawet nie patrzy w moją stronę.

Widzę, jak chłopak wyciąga telefon i coś wpisuje. Chwilę później podsuwa mi urządzenie i moim oczom ukazuje się mój blog w całej okazałości. Czuję ścisk w gardle, a z oczu wypływają mi łzy. To nie może być prawda.

Skandal | SKAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz