Część 2.

4.7K 131 5
                                    

Rano wstałam, ogarnęłam się i udałam się na dół do kuchni. Rodziców jak zwykle nie było, ale to żadna nowość. Ważniejsza jest dla nich praca. Wchodząc do wcześniej wspomnianego pomieszczenia, zauważyłam Stilesa - mojego najlepszego przyjaciela.
- O hej, co tu robisz? - Zapytałam zdziwiona jego obecnością.
- Przyszedłem do ciebie, muszę Ci o czymś powiedzieć.
- A o czym konkretnie? - Zapytałam zaspanym głosem, otwierając lodówkę i wyjmując z niej mleko.
- Po pierwsze. Dziś mamy wolne od szkoły, bo zrobili nam dzień wolny. Po drugie. Gdzie wczoraj byłaś? Byłem po ciebie, ale cie nie było. - Zaczął.
- Po pierwsze. To super. Po drugie. Byłam w kozie z Theo.
- Z Theo? - Zapytał trochę zdenerwowany. Nie lubił go, a po tym jak Raeken chciał zabić Scotta, znienawidził go.
- Tak. Przez niego musiałam siedzieć dwie godziny więcej w szkole. - Odpowiedziałam, przygotowując sobie śniadanie.
- No dobra. - Powiedział po chwili zastanowienia. - Wiesz. Tak sobie myślę. Jak dzisiaj mamy wolne od szkoły, to możemy razem gdzieś iść. - zaproponował.
-Spoko. Tylko zjem, ogarnę się  i możemy iść. - Byłam zadowolona. Bardzo lubiłam spędzać czas ze Stilesem. Po 20 minutach byłam już gotowa do wyjścia.
- To gdzie idziemy? - Zapytałam.
- Do lasu , a potem na gorącą czekoladę do naszej ulubionej kawiarni? - Zaproponował.
- Mi to pasuję.
Przez całą drogę rozmawialiśmy o sprawach szkolnych. Gdy byliśmy już w lesie, zaczęłam uciekać krzycząc ,,łap mnie Stiles". Ukryłam się za jakimś drzewem. Przyznam. Bardzo lubiłam spacery po lesie. Tam zawsze było cicho i spokojnie. Chwilę postałam, ale nigdzie nie było słychać mojego przyjaciela. Wychyliłam głowę z kryjówki, żeby zobaczyć gdzie on jest. Rozejrzałam się, ale nigdzie go nie było. Wyszłam i zaczęłam go szukać. Przecież temu pacanowi może się coś stać... Nagle ktoś zza moich pleców krzyknął:
-Buuuu.....!!!
Ze strachu, upadłam na ziemię. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka stojącego i śmiejącego się.
- Stiles! Mało zawału przez ciebie nie dostałam! - Krzyknęłam.
- Oj przepraszam. Gdybyś widziała swoją minę. Hahaha. - Zaśmiał się jeszcze raz. Gdy skończył, wyciągnął rękę i pomógł mi wstać. Odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam iść przed siebie.
- Sophie! Czekaj! Przepraszam! - Krzyknął Stiles i już za mną biegł.
- Przepraszam Sophie. Nie wiedziałam, że się tak wystaszysz. - Już stał przedemną i przytulał mnie.
- Nie jestem zła na za to, że mnie wystraszyłeś, tylko bałam się, że coś może Ci się stać. - Przyznałam.
- Czyli nie jesteś zła? - Zapytał.
- Nie. Nie jestem. Wiesz. Nie chce mi się iść do kawiarni. Chodźmy do ciebie obejrzeć gwiazdne wojny.
- Zaproponowałam.
- Dobry pomysł. Tylko muszę jeszcze wstąpić na komisariat. - Zgodziłam się i poszliśmy.
Udaliśmy się w stronę budynku policji. Weszliśmy tam i od razu zauważyłam tatę Stailsa. Bardzo go lubiłam.
- Hej tato. Jest coś nowego? - Zapytał jego syn. Bardzo lubił rozwiązywać zagadki. Nie rozumiem tego, ale gdy Stiles wciągnie się w jakąś sprawę to zapomina o otaczającym go świecie.
- No witajcie. Nie, ostatnio jest spokojnie . - Odpowiedział machając do mnie na przywitnie.
- Idziemy z Sophie do mnie. Zrobię kolekcje, do potem tato! - rzucił przy wyjściu.
Skierowaliśmy się w stronę jego domu. Gdy wreszcie tam dotarliśmy włączyliśmy komputer i zaczęliśmy oglądać gwiezdne wojny. Oboje kochaliśmy ten film. Gdy skończyliśmy, był już wieczór. Pora wracać do domu, miałam jeszcze do napisania referat na historie.
- Odprowadzić cie? - Zapytał Stiles, gdy zakładałam buty.
- Nie - Nie chciałam go męczyć.
- Napewno? - Dopytywał.
- Tak. Napewno. Widzimy się jutro w szkole. Nie zapomij o referacie! - Przytuliłam go na pożegnanie.
Skierowałam się w stronę domu. Było już dość ciemno. Nagle wpadłam na kogoś, przez co upadłam na twardy chodnik. Spojrzałam w górę i zobaczyłam...

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Hej. To następna cześć opowiadania. Mam nadzieję, że się podobało. ♥

I love you, my princess. |Theo Raeken|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz