Twelve ☆

502 61 3
                                    

Kyungsoo Pov

Słysząc kłótnię nowożeńców, dochodzącą z góry, opuściłem dom z prędkością światła. Dobrze wiem, że kiedy ta dwójka rozpoczyna mini wojnę domową, należy w jak najszybszym tempie się ewakuować. Z pewnością jesteście ciekawi dlaczego, a dlatego, że nie raz, nie dwa po całym domu latały naczynia. M.in noże, widelce, zdarzały się i talerze, które w najgorszym wypadku znajdowały się poza czterema ścianami. Gdybyście tylko widzieli ból na twarzy Jongdae, kiedy wydawał pieniądze (nie małe) na zakup nowego okna balkonowego.. Tak jakby odbierano mu ulubionego misia ( w sumie ma takiego, bez którego ani rusz).

Po kilkunastu minutach drogi wszedłem do domu, rozkoszując się ciszą. Uśmiechnąłem się zadowolony, ściągając buty oraz kurtkę. Oczywiście odłożyłem je na swoje miejsce. Nie, żebym był jakimś pedantem.. Ja po prostu dbam o wygląd mieszkania. Jak każdy normalny człowiek. No, poza Chenem. On zawsze zostawia za sobą chlew. Syf, kiła i mogiła to za mało, żeby opisać to, co ten człowiek potrafi zrobić w moim mieszkaniu w ciągu 15 minut. Czasami się zastanawiam jak Xiumin wytrzymywał z tym osobnikiem pod jednym dachem. To jest nierealne.

***

Po niecałej godzinie ktoś z impetem wpadł do mieszkania, warcząc pod nosem przekleństwa. Wychyliłem się zza ściany, mierząc wzrokiem Chen'a, który wręcz kipiał złością.

-Nosz kurwa mać, no ja pierdolę. Jak ta kobieta mnie irytuje. Boże święty daj mi siłę na przetrwanie, albo oddaj tą przeklętą pamięć Xiuminowi, bo ja dosłownie oszaleję. Już wolę użerać się z moim ojcem, niż z tą podstępną, jadowitą żmiją. Czy Ty wiesz co ona zrobiła? - rzucił wściekle, wchodząc do salonu i krążył po nim jak opętany. - Ta pusta lala nawrzucała do garnka warzywa, owoce, resztki mięsa jakieś przyprawy w dużej ilości, wymieszała, dolała wody czy czegoś tam i mi to podała jako obiad. Przesłodzonym głosem rzuciła "Smacznego, Kochanie. ", a chwilę później dorzuciła Udław Się. Wkurzyłem się, wziąłem te wymiociny, bo inaczej tego nazwać się nie da i wylałem na jej utlenione włosy. Żebyś widział jej minę.. Bezcenna. - przystanął i się zaśmiał, ale po chwili wrócił do poprzedniej postawy. Siedziałem na kanapie, słuchając go uważnie i tylko czekałem, aż skończy. - No, ale później jędza wzięła sztućce i zaczęła nimi we mnie rzucać, dodając jakieś określenia.. Nie sądziłem, że takie zna, ale..

- Już? Skończyłeś narzekać? - przerwałem mu.

- To jeszcze nie koniec.. - odparł, patrząc na mnie.

- Koniec. A teraz słuchaj mnie. Uważnie, bo powtarzać się nie będę. - mruknąłem, wstając i zrównałem się z nim. - Po pierwsze, skończ już marudzić, bo sam sobie wybrałeś takie życie. Po drugie, gdybyś miał choć trochę oleju w głowie, nie posłuchałbyś nikogo poza sobą samym i nie byłbyś na każde skinienie swojego ojczulka. - chciał mi przerwać, ale uniosłem palec do góry, sugerując, żeby się zamknął. - Po trzecie, weź się w końcu ogarnij, weź tę dupę w kroki i idź do Xiumina. Powiedz mu w końcu prawdę. Jestem pewien, że po tym by sobie wszystko przypomniał i byłby Happy End. Uwolniłbyś się od tej wiedźmy. Czasem zastanawiam się jak Ty skończyłeś te studia. Yoo jest jaka jest, ale w jednym miała racje - nie masz jaj człowieku. Ty śmiesz się nazywać mężczyzną będąc pod pantoflem ojca?!

- Co Ty do mnie mówisz? Ty myślisz, że ja jestem zadowolony z takiego życia? Ja nie miałem wyboru! Jestem mężczyzną  z krwi i kości.- krzyknął, rozkładając ręce.

- Nie miałeś? - prychnąłem. - Zawsze jest jakieś wyjście. Mogłeś się przeciwstawić ojcu i wybrać Xiumina, a nie tę podłą ździrę, która tylko czeka na twój pin do konta. A po za tym zerwałeś z nim w najgorszy sposób. PRZEZ SMS'A. Kto normalny tak postępuje?! Nie miałeś nawet odwagi stanąć z nim twarzą w twarz. Jesteś zwykłym, pierdolonym tchórzem. Nie dziwię się, że wyparł Cię z pamięci. Sam bym tak zrobił na jego miejscu.  Czego Ty oczekujesz? Że przytaknę głową na każde Twoje słowo? Sam jesteś sobie winny. Xiumin to nie zabawka, którą można rzucić w kąt, a potem zacząć się nią bawić, bo inna się znudziła. Chcesz, żeby znowu coś do Ciebie poczuł, to sam się rusz i coś zrób, Bo to on zawsze o was walczył. Masz niepowtarzalną okazję mu udowodnić, że zrobiłeś to dla niego i wciąż go kochasz.

- Teraz jesteś przeciw mnie? Jakoś wcześniej nie przeszkadzało Ci to, że z nim zerwałem. Teraz włączyło Ci się myślenie i zamierzasz mnie pouczać? Dobre. - syknął w moją stronę.

- Chen, do cholery. Rusz tą tępą głową. To przez Ciebie miał wypadek. Przez Ciebie stracił pamięć. Przez Ciebie jest nieszczęśliwy. I spójrz na siebie. Sam doprowadziłeś do tego. Przez własną głupotę. Jakby ojciec kazał Ci skoczyć z mostu, to byś skoczył?

- Kyu, on mi groził. Chciałem chronić Xiumina! ZROBIŁEM TO DLA NIEGO, DO KURWY NĘDZY!

- Chcesz teraz utwierdzić w tym przekonaniu mnie czy samego siebie? Dobrze znasz własnego ojca i serio myślisz, że on by palcem kiwnął? Jemu się czasem po pilota nie chce wstać i wysyła Twoją matkę, a co dopiero człowieka zabijać. - prychnąłem rozbawiony.

- Jak możesz tak mówić?  Myślałem, że mnie rozumiesz. Myślałem, że jesteś po mojej stronie. 

- Przykro mi, ale tego nie da się zrozumieć. Zraniłeś go i doprowadziłeś na samo dno, a co jakby zginął? Ciesz się, że stracił tylko pamięć. W innym wypadku miałbyś wyrzuty sumienia. Chociaż zastanawiam się czy w ogóle je masz. - odparłem, będąc już zmęczony tą wymianą zdań. Musiałem to w końcu wyrzucić. Może się ogarnie.

Chen spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Najwidoczniej moja słowa mocno w niego uderzyły. Nie odpowiedział nic, tylko mnie wyminął, zabrał rzeczy i opuścił dom. Opadłem na kanapę, chowając twarz w dłoniach, wzdychając ciężko. Chyba byłem dla niego zbyt ostry.. Ale mam nadzieję, że w końcu pójdzie po rozum do głowy. Ja nie przeżyję za niego życia, sam musi zdecydować czego chce i zacząć konsekwentnie dążyć do celu. W życiu nikt nic za darmo mu nie da, ale on chyba o tym zapomniał. 

You have something to tell me? || Xiuchen ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz