XIUMIN POV
Cały w skowronkach przyszedłem rano do pracy, uśmiechając się od ucha do ucha, nucąc jakieś piosenki pod nosem. Każdy patrzył na mnie jak na debila, który urwał się z wariatkowa. Coś szeptali między sobą, jednak ja nie zwracałem na to uwagi. Byłem szczęśliwy; pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Szefie, coś Ty taki wesoły? - zapytał Kyungsoo, patrząc na mnie uważnie, kiedy przyniósł mi kawę do gabinetu.
- A co, mam smutny chodzić? Soo, trzeba cieszyć się życiem, korzystać z niego! Piękny i młody wiecznie nie będę. Popatrz na ludzi wokół siebie, oni nie będą z Tobą zawsze, dlatego dbaj o nich i kochaj! - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem, odbierając od niego kawę.
- Dobra, teraz serio. Coś Ty ćpał? Amfe, maryśkę, kokę? Ja znam ludzi, którzy Ci pomogą tylko powiedz, że masz problem z narkotykami, a ja wszystko załatwię.- założył ręce na torsie, a ja się roześmiałem.
- Oj, Ty głupiutki. Co najwyżej, to mogłem ćpać czyjś zapach.
- Ciekawe czyj. Chyba nie Kai'a? Bo wiesz, wszystko wszystkim, ale trzymaj swoje śmierdzące łapy z dala od mojego faceta...- mruknął, mrużąc powieki.
- Fuj!!! Nie chcę umrzeć od jego smrodu. - fuknąłem, a po moim ciele przeszły dreszcze, kiedy wspomniałem sobie jak pewnego razu Jongin trzymał moją głowę pod swoją upoconą pachą. Już nigdy więcej nie będę się z nim zakładał. - A teraz wracaj do pracy, to może premię dostaniesz. - odgoniłem go ręką i napiłem się kawy, wzdychając rozkosznie.
Kyungsoo tylko prychnął, nie odzywając się i wyszedł z gabinetu. Uśmiechnąłem się zadowolony i odłożyłem dokumenty gdzieś na bok, a następnie wyłożyłem nogi na biurko i piłem kawę, myśląc o dniu wczorajszym. Było cudownie, a później wspólnie spędzona noc... Znaczy nie! To nie tak, jak myślicie. Nie było ten tego, ani nic z tych rzeczy. Po prostu spaliśmy w jednym łóżku, u mnie. Oczywiście pomijając fakt nocnej masturbacji Jongina, który szczytował z imieniem 'Kyungsoo', to było naprawdę wspaniale. Nigdy nie ogarnę dlaczego z nim mieszkam.
***
Wyszedłem z gabinetu, w celu udania się na lunch. Jednak zatrzymał mnie stos papierów, które przypadkowo rozsypał Kyungsoo. Chyba miał za dużo pracy i nie radził sobie.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, pomagając mu posprzątać dokumenty.
- Tak, tak. Przepraszam, zaraz to ogarnę. - uśmiechnął się słabo, zbierając kartki papieru. Kiedy pomogłem mu wszystko uporządkować, mój wzrok przykuło zaproszenie na ślub. Zmarszczyłem brwi i podniosłem je, a następnie z ciekawości otworzyłem, czytając zawartość. Cały mój dobry humor właśnie poszedł się jebać.
- Co to jest? - warknąłem, rzucając zaproszenie na biurko.
- Ale co.. Ouu, a to nic takiego. - odpowiedział szybko.
- Nie denerwuj mnie, tylko mów co to jest. Od kiedy Chen ma narzeczoną? Dlaczego mnie oszukiwał?! - syknąłem.
- Xiumin.. Ja.. Ja nie mogę Ci nic powiedzieć. Sam powinien to zrobić. Poza tym prosił mnie o milczenie. Uwierz mi, że ma powód.
- Świetnie. Chanyeol! - krzyknąłem, a po chwili zjawił się owy chłopak z Baekhyunem.
- To może Wy mi powiecie o co chodzi z tym cholernym ślubem?! - założyłem ręce na torsie, patrząc na nich uważnie. Ci milczeli, odwracając głowę.
- Do jasnej cholery, czy ktoś może mi w końcu wyjaśnić o co tu chodzi? Przestańcie robić ze mnie głupka. - krzyknąłem, uderzając dłonią w biurko. - Do kurwy nędzy dlaczego mi to zrobił?! - nadal cisza. Odpowiadajcie jak do was mówię! - Każdy bez wyjątku wpatrywał się w swoje buty, nie odpowiadając nawet słowem. - Czyli przez ten cały, jebany czas Wy o wszystkim wiedzieliście i nie raczyliście mi powiedzieć, że Chen kogoś ma? Dobrze się bawiliście? Bo ja wybornie. Normalnie ubaw po pachy. - uśmiechnąłem się sarkastycznie, patrząc na nich. - A miałem Was za przyjaciół.
- Xiumin, ale my naprawdę nie mogliśmy nic powiedzieć. To nie jest Nasza sprawa. - głos zabrał Chanyeol, patrząc na mnie.
- Co się dzieje? Skąd te krzyki? Słychać was na cały korytarz! Kota tu zarzynacie czy jak? - do gabinetu wszedł Chen, patrząc na każdego z Nas jednak kiedy zobaczył zaproszenie, zaczął się cofać.
- A Ty gdzie się wybierasz? Może w końcu raczysz mi wyjaśnić to i owo, Ty pierdolony kłamco? - warknąłem, zbliżając się do niego, jednak cała trójka mnie złapała, mocno trzymając. - No, czekam. Chyba teraz nie tchórzysz, co? Dobrze się bawiłeś? No ależ oczywiście, że tak. Miałeś ostatnie chwile wolności, to postanowiłeś to wykorzystać. Tylko zamiast dziwki, wybrałeś mnie.
- Xiumin, daj mi to wyjaśnić... - wydusił z siebie Chen.
- Mam słuchać kolejnych kłamstw?! Zaufałem Ci, powierzyłem swoje serce. Zakochałem się w Tobie, idioto. Dałeś mi pierdoloną nadzieję na szczęśliwy związek, a tu teraz dowiaduję się, że masz narzeczoną?! Że za dwa tygodnie ślub bierzesz?! Kiedy zamierzałeś mi to powiedzieć? Jak można być tak bezdusznym i bawić się człowiekiem?! To ja miałem wyrzuty sumienia jak Cię potraktowałem, chciałem wszystko naprawić, zacząć od zera z Tobą u boku, a Ty mi taki numer wywinąłeś? Wiesz co? Nienawidzę Cię. Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało... - wykrzyczałem.
- Xiumin, będziesz żałował tych słów. - wtrącił Kyungsoo.
- Jedyne czego żałuję, to poznania tego gnojka. - warknąłem.
- Ja tylko chciałem.. - zaczął, jednak mu przerwałem.
- Gówno mnie teraz obchodzi co Ty chciałeś, a czego nie! Trzeba było myśleć wcześniej. Od samego początku mnie oszukiwałeś ! Zastanawia mnie tylko jedno.. Czy przez te miesiące, czy to wszystko co mówiłeś było kłamstwem? Ta zazdrość, złość, spędzanie wspólnie chwil, oglądanie bajek, to było wymuszone? - Chen milczał przez chwilę, zastanawiając się co odpowiedzieć. Jego twarz diametralnie się zmieniła; wyrażała złość i powagę.
- Tak. Chciałem tylko sprawdzić czy jestem gejem. Ale cóż, nie jestem. Nie kocham Cię i nigdy Cię nie kochałem. Jesteś zwykłym, naiwnym dupkiem, który dał się wykorzystać. Tak łatwo jest Cię owinąć wokół palca. Nie sądziłem, że tak szybko wpadniesz, a jednak. - mówił tak poważnie, że nie dało się wykryć w tym kłamstw. Chciało mi się płakać. Osoba, którą pokochałem nie stoi teraz przede mną. Na jej miejscu pojawił się bezduszny śmieć. - Zostawiam Ci wymówienie, już więcej mnie nie zobaczysz. No chyba, że chcesz wpaść na mój ślub i zobaczyć jaki szczęśliwy jestem. Przynajmniej z nią stworzę rodzinę i zostanę ojcem. A Ty co najwyżej będziesz mógł patrzeć, bo nigdy nie będziesz miał dzieci. Kto by pomyślał, że szef największej korporacji w Seulu okaże się gejem. - zaśmiał mi się prosto w twarz. - Zapomnij o mnie. Tak będzie najlepiej. Żegnaj. - wyszeptał, a po chwili rzucił wymówienie na biurko i wybiegł z gabinetu, zostawiając naszą czwórkę w wielkim szoku.
Wyswobodziłem się z uścisku i bez słowa wróciłem do siebie, trzaskając drzwiami. Zamknąłem się od środka i stanąłem przy oknie. Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem mocno oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło.
Jak echo odbijały mi się jego słowa. Nie kocham Cię i nigdy Cię nie kochałem. Zapomnij o mnie.
Mam wrażenie, że już gdzieś to słyszałem, ale nie wiem skąd.
Ale się dowiem.
CZYTASZ
You have something to tell me? || Xiuchen ✔
FanfictionPairing Główny: XiuChen Pairing Poboczny: KaiSoo, BaekYeol Gatunek: Angst, Fluff, Smut Uwagi: Przekleństwa, Sceny erotyczne Mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. A co jeśli ja wejdę? Pora się przekonać i obalić ten mit. # 848 w F...