Rozdział piąty

597 61 11
                                    

Blake

Ulice Barcelony powoli odżywały. Dochodziła godzina piąta, a już na drodze pojawiały się samochody. Chociaż gdy jakieś auto przejeżdżało koło mnie, były to głównie taksówki. Zawsze ciekawiło mnie, co taksówkarze robią o tej godzinie na drodze. Przecież mało kto chodzi tak wcześnie do pracy. W miarę dorastania zrozumiałem, że istnieją również inne typy ludzi, którzy noce nie spędzają na zwyczajowym spaniu.

Czułem wewnętrzny spór od samego początku wieczoru. Nie planowałem nigdy czekania do piątej nad ranem, aż jedna z moich partnerek skończy pracę. Były to raczej znajomości typu:
- Hej.
- Cześć.
- Mam wolny apartament.
- Super.
I tyle w temacie. Żadnego czekania, czy niedomówień. Przeważnie zdarzały się sytuację, gdy żadne z nas nie znało swoich imion. Wtedy łatwiej było zapomnieć i nie mieć wyrzutów sumienia.
Tym razem było inaczej. Stałem jak baran pod wejściem dla personelu, czekając aż ktoś stamtąd wyjdzie. Nawet nie pomyślałem wcześniej, że Penny mogłaby wyjść innym wejściem.

- Ale jestem debilem - westchnąłem, podchodząc przodem do betonowej ściany. Złapałem się za włosy, by trochę rozjaśnić umysł. Musiałem przyznać, że zachowałem się dziecinnie.
- Może trochę, ale kim jestem, by oceniać - usłyszałem za sobą ten sam głos, który odtwarzałem w swojej głowie przez połowę nocy. Odwróciłem się. Nie wiedziałem dlaczego, ale ucieszyłem się na jej widok. Prawdopodobnie dlatego, że mi ulżyło, że nie uciekła. Co kolwiek to miało znaczyć w mojej głowie. - Czekałeś?
Nie potrafiłem skategoryzować jej pytania. Nie zawierało w sobie żadnych emocji: strachu, oczekiwania, zawiedzenia, nadziei. To bardziej brzmiało jak twierdzenie niż pytanie.
- Chciałem z tobą porozmawiać - zmarszczyła brwi, jakby nie wierzyła moim słowom. Sam się im dziwiłem, przez co na chwilę mnie zatkało.
- Myślałam, że od razu przejdziemy do konkretów - podeszła do mnie bliżej, łapiąc za poły mojej skórzanej kurtki. W tej chwili cieszyłem się, że jej nie zdejmowałem.
Penny wyglądała jak spragniona krwi wampirzyca, co cholernie mnie podnieciło. Przybliżyła się jeszcze bliżej, przez co nasze ciała idealnie się złączyły. Oddychaliśmy głęboko, patrząc po swoich twarzach, chociaż ja bardziej skupiłem się na jej ustach, które będąc zagryzane, robiły się jeszcze bardziej atrakcyjniejsze.
- Nie całuję się w usta - wysapała, przybijając mnie łopatkami do betonowego muru za nami.

Przez moment straciłem dech w piersiach, który rozszedł się po chwili nieprzyjemnie po mojej klatce piersiowej. Jednak gdy jej usta złączyły się ze skórą mojej szczęki, ból ustał.
- To ja też mam jedną regułę - chwyciłem ją za ramiona, odwracając jej ciało tak, że teraz ona stała przy murze. Spojrzała na mnie swoimi oczami, które tym razem wydawały się bardziej zielone niż brązowe, jak myślałem wcześniej. - Nie licz na nic więcej. To tylko jedna noc. Bez żadnych zobowiązań.
- Umowa stoi - uśmiechnęła się, niecierpliwie ruszając się pod moimi rękami. Ucałowałem jej szczękę, przez co wydała z siebie zadowolone jęknięcie. Uwielbiałem czuć kontrolę nad kobietą, jednak z Penny było jeszcze bardziej intensywniej. Widziałem, że bardzo jej się podobałem, a ja nie ukrywałem, że ona również mnie pociąga. Czułem, że ta noc będzie jedną z lepszych, które dotychczas przeżyłem.
- Lepiej zamówię taksówkę. - Gdy poczułem jej rękę na swoim torsie, musiałem przestać. Miałem całą noc, by się nią nacieszyć. Nie chciałem już dochodzić w spodniach.
- Czemu? - zmartwiła się, gdy odsunąłem się od niej na kilka kroków, by wyjąć telefon, aby zamówić podwózkę.
- Penny, jeszcze chwila, a doszedłbym w spodniach. Nie tak chciałem zakończyć tę noc. Ulica nie jest miejscem, gdzie pragnąłbym dojść.
Nie odpowiedziała, jednak cały czas miała na swoich ustach lekki uśmiech, co chwilę na mnie zerkając.

Gdy dojechaliśmy pod wskazany przeze mnie adres, prawie walnąłem się w twarz za swoją nieuwagę. Przed hotelem stała pełna obstawa ochrony, która najwyraźniej oczekiwała mojego powrotu. Przetarłem ręce o spodnie, ponieważ w krótką chwilę zrobiły się bardzo mokre. Penny siedziała koło mnie, również obserwując otoczenie. Początkowo zmarszczyła brwi, lecz później ukryła zdziwienie pod maską radosnej osoby, którą ja zdecydowanie nie potrafiłem teraz być.

- Wiedziałam, że skądś cię znam - zaśmiała się z mojej miny, po czym otworzyła drzwi auta, po chwili z niego wychodząc. Poranne powietrze, które wleciało do środka nieco mnie ochłodziło, przez co już w kilka sekund odzyskałem siłę do myślenia. A jednak mnie znała.

- Zaczekaj! - zawołałem za nią, szybko płacąc za przejazd. Wysiadłem ze środka, próbując szybko opanować sytuację. Zazwyczaj nie przyprowadzałem zdobyczy z nocek do swojego apartamentu, bo to raczej utrudniało późniejsze pozbycie się ich ze środka. Kilku ochroniarzy wiedziało o takim rozwoju spraw i na szczęście rozpoznałem ich w osobach stojących w przejściu.

- Hej, jestem Penny. - Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy Penny po kolei zaczęła przedstawiać się mojej obstawie. Cała sytuacja wygladała komicznie, gdy jej drobna postura przesuwała się przy ich boku. Nie wyglądali na wkurzonych. Ponadto raczej ucieszyli się z jej grzeczności. To musiała być trochę kultura, jaką zaznali w firmie ochroniarskiej.

- Hej, Jimmy, Rob - przez Penny nie chciałem wyjść na niegrzecznego i również przywitałem się z mężczyznami. Uśmiechneli się do mnie, jednak całą swoją uwagę przeznaczyli dziewczynie. Poczułem się trochę pominięty, jednak nie skomentowałem tego żadnym słowem. Złapałem Penny za dłoń i wspólnie powędrowaliśmy w stronę windy. Chciałem by wcześniejsza atmosfera powróciła.

- Wyglądali na zdziwionych - powiedziała w końcu, gdy weszliśmy do środka. Zerknąłem na nią, jednak ona patrzyła się w dal. - To znaczy, że prawdziwy Blake Anderson jest taki jak go opisują w gazetach?

- Nie wiem, o czym mówisz - westchnąłem, gdy po raz setny usłyszałem to samo pytanie. Nic nie mogłem poradzić na to, że nagle zapragnąłem wyrzucić ją za nachalność. Podniosła mi ciśnienie. A przecież ten wieczór miał wypełniać seks, alkohol i piękna Penny.

- Przepraszam, że to powiedziałam. To było nieodpowiednie. Nie powinnam cię była oceniać - zacisnęła mocniej palce na mojej dłoni, przez co przypomniała mi, że nadal ją trzymałem. Jej dłoń idealnie wpasowywała się w moją, przez co nie kontrolowałem już czy ją trzymam czy nie. Od razu się uspokoiłem.

- Nic nie szkodzi. Możesz mi to wynagrodzić - dzwonek windy powiadomił nas, ze znaleźliśmy się na dobrym piętrze. - Nawet wiem już jak.

- Prowadź - spojrzałem na nią, gdy wychodziliśmy z windy. Miała na sobie zwykłe jeansy, trampki i skórzaną kurtkę a na ramieniu torbę.

Była tak różna od wszystkich dotychczasowych dziewczyn, z którymi się zadawałem, że powoli zastanawiałem się nad pewnością tego, że nasze relacje były i będą czysto fizyczne.

Skomentujcie, to tylko kilka sekund. A dla mnie wielka radość ;)

🔜 One Night StandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz