Żaden z nich nie potrafił się uśmiechnąć.
Stracili tę umiejętność już dawno.Żaden z nich nie potrafił się porozumieć.
Zapomnieli, jak to się robi.Żaden z nich nie potrafił żyć.
Przypadkowo odrzucili ten stan.Umierali, będąc już dawno martwymi.
Zatracili się w pięknej otchłani zwanej nicością.
Błądzili po świecie, nie znacząc już nic.
Chowali się po kątach, szukając celu.Lecz ich cel już uciekł.
Porzucił ich, jak oni porzucili jego.
Odszedł, nie zostawiając nic.A kiedy uświadamiali sobie swoją sytuację, słyszałem ich nieme krzyki.
I odpowiadałem na ich wołania.Przychodziłem.
Dawałem im najpiękniejszą przyjaźń.Chroniłem ich.
Chroniłem ich od beznadziejności.______________________________________
Nadszedł czas na mojego ulubieńca. Przecież nie mogło go zabraknąć!
Jak zwykle proszę o opinię c:
I trzymajcie za mnie jutro kciuki ⊂(・(ェ)・)⊃
~SzCz

CZYTASZ
ᴇᴍᴏᴛɪᴏɴᴀʟɪᴛʏ [ᴄʀᴇᴇᴘʏᴘᴀꜱᴛᴀ ᴅʀᴀʙʙʟᴇ]
FanfictionCreepypastowe, stusłowowe historyjki na rozluźnienie i pobudzenie weny, która lubi sobie robić częste wakacje. ____________________________________ | emotionality | drabble | creepypasta fanfiction ...