- To ten chłopczyk co mnie zranił! - Jungkook wskazał na wstrząśniętego Taehyunga. Chłopak nie wiedział co się dzieje. Widział przed sobą " swoich " rodziców, a raczej po prostu syreny które obdarzyły go miłością. Poczuł pewną pustkę spowodowaną jak się wydawało jego opiekunów. Znudził się im? Teraz już miał pewność dlaczego para nie pojawiała się tak często przy nim jak kiedyś. Mieli swoje własne dzieci, które były ważniejsze niż jakaś tam przybłęda.
- Kookie nie mów tak. Taehyung jest dobrym chłopcem i.. - Seokjin nie zdążył dokończyć, gdyż młoda syrena zaczęła bić go małymi piąstkami w klatkę.
- Jak śmiałeś nam nie powiedzieć, że wiesz o tym kosmicie?! Co gdybyśmy zginęli przez to, że nas dotknął?! - Malec wybuchł ogromną złością i naskakiwał na swojego rodzica. Taehyungowi natomiast pękło coś w jego kruchym serduszku. Poderwał się ze swojego miejsca i co sił w nogach gnał przed siebie, oby jak najdalej od przepięknych syren.
- Widzisz co zrobiłeś Jungkookie? Jesteś nieodpowiedzialny! - Starszy z rodzeństwa popłynął za biegnącym chłopcem. Para syren nie zatrzymywała go. Wiedziała, że to i tak nic nie da, a młodemu ludzkiemu dziecku potrzebny jest teraz kontakt z rówieśnikiem. Sami popełnili błąd nie mówiąc nic dzieciom o ich przybranym bracie* , ani na odwrót.
Jimin krzyczał imię Taehyunga, by ten się zatrzymał.
- Proszę! Chcę z Tobą porozmawiać! - Swoim piskliwym głosem próbował przebić się przez szum fal i pluskającą wodę. Jego ruch ogonem przybrał niesamowite tempo próbując dogonić człowieka. Ciało Taehyunga natomiast odmówiło mu posłuszeństwa i dalszego biegu. Chcąc czy nie chcąc chłopak zatrzymał się, lecz robił wszystko by nie patrzeć w oczy syrenie.
- Wiedziałeś o nas? - Jimin podpłynął bliżej brzegu i usadowił się na piasku w bezpiecznej dla niego pozycji. Nie mógł natomiast pozwolić, by jego łuski uległy wysuszeniu. To by było dla syreny coś w podobie utracenia nogi czy ręki. Ośmioletni chłopczyk jedynie pokręcił przecząco głową.
- Wiesz może dlaczego rodzice nic nam nie powiedzieli? - Taehyung jedynie przytaknął. Był na tyle mądry, by przypuszczać, że to z powodu jego niebezpiecznego dotyku. Wskazał na Jimina.
- Ja? - Człowiek tylko przytaknął głową po czym wskazał na siebie.
- Ty? - Znowu przytaknięcie. Tum razem jednak dotknął swojej skóry i przedstawił jego pierwsze spotkanie z Jungkookiem, gdy ten od niego odskoczył.
- Ból. - Bardziej stwierdził niż zapytał, lecz mimo to spotkał się znowu z kiwnięciem głową.
- Wiesz Tae.. Mogę do Ciebie tak mówić, prawda? - Przytaknięcie. - Nie chcę, byś myślał, że przynosisz jedynie nam cierpienie. - Mały Jimin odruchowo złapał ludzkie dziecię za rękę i mimo bólu nie puszczał jej, a wręcz przeciwnie uśmiechał się.
- Zostań moim przyjacielem. Proszę. - Tak bardzo jak nagłe były te słowa, tak Taehyungowi zrobiło się miło na sercu. Potrzebował tego najbardziej jak tylko mógł. Przyjaciela.
***
Przybrany brat* - To nie kazirodzctwo. Przybrane rodzeństwo nie idzie pod żaden paragraf, spokojnie!
2 w nocy, a mnie wzięło na pisanie.
Mam fazę na angsty poprzez moją niską samoocenę. Gdzieś musze się wyżyć i wyżalić, wybaczcie!
![](https://img.wattpad.com/cover/105658445-288-k131141.jpg)
CZYTASZ
Mermaid Voice / MinVKook
FanfictionGdzie dotyk ludzkiej skóry rani syreny. Typ ; angst fluff fantasy ( mermaid ) Pairing ; MinVKook NamJin