Fifteen ☆

493 73 9
                                    

Chen POV

Obudziłem się rano, mrużąc oczy z nadmiaru światła, jakie znajdowało się w pokoju. Słońce świeciło centralnie w moją stronę. Mruknąłem cicho, chowając twarz w zagłębieniu szyi Xiumin'a. Doskonale wiedziałem, że razem spaliśmy. Znaczy.. No, nie było nic więcej, po prostu zasnęliśmy. I tyle. Żadnego macania, pocałunków, a tym bardziej seksu. Co to, to nie. Mimowolnie sięgnąłem dłonią, szukając telefonu, a gdy go znalazłem, sprawdziłem godzinę.

- Cholera jasna, Xiumin, obudź się! - krzyknąłem, rzucając się po kanapie, przez co zaplątałem się w kocu i wylądowałem dupą na ziemi. Moje biedne, seksowne 4 litery.

- Co się dzieje? Przestań tak hałasować i daj człowiekowi pospać. - mruknął starszy, przewracając się na łóżku i spał dalej.

- Przypominam Ci, że wciąż jesteś szefem, masz firmę i to, że ZASPALIŚMY. Jest 11, a mieliśmy być na 9, tumanie. - wydarłem się, wyplątując się z koca i wstałem na równe nogi. Xiumin rozszerzył oczy, automatycznie się budząc i wystrzelił z łóżka jak z procy, potykając się o własne nogi, ale na szczęście się wyratował i tylko dobił ciałem do ściany, ups. Jęknął cicho, nieruchomiejąc, ale po chwili odkleił się od niej, przetarł twarz dłońmi i spojrzał na mnie. 

- Cholera jasna, zbieraj się szybko. Możesz wziąć jedną z moich koszul. Ale ruchy, nie będę na Ciebie czekał. - wypalił, idąc na górę, więc poszedłem za nim.

- Nie mogę jechać z Tobą, jak to będzie wyglądało, kiedy razem wysiądziemy z auta? Nie, żebym był królową angielska czy coś, ale jednak szef pracownik, pamiętaj.

- Um, no.. To.. Zamówię Ci taksówkę. - westchnął, wyciągając z szafy garnitur.

- No dobra, niech będzie. Jeju, ale przypał. - mruknąłem, biorąc moją czarną koszulę. - Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli ją ubiorę?

- Oczywiście, że nie. - odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc, więc korzystając z okazji, szybko się przebrałem. Chłopak się odwrócił w moją stronę i zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie. - Coś nie tak? Mam coś na twarzy? Śmierdzę, bo nie wziąłem wczoraj prysznica?

- Nie, nie.. Po prostu pasuje na Ciebie jak ulał.. - wyszeptał, myśląc.

- Wiesz, nie tylko ja mam rozmiar L. Pewnie ten Twój chłopak, także taki miał. - wzruszyłem ramionami, starając się jakoś wybrnąć z sytuacji.

- Tak.. To możliwe.. Dobra, nieważne. Chodźmy.

Skinąłem głową i odetchnąłem z ulgą. Rybka połknęła haczyk. To teraz trzeba wrócić do rzeczywistości i zapomnieć o wczorajszym dniu. Muszę pogadać z Kyungsoo, nie chcę być z nim skłócony. W końcu to mój jedyny i najlepszy przyjaciel. Kto będzie wypominał mi błędy, albo podkładał nogi i śmiał się jak debil? No kto, jak nie mój superhiperultra przyjaciel od siedmiu boleści?

***

Kyungsoo POV

- Jezus Mario, Gucci i Prado. Gdzieś Ty był całą noc?! - krzyknąłem, widząc mojego przyjaciela.

- Wystarczy Chen, albo Jongdae. Resztę określeń możesz zostawić i wykorzystać podczas kopulacji z Jonginem.

- Nie denerwuj mnie nawet, z nikim nie będę kopulował! Gadaj gdzie byłeś, a nie w Braci Grimm się zabawiaj. - warknąłem, wstając i podszedłem do niego. Ten tylko westchnął i pociągnął na kanapę, a następnie o wszystkim opowiedział. Rozszerzyłem oczy, które o mało z orbit nie wypadły. Tak, mam wielgaśne oczy i każdy się śmieje, że są coraz to większe.

- Nie.. Powiedz, że żartujesz.

- Nie. Mówię poważnie. Xiumin powiedział, że mu się podobam. - westchnął, chowając twarz w dłoniach.

- Ale o to chodziło! Teraz masz wolną drogę do ponownego bycia panem Kim, znaczy z jego nazwiska, nie z Twojego. - klasnąłem uradowany w dłonie.

- Mamy takie samo nazwisko baranie i nie zapominaj, że mam narzeczoną. Nieważne jaka by nie była, nie zdradzę jej. Dobrze wiesz, że nie potrafiłbym nawet tego zrobić. Jestem na takie coś za miękki.

- Ale kto mówił o zdradzaniu? Wystarczy, że zerwiesz z nią zaręczyny i będziesz mógł być z Xiuminem. Razem odjedziecie na jednorożcu do zachodzącego słońca, jedząc watę cukrową i śmiejąc się jak 5-letnie dziewczynki.

-Skąd Ty bierzesz taki niedorozwój umysłowy?! Nie, nie mogę jej tego zrobić. Dobrze o tym wiesz. A teraz cicho bądź, bo Minseok może w każdej chwili wrócić i usłyszeć to i owo. A tego bym nie chciał. - mruknął i zakrył mi usta dłonią, ale obśliniłem ją.

- Fuj, nie musiałeś tego robić.

- Musiałem, Twoja brudna rączka, która nie wiadomo gdzie była, odcinała mi dostęp do świeżego, czystego powietrza. Ale czekaj.. On o niczym nie wie?! - wydarłem się, wstając.

- O czym nie wiem? - zapytał ze stoickim spokojem Xiumin, który akurat wszedł do środka. No kurwa, jeszcze tego brakowało.

- A kto powiedział, że chodzi o Ciebie? - Jongdae uniósł brew, zakładając ręce na torsie. - Nie przypominam sobie, żebyś był na językach każdego.

Uuu, ale mu pocisnął. Moja szkoła. Tatuś jest dumny.

- Nie żeby coś, ale słychać Waszą rozmowę aż na korytarz, a że usłyszałem swoje imię, to pytam. Jednak jestem na językach każdego, w szczególności na Twoim. - uśmiechnął się zadziornie.

- Nie mam obowiązku tłumaczyć się Tobie o kim i z kim rozmawiam. To była prywatna rozmowa.

- W pracy nie ma czegoś takiego jak prywatność. To takie rzeczy proszę załatwiać po godzinach, a teraz do roboty. Za 30 minut chcę widzieć na biurku raport, zrozumiano? Jak to zrobisz, to będziesz mógł o mnie rozmawiać z kim Ci się żywnie podoba. Jak się uwiniesz w 20, to nawet pozwolę Ci pofantazjować na mój temat. - puścił oczko Chenowi, na co ten spalił się rumieńcem. Nie odezwał się już, tylko wstał i wyszedł.

- Zrób mi kawę, Kyungsoo. Tylko mocną. - skinąłem głową i gdy szef zniknął za drzwiami gabinetu, zaśmiałem się cicho.

- No to nieźle. Ciekawe, kiedy się w końcu rzucą na siebie.

- Skończ z tymi kretyńskimi teoriami i rób mi tą cholerną kawę! - usłyszałem głos szefa, przez co się wzdrygnąłem i pędem ruszyłem do mini kuchni. On mnie kiedyś wyleje. 

You have something to tell me? || Xiuchen ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz