Rozdział 12

1K 51 4
                                    

Z przeprosinami za brak rozdziału

- Hej, Whittemore! - usłyszałam za sobą i przystanęłam

- Co jest, Devries? - zrównaliśmy krok

- Co z tymi korepetycjami?

- Podobno mamy się spotykać trzy razy w tygodniu...

- Tak. Przyjdziesz dzisiaj? - spytał

- Pewnie, czemu nie. O której?

- Po szkole. Pasuje?

- Pasuje.

- Nie wystrasz się jak wczoraj. Mam szafkę obok - szepnął mi do ucha i odszedł do Zayna, jeśli dobrze pamiętam

- Witam, calineczkę! - usłyszałam przy uchu i nagle przy twarzy ujrzałam twarz Chrisa

- Chris! Nie nazywaj mnie tak! - kopnęłam go zdrową nogą w piszczel

- Auć! Bolało - jęknął

- I miało, idioto - zaśmiałam się

- Kręcisz z Devriesem?

- Nie, udziela mi korepetycji na prośbę nauczyciela - wzruszyłam ramionami

- Ale nie wyglądacie, jakbyście chcieli się wykończyć...

- Niby nie. Ale to Devries. Jeszcze nie wiem, czego mogę się spodziewać...

- Słusznie. Bądź czujna. Ale raczej przestrzegałbym cię przed Mikem.

- A! Właśnie! Byłeś wczoraj wieczorem z Lucasem?

- Tak. Trochę się zasiedzieliśmy

- Ok, bo martwiłam się już. Jak wrócił o dziesiątej bez słowa uprzedzenia

Pożegnaliśmy się i poszłam pod klasę. Matematyka minęła szybko jak zawsze. Zresztą... Resztą lekcji też. Skierowałam się do szafki i dostrzegłam Devriesa grzebiącego w swojej szafce i rozmawiającego przez telefon. Stanęłam za drzwiczkami, tak jak on wczoraj i czekałam na odpowiedni moment. Skończył rozmawiać i zamknął szafkę

- No, Hej - spojrzał na mnie przerażony i złapał się za serce - Och, czyżbym cię przestraszyła, Devries? - udałam skruszoną - Och, jak mi przykro...

- Riley... - chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał i prawie niezauważenie zacisnął dłoń w pięść, po czym ją rozluźnił

Wymieniłam zawartość plecaka i wyszliśmy ze szkoły. Znowu pokonaliśmy większość drogi w ciszy. Pasowało mi to, bo mogłam ułożyć sobie kilka rzeczy. Widziałam już jego dom

- Moja siostra jest w domu - powiedział, jakby zdenerwowany

- Powiedziałeś jej, że mnie nie uderzyła, prawda?

- Tak, ale nie wierzyła - wzruszył ramionami i otworzył przede mną drzwi. Weszłam do środka i o mało​ się nie wywaliłam. Dobrze, że obok była ściana

- Huh, Yuki! - pogłaskałam go i zdjęłam obuwie - Też się cieszę, że cię widzę, ale musisz dać mi przejść - zaśmiałam się, a ten się przesunął - Cześć, Tilly - uśmiechnęłam się ciepło do dziewczyny na schodach

- Hej... Wybacz za wczoraj. Nie chciałam cię uderzyć...

- Kurczę, dziewczyno... - pokręciłam głową - nie zrobiłaś tego. Odsunęłam się zbyt gwałtownie i wywaliłam. Nic wielkiego...

- Na pewno?

- Oczywiście, nie przejmuj się - machnęłam ręką

- Idziemy? - spytał chłopak, podnosząc z podłogi mój plecak

Frajer | Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz