fifteen + epilog

1.2K 152 40
                                    

Biedna syrena jednak nie wiedziała, że pocałunek z człowiekiem będzie dla niego czynnością śmiertelną. To było coś innego niż zwykły dotyk, coś więcej, czego minimalna dawka może zabić. Spotkanie jego skóry, a tym bardziej spierzchniętych ust z śliną lub krwią Taehyunga było jego zmorą. Przyczyną rozpadu.

Obudzony natychmiastowo Taehyung próbował oddzielić syrenę od swojego ciała co jednak było niemożliwe. Odpychał Jimina i bił go słabymi piąstkami, lecz to miało się nijak do siły, która ich przyciągała w takim momencie. Jedyne co mu pozostało to poddać się tym pocałunkom. Oddać część siebie i uszczęśliwić chociaż tym syrenę, która była jego przyjacielem i do której poczuł coś więcej. Jednak Taehyung nie wiedział co to jest. Tak samo nie wiedział co go ciągnie do braci. Nikt nie zapoznał ludzką przybłędę z tym pojęciem.

Westchnął i objął młodszego. Słońce zachodziło i odbijało się w tafli wody co tworzyło niesamowitą scenerię. Jimin czujący nadchodzącą śmierć jeszcze bardziej wpił się w wargi starszego. Jego powoli topniejące się jak wosk dłonie, wędrowały po wystających kościach Taehyunga. Człowiek gdy już nie mógł pojąć gdzie są usta syreny oderwał się nareszcie od niej, lecz jedyne co zobaczył to marny uśmiech zmieszany z kremową skórą. Łuski ogona stały się już jednością razem z błękitnym oceanem. Te zdradzieckie wody powoli odbierały jego przyjaciela jak i połowę serca.

Mężczyzna czuł się okropnie z tym do czego doprowadziła jego obecność. Jedyne na co miał teraz widok to żegnający się Jiminnie. Patrzył się tępo jak ciało jego przyjaciela topnieje w wodzie. Rozkłada się w szybkim tempie. Gdy ostatnia część ciała syreny rozpłynęła się, człowiek upadł na kolana i zalał się po raz pierwszy okropnymi łzami, żaląc się światu w ten sposób za odebranie jego połówki.

~

Minął miesiąc od śmierci Jimina. To był ostatni raz, gdy Taehyung widział i słyszał kogokolwiek. Jungkook nie raczył się nawet pojawić. Rodzice opłakiwali śmierć swoich synów zapominając o ludzkiej istotce, która umierała z głodu.

Taehyung podjął decyzję. Wspiął się na skałki, z których kiedyś by spadł i stanął na krawędzi ponownie. Przypomniał sobie wszystkie chwile, które spędził z syrenami. W głębi serca czuł, że niedawno ktoś zabrał mu kolejną połówkę zostawiając pustkę w jego organiźmie.

Uśmiechnął się mimo woli. Zdał sobie sprawę, że niedługo spotka się ze swoimi przyjaciółmi. Poruszył ustami tak jakby chciał wypowiedzieć słowo "Dziękuję" i po prostu skoczył oddając się jego wiecznemu wrogowi. Wodzie..

~

" Popatrzył się w górę na gwieździste niebo i podziękował w myśli Bogu za dane mu życie. Wtedy Bóg odpowiedział. ~Wiedz jaki będzie Twój los. Spowodujesz śmierć dwóch osób ześlesz na ich rasę karę mą. Zaznasz jednak smaku miłości i pożądania. Grzechem to jednak wielkim będzie i swój żywot na klifie dokonasz. Pokona Cię Twój najgorszy wróg, coś czego powinieneś się bać.~
- Co to takiego? - Zapytał Taehyung. Miał już dużo żyć, lecz zawsze umierał szczęśliwie i staro u boku dwóch powtarzających się w kółko mężczyzn.
~Coś co odbierze Ci dalszy sens istnienia, a wtedy powrócisz do mnie i powiesz, iż wypełniłeś mą wolę i zasługujesz na niebo.~ I wtem Bóg zesłał malusiego chłopca na ziemię, a ten wypełnił swą wolę jak mu kazano."

***

No cóż to już koniec syrenek. Jestem bardzo wdzięczna, że wytrwaliście do końca i Kocham Was za to. Miałam chwilę zwątpienia, lecz dokończyłam to. Przepraszam jeśli polały się łzy.

Kocham Was.

Meli

Mermaid Voice / MinVKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz