Three ☆

733 80 4
                                    


Odwiozłem Kai'a pod dom, zabierając od niego numer telefonu. Jestem sam, także mogę. Fajnie byłoby mieć przyjaciela z korzyściami, skoro Chen nie chciał tego ze mną robić, bo niby cnotka, to ja także mam sobie odmawiać ? Ot to, to nie. Ja zamierzam bawić się na całego. Chen taki spokojny, opanowany. Zero imprez, nawet alkoholu mi nie pozwalał pić! Czasami zachowywał się jak moja matka. Tego nie rób, tam nie idź, tego nie kupuj, nie jedz tych fast foodów, bo będziesz gruby. Do tej pory pamiętam, jak zrobił mi siarę w kawiarni, kiedy zabrałem go na lody. Mieliśmy bodajże miesięcznicę. To z takiej okazji, zamówiłem sobie duże, czekoladowe lody z polewą czekoladową i kawałkami czekolady. Tak, mnóstwo czekolady. Raz na jakiś czas mogę. A ten co ? Na cały regulator wydarł się, co ja odpierdalam i czy chcę być znowu gruby, jedząc puste kalorie. Znowu będziesz wyglądał jak ogromna kluska, która się w drzwiach nie mieści i leżąc nawet telewizora nie widziałeś, bo taki brzuch miałeś! Nie chcesz chyba znowu spaść się jak wielka gruba świnia?!- krzyczał, a ja czułem się coraz bardziej zażenowany. Tydzień ze sobą nie rozmawialiśmy i przez ten czas nic nie jadłem. Wyglądałem i czułem się jak anorektyk. Kiedyś umówiłem się z Chen na sobotę, że przyjedzie i odbiorę go z lotniska. A ten chciał mi zrobić niespodziankę i przyjechał w piątek, a wtedy spotkałem się z kumplami, żeby pograć w fifę. A tu nagle Chen wbija do środka.. Żebyście widzieli jego minę. MATKO ŚWIĘTA. Zrobił mi taką awanturę, jakbym co najmniej seks uprawiał w wieku 14 lat. Xiumin, do cholery jasnej! Ile razy Ci powtarzałem, abyś nie pił piwa i nie jadł tego gówna, po którym masz wzdęcia i przez pół dnia nie wychodzisz z łazienki?! Chcesz żeby ci cholesterol skoczył?! Zawału się nabaw od razu! Ja więcej razy nie będę sprzątał po Tobie tych zasranych kafelek!  Wyobraźcie sobie moją minę i kumpli.. Tak.. Mimo, iż nie mieszkaliśmy razem, to jednak zdarzało się, kiedy przylatywał do mnie na tydzień, czy dwa. Bywał nieraz nie do zniesienia i Czasami naprawdę miałem ochotę wyjebać go z domu na zbity pysk. A teraz proszę - problem z głowy. Uśmiechnąłem się pod nosem, włączając radio. Na nieszczęście leciała nasza piosenka. Mina mi zrzedła i jak najszybciej chciałem to wyłączyć. Jego już nie ma, nie chcę niczego, co mi go przypomina - w szczególności to gówno. Przy niej poprosiłem go o chodzenie..

- Będziesz ze mną chodził? - zapytałem cicho, patrząc mu w oczy z nadzieją.

-Po bułki do sklepu? Czy po mleko? - odpowiedział poważnie, na co zastygłem w bezruchu.. - ŻARTUJĘ.

-Kurwa. - fuknąłem, starając się wyłączyć to coś , ale jak na złość się ścięło. Coraz bardziej rozzłoszczony uderzałem pięścią w pudło, ale na nic. W oczach zbierały mi się łzy. Chciałem go nienawidzić, zapomnieć. - WYŁĄCZ SIĘ DO CHOLERY JASNEJ, NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ TY PIERDOLONY, ZAKŁAMANY CHUJU. ZNISZCZYŁEŚ MI ŻYCIE, ZMARNOWAŁEM PRZEZ CIEBIE DWA LATA. Dwa jebane lata, rozumiesz?! - krzyczałem do radia, wyżywając się na nim, jednocześnie przyśpieszałem. Byłem zrozpaczony, łzy zamazywały mi widok, w dodatku pogoda się pogorszyła - rozpadało się i było mgliście. Nawet nie wiem, w którym momencie straciłem panowanie nad kierownicą..

,,Ta pogoda, nagle woda, poszedł ślizgiem, nie panował,

Szybka pomoc, akcja, reanimacja, wciąż oddycha,

dzięki sprzętom, które nigdy nie są na wakacjach.''

You have something to tell me? || Xiuchen ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz