Rufus Allan Monroe (Chiller)

195 18 4
                                    

Z transu wyrwał cię dźwięk telefonu. Od godziny przeglądałaś dokumenty oraz maile dotyczące najróżniejszych mrocznych tajemnic KZU, marząc by ten dzień się w końcu skończył. Co chwila zerkałaś na biały zegar wiszący na przeciwko uginającego się pod stertą papierów, mahoniowego biurka. Westchnęłaś ociężale i podniosłaś słuchawkę czarnego telefonu.
-Siedziba KZU, biuro naczelnika Chillera, w czym mogę pomóc?- powiedziałaś z udawaną uprzejmością.
Kolejny raport dotyczący grupy Daggers, jednak tym razem dotyczył on czegoś poważniejszego niż zwykle. Uderzając opuszkami palców o czarne klawisze zapisywałaś napływające informacje. Gdy skończyłaś notować wszystko co przekazał ci Hrabia wydrukowałaś raport i udałaś się z nim do pracodawcy. Zapukałaś w ciemne drewno po czym pociągnęłaś za metalową klamkę. Drzwi uchyliły się lekko a ty ujrzałaś siedzącego z nogami na biurku szefa. Między wargami trzymał papierosa jednocześnie rzucając kolejną rzutką w tarczę wiszącą na jednej ze ścian. Wydałaś z siebie cichy pomruk niezadowolenia jednak on zdawał się tym nie przejmować.
-Przyszedł raport dotyczący grupy Daggers.
-Daj je Lavishowi.
-Hrabia nalegał bym dostarczyła je tobie. Jest tam także wiadomość od nie jakiej Evy Monroe.
-Oh przyszła wiadomość od Evci? Tęsknię za pysiaczkiem!
Mimo wielkiego uśmiechu malującego się na twarzy odłożył on dokumenty na biurko i spojrzał ponownie na ciebie. Mężczyzna splótł dłonie na klatce piersiowej by wyglądać nieco poważniej. Twojej uwadze nie uszedł jednak chytry uśmieszek który malował się na twarzy twojego szefa.
-[Twoje Imię] , a może byśmy gdzieś wyskoczyli dziś wieczorem? No wiesz ty i ja, może jakaś kolacyjka?
-Odpuść sobie Chiller.
-No dalej [T/I]! Daj się gdzieś wyciągnąć.
-W twoich snach. Nie umawiam się ze współpracownikami. Przeczytaj raport, to ważne. Poza tym chyba martwisz się o tą dziewczyną nieprawdaż? Przydałoby się byś się tym zajął osobiście.
Oddaliłaś się od biurka jednak nim zdążyłaś wyjść z pomieszczenia szef złapał cię za nadgarstek. Wasze spojrzenia spoczęły na złączonych dłoniach. Z każdym kolejnym krokiem brunet był coraz bliżej ciebie. Jego kciuk rysował niewielkie okręgi na twojej ręce. Było to niezwykle przyjemne. Po chwili ocknęłaś się jednak z transu i chciałaś wyszarpnąć swą dłoń z uścisku mężczyzny o fiołkowych oczach, jednak to ci się nie udało. Twój szef splótł wasze palce i uśmiechnął się. Jego twarz znajdowała się teraz tylko pare centymetrów od twojej. Duże, niebiesko-fioletowe oczy patrzyły wprost w twoje szukając odpowiedzi na nigdy nie zadane pytanie. Tak bardzo tego pragnęłaś. Chciałaś poczuć smak jego ust, ale to by wszystko zepsuło. Nie potrafiłabyś skupić się na pracy wiedząc iż twój szef coś do ciebie czuje i że ty odwzajemniasz jego uczucia. Co gorsze nie potrafiłabyś się pogodzić z myślą że zostałaś jego "laską na jedną noc". Dlatego też odsunęłaś się od bruneta gdy chciał złączyć wasze usta.
-Rozumiem- powiedział Rufus i odsunął się od ciebie.
Przez chwilę widziałaś na jego twarzy smutek, urażenie... Jego wzrok smutnego szczeniaczka sprawił iż poczułaś skruchę. Pocałowałaś go w policzek. Następnie złożyłaś lekki pocałunek na jego wargach, jednak nim zdążyłaś się odsunąć brunet przysunął cię bliżej siebie i pogłębił pocałunek.
-Żartujesz sobie?! Czemu to zrobiłeś?!
-Sama mnie pocałowałaś- powiedział i wzruszył ramionami
-Bo było mi ciebie żal! Wydawałeś się smutny więc cię pocałowałam, bo to tego właśnie chciałeś czyż nie?
Chiller już się nie odezwał. Mężczyzna przybrał maskę obojętności i powagi. Jego usta złączyły się w prostą linię, a gdy się ponownie otworzyły usłyszałaś te dwa słowa, których tak bardzo pragnęłaś uniknąć.
-Jesteś zwolniona.
*
Stukot obcasów niósł się echem po cichym korytarzu. Wciąż nie mogłaś uwierzyć w to co ci zrobił Chiller. Wpierw bezczelnie cie pocałował po czym wyrzucił z pracy. Byłaś wściekła. Gdy po godzinie dotarłaś do mieszkania w którym wynajmowałaś pokój zaczęłaś się pakować. Po przeprowadzce z Polski tylko po to by zacząć tu pracę w KZU, teraz miałaś wrócić do ojczyzny. Pognałaś tu za marzeniem, które przez chwilę się ziściło, a teraz byłaś zmuszona odpuścić. Oczywiście brakowało ci rodziców, ale wcale nie chciałaś wracać do rodzinnej miejscowości. Nie było tam perspektyw, a ty pragnęłaś czegoś więcej niż życia kasjerki. Praca w KZU być może nie była idealna, mimo iż dostawałaś dobre wynagrodzenie. Jako sekretarka miałaś o wiele więcej zadań niż się spodziewałaś oraz nieznośnego, z lekka dziecinnego szefa. Miałaś tam jednak także możliwość by się rozwijać. W końcu wiele kobiet które zaczynały jako sekretarki teraz były ważnymi szychami w KZU. Uwielbiałaś parapsychologie oraz kryminały więc uważałaś że ta organizacja to miejsce odpowiednie dla ciebie. Liczyłaś na szybki awans a skończyło się zupełnym przeciwieństwem. Wzięłaś do ręki swój czarny laptop i zaczęłaś wpisywać nazwę strony na której mogłaś kupić bilet na samolot. Czułaś jak samotna łezka spływa ci po policzku.
-Głupi, głupi, głupi Chiller!- wykrzyknęłaś, płacząc coraz mocniej.
Przymierzałaś się do zakupu. Wystarczyło kliknąć jeden przycisk, a bilet byłby twój.
-Jesteś... idiotą!
Przycisnęłaś lewy przycisk myszki.
-Nienawidzę cię Rufusie Allan Monroe- wyszeptałaś.
Twój wzrok był pusty. Choć byłaś wściekła i zrozpaczona to na myśl o brunecie o fiołkowych oczach twoje serce biło mocniej. To było najgorsze. To iż mimo twojej nienawiści do jego osoby czułaś także coś czego nie potrafiłaś nazwać. To uczucie, które cię nachodziło za każdym razem gdy mężczyzna się uśmiechnął, gdy wypowiadał twoje imię... i gdy próbował cię pocałować. To uczucie gdy widziałaś go wychodzącego z innymi kobietami i to uczucie które czułaś gdy musiałaś mu odmówić mimo iż skrycie pragnęłaś udać się z nim na randkę. To ukłucie w sercu. Nawiedziła cię przykra myśl, że gdy już się wyprowadzisz nie będziesz tego czuła. Zaczęłaś się pakować.
*
Gdy tego samego wieczoru po raz ostatni przekroczyłaś próg przytulnego mieszkanka w rękach trzymałaś dwie walizki. Pogoda doskonale wyrażała twój nastrój. Padało. Poczekałaś na taksówkę, jednak minęło pare minut, a ona nie przyjeżdżała. Poczułaś zimny podmuch wiatru i otuliłaś się mocniej cienką kurteczką. Po chwili pod twój dom podjechało eleganckie czarne auto. Doskonale wiedziałaś do kogo należy. Mężczyzna w czarnej koszulce, czarnych spodniach oraz brązowej kurtce wyszedł z samochodu. Mimo deszczowej pogody nosił okulary przeciwsłoneczne, a w ustach trzymał zapalonego papierosa.
-Nie ma to jak spektakularne wejście, co?- spytałaś sarkastycznie i odwróciłaś wzrok.
-Muszę z tobą porozmawiać...
-Sądzę, że dość już powiedziałeś.
-"Nie umawiam się ze współpracownikami."
-Co?- nie byłaś pewna czy dobrze usłyszałaś.
-"Nie umawiam się z współpracownikami."- powtórzył Rufus intensywnie wpatrując się w twoje oczy.
-Nie rozu... Oh.
-Więc [T/I] czy teraz umówisz się ze mną na randkę?
Mężczyzna stał przed tobą przemoknięty do suchutkiej nitki. Jego włosy opadały mu na twarz której już nie krył za szkłami okularów. Doskonale widziałaś jego fiołkowe oczy, które wpatrywały się w ciebie z nadzieją oraz lekką skruchą. Ten wzrok zbitego szczeniaka działał na ciebie jak nic innego. Westchnęłaś czując po raz kolejny ukłucie w sercu. Wyszłaś do niego. Przez moment staliście tak niecały metr od siebie wpatrując się w siebie nawzajem. Mężczyzna cierpliwie czekał na odpowiedź. Ty za to miałaś mętlik w głowie. Za każdym razem gdy pragnęłaś się zgodzić słyszałaś cieniutki, sprzeciwiający się głosik, który przypominał ci o przykrym incydencie z przed paru godzin. Postanowiłaś go jednak zignorować. Gdy ponownie spojrzałaś w fiołkowe tęczówki poczułaś nagły przypływ ciepła. Bez większego namysłu ułożyłaś dłonie na obu polikach Rufusa i złączyłaś wasze usta po raz kolejny tego dnia. Pocałunek był romantyczny, taki o jakim zawsze marzyłaś. Całus w deszczu z chłopakiem w którym się skrycie kochałaś. Czułaś motyle w brzuchu, eksplozje fajerwerków... sama nie wiedziałaś jak inaczej nazwać to uczucie. Byłaś pewna jednego. Kochałaś go.
-Tak.
The End.

-*-*-*-*-

Hello😄
Teraz już wiecie dlaczego Chiller nie dowiedział się o sprawie z księdzem Alexandrem! Za bardzo był zajęty randką.
Krótkie, trochę time-skip'ów, ale ten one shot to chyba jeden z moich ulubionych ((:
Czuję, że minęło naprawdę dużo czasu odkąd ostatnio coś publikowałam, a tak wiele się w tym czasie wydarzyło!
1 Wyszedł nowy album All Time Low o których wspominałam jakiś czas temu
2 Mam bilet na ich koncert!
3 Oczywiście szkoła -.- Jednak jako że za równo 2 tygodnie mam zakończenie roku szkolnego uroczyście przysięgam, że w wakacje postaram się publikować więcej one shotów🤞🏻Do tego czasu nie będę zbyt obecna. Głównie z powodu ostatnich nieukończonych wypracowań oraz balu na który wciąż nie mam sukienki >~<
Niedługo wyjdzie także one shot z Gabim na życzenie @Arbuzik-chan
Pytanie: Kogo chcielibyście więcej? Mam zacząć robić 'podwójne' shoty? No wiecie coś w stylu Gabi, Ourell i ty.

Exitus Letalis short storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz