Chapter Three

1.5K 62 3
                                    

Następnego dnia obudziłam się o godzinie dwunastej , a raczej zostałam obudzona. Moje siostry domagały się śniadania, a ojciec jak zwykle się gdzieś ulotnił.

Z wielką trudnością zwlekłam swoje zwłoki z łóżka, i udałam się do maluteńkiej kuchni połączonej z pokojem ojca aka salonem. Nalałam do szklanki zimnej wody i wypiłam całą jej zawartość duszkiem. Jak to mówią: Kac morderca nie ma serca. To chyba pierwszy raz w życiu, kiedy się tak schlałam.

Odłożyłam pustą szklankę i wzięłam się za przygotowywanie śniadania dla sióstr. Jako że zawartość lodówki nie zachwycała, postanowiłam zrobić jajecznicę z trzech ostatnich jajek. Cóż, będziemy się musiały jakoś podzielić.

Kiedy skończyłam przygotowywac jedzenie, zawołałam siostry i wspólnie zjadłyśmy skromny posiłek. Pozmywałam naczynia, i wróciłam się do pokoju. Z Louisem umówiona byłam na osiemnastą, więc miałam jeszcze sporo czasu. Wyjęłam z szafy krótkie jeansowe spodenki, które uzyskałam przez odcięcie nogawek z długich spodni, i zwykłą szarą bluzkę. Zwinęłam jeszcze po drodze czystą bieliznę i ruszyłam pod prysznic. Po dziesięciu minutach relaksu skończyła się ciepła woda, więc musiałam opuścić moje spa. Uroki mieszkania w starej wielorodzinnej kamienicy. Jeden zbiornik grzejący wodę na cały pion, który liczy trzy mieszkania.

Ubrałam się i delikatnie wytuszowałam rzęsy. Włosy rozczesałam i zostawiłam do wyschnięcia. W między czasie wzięłam się za uprzątnięcie mieszkania, a potem zrobiłam skromne zakupy w pobliskim sklepie.

Kiedy dochodziła już długo wyczekiwana godzina, zabrałam torebkę i telefon, i wyszłam z domu. Dziewczynki bawiły się na podwórku, razem z dziećmi naszej sąsiadki, więc mogłam spokojnie iść, mimo że ojca dalej nie było. Idąc do baraków z domu, nie musiałam mijać tych zajętych, bo wychodziłam centralnie koło naszego magazynku. Wchodząc na wydeptaną ścieżkę przez pole, minęłam samochód przyjaciela, co oznaczało że już na mnie czeka.

Po kilku minutach już otwierałam drzwi baraku. Weszłam do środka i zamknęłam powłokę, po czym się odwróciłam. Widok który tam zastałam zmiótł mnie z powierzni ziemi. Louis stał przedemną w drogim czarnym garniturze, jego marynarka idealnie opinała jego wyrzeźbione ramiona, czarne spodnie od garnituru dodawały powagi, a roztrzepane włosy i rozpięta koszula ukazująca skrawek torsu, dodawały seksapilu. W tamtej chwili w mojej głowie pojawiło się bardzo dużo brudnych myśli, ze mną i brunetem w roli głównej. Między innymi takie, że chętnie dałabym mu się wziąć tu i teraz, na tej kanapie.

Cholera Jessica, opanuj się on jest twoim przyjacielem!

-Witam, panno Foster - do moich uszu dobiegł zachrypnięty głos chłopaka.

A więc tak się bawimy..

-Witam, panie Collins - odpowiedziałam równie oficjalnie. - Jak inwestycja?

Na twarzy bruneta zawitał ogromy uśmiech, sięgający od ucha do ucha.

-Wygrałem - powiedział dumny.

Pisnęłam szczęśliwa, i już po kilku sekundach wisiałam na szyi chłopaka. Louis zaczął nas obracać wokół własnej osi. Po chwili zatrzymał się, i zrobił coś czego bym się w życiu nie spodziewała.

Jego gorące wargi złączyły się z moimi w pocałunku.

Tak, w pocałunku! Louis, mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa właśnie mnie całował!

Kiedy wargi chłopaka zaczęły się delikatnie poruszać na moich, moje ciało zapłonęło. Stado pieprzonych motyli, chciało rozsadzić mój brzuch. Zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, chłopak odsunął się odemnie, pozostawiając na moich ustach nieprzyjemny chłód.

They Don't Know About UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz