*- Nie rozumiem co ty widzisz w tym Damonie - zaczął, gdy wspominamy chłopk planował uratowanie Eleny.
- To samo co w tobie - pocałowałam go w policzek.*
Po dwóch godzinach oglądania Pamiętników Wampirów, znudziło mi się. Wyłączyłam komputer i odłożyłam go na szafkę. To ten moment, w którym zbiera mi się na marudzenie.
- Theoooo... - przeciągnęłam ostatnia literę jego imienia.
- Hmm? - popatrzył na mnie i jeszcze mocnej przytulił.
- Nie chce mi się tu siedzieć... Chodźmy gdzieś! - zerwałam się z łóżka, stanęłam obok chłopaka, który w dalszym ciągu leżał i zaczęłam go ciągnąć za rękę.
- Jesteś chora, nigdzie nie pójdziesz - odparł że spokojem, jakby wogule nie odczuwał tego, że go ciągnę... To jasne kretynko, że nie czuje...
- No ale, ja chce! - poszłam do łazienki biorąc po drodze jakieś ciepłe ciuchy. Jak nie chce iść że mną, to pójdę sama. Ubrałam się w ciepłą ( za dużą na mnie), czarną bluzę i spodnie z dziurami na kolanach. Gdy wyszłam z mojej łazienki, zastałam Theo w takiej samej pozycji co wcześniej, tylko teraz trzymał w rękach telefon. Nie zwracając na niego uwagi ruszyłam w stronę wyjścia z mojego pokoju. Gdy już miałam naciskać klamkę od drzwi, poczułam jak ktoś czytaj Theo podnosi mnie i rzuca spowrotem na łóżko.
- Przecież ci mówiłem, że nigdzie nie idziesz - uśmiechnął się.
- No aleee...
- Nie ma żadnego ale. Idę do sklepu po czekolade i chipsy... Będę cię tuczył - poszedł do łazienki i po 5 min wyszedł całkiem ubrany. Wziął swój telefon i już miał wychodzić, kiedy się odwrócił.
- A tylko spróbuj ruszyć się z tego łózka. Ewentualnie do kibla. Będę za 10 min - posłał mi całusa w powietrzu i wyszedł z mojego pokoju, a po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi frontowych, co oznaczało, że Theo wyszedł. Podniosłam się z mojego tronu 😁😁😁 łózka. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, czym mogła bym się zająć. Nic ciekawego nie wpadło mi w oko, więc standardowo włączyłam kompa. Zanim włączy mi się gra, poszłam zrobić sobie herbatę. Gdy wróciłam gra była załadowana. Siadłam wygodnie na łóżku, położyłam komputer na kolanach i zaczęłam grać w Metro 2033. Kocham zabijanki😂. Chwilę potem usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Nie przejęłam się tym zbytnio i grałam dalej. Nawet nie spojrzałam na Theo, kiedy wchodził do pokoju.
- Wyszłaś z łóżka - stwierdził, kładąc na biurku zakupy.
- Spostrzegawczy jesteś... Raczej herbata się sama nie zrobiła - grałam dalej nie zwracając uwagi na chłopaka.
- Dostaniesz karę... - stanął przed mną i zabrał mi komputer. Popatrzyłam na niego z wyrzutem.
- Oddaj to! Nie widzisz, że przez ciebie przegrałam? - wstałam do niego, nie wiem w jakim celu, ale był to błąd.W jednej chwili Theo pozbył się urządzenia, a na jego rękach byłam teraz ja. Trzymał mnie w ten sposób, że moje nogi były na górze, a głowa na dole.
- Theo!!! Ogarnij się!!! - zaczęłam się drzeć. Chwilę potem leżałam na podłodze...
- Czy ty jesteś norma... - nie dokończyłam bo chłopak siadł na mnie okrakiem i zaczął gilgotać. Nienawidzę gilgotek.
- Theo... Prze... Przestań!! - błagałam przez śmiech.
- Przeproś - śmiał się.
- Prze... PRZEPRASZAM - zwijałam się że śmiechu.
Przestał.
- Ładniej - podtrzymał mnie, żebym dalej leżała.
Podniosłam lekko glowe i złożyłam na jego ustach długi, czuły pocałunek😍😘😗.
- I to, to rozumiem - powiedział gdy tylko się od niego oderwałam.
Wstałam, otrzepałam moje ubrania i zasiadłam się spowrotem na łóżku, biorąc laptopa.
- Dawaj te chipsy i siadaj tu koło mnie. Będziemy grać!!!👻💕👻💕👻💕👻💕👻💕👻💕👻💕
Hejo, ostatnio mnie nie było, bo rok szkolny i wiecie 😂😂. Mam nadzieję że się podobało
CZYTASZ
I love you, my princess. |Theo Raeken|
FanfictionCzy wilkołak i chimera, o całkiem innych charakterach mogą być razem. Prawdziwa miłość nie patrzy na gatunek i wygląd. Liczy się charakter. Opowieść o 16-letniej Sophie i Theo Reakenie, którzy zmagają się z wieloma problemami. Zapraszam. ♥♥♥♥♥♥