Chapter Thirteen

1K 30 3
                                    

Louis ubrany był w szary garnitur, pewnie jakiegoś znanego projektanta. Jego włosy były jak zwykle zaczesane do góry i lekko rostrzepane. Patrzył na mnie wściekłym wzrokiem, jednak jego oczy zdradzały ból, spowodowany widokiem tej sceny.

-Louis, myślałem że wyjechałeś na weekend z Chanel? - Blake podszedł do niego i przybił z nim kumplowską piątkę.

Nie miałam pojęcia, że Blake zna Louisa, ani o jego weekendzie z Chanel. Czyżby się do niej przekonał? Poczułam ukłucie w sercu na samą myśl, że może ich łączyć coś więcej.

On jest twoim przyjacielem, kretynko! Sama tak zdecydowałaś - wrzeszczała do mnie moja podświadomość.

-Właśnie wróciliśmy - odparł brunet.

-Pozwól że przedstawię ci moją piękną dziewczynę. - objął mnie w talii i przyciągnął do swojego boku - Louis oto Jessica.

-Wiem, znamy się - odpowiedział natychmiast.

-Skąd? - spytał zaciekawiony Daniels.

-Poznaliśmy się w jakimś klubie - wymyśliłam na poczekaniu, wyprzedzając otwierającego już usta bruneta.

-Tak, właśnie - przytaknął niezadowolony.

-Och - mruknął i chciał coś dodać, ale przerwał mu piskliwy głos dobiegający od strony wejścia na patio.

-Louiiii - zawyła rudowłosa dziewczyna idąca uwodzicielskim krokiem do nas.

Chanel.

Jej ognisto rude włosy opadały falami na jej odkryte ramiona. Miała na sobie obcisłą,zieloną,satynową suknię. Jej piersi były tak bardzo uciśnięte, że przez moment zastanawiałam się w jaki sposób ona oddycha.

-Dziubasku gdzie cię wywiało, szukałam cię wszędzie!? Twoi rodzice także. Musimy tam wrócić i porozmawiać z panią Raynolds, jej kolekcja burszytnów jest niezmiernie ekscytująca - mówiła jak najęta.

Mina Louisa była bezcenna. Moje końciki ust na siłę chciały się unieść, ale z ogromnym trudem się powtrzymywałam. Nie raz słuchałam jak chłopak narzekał na rudowłosą, a teraz miałam okazję poczuć jak irytująca jest na własnej skórze. Już rozumiem czemu nie chciał jej nawet w łóżku. Przecież seks z nią to by była tortura. Jej jadaczka się nie zamykała, a wysłuchiwanie tego piskliwego, jęczącego głosiku mogłoby się skończyć głuchotą.

-Mówiłem ci że idę się przewietrzyć. Nie mam ochoty tam wracać Chan, więc odpuść. - burknął.

-Oj ptysiu - wydęła wargi niezadowolona, a ja zaśmiałam się na jego przezwisko. Kiedy widziała że brunet nie zamierza ustąpić, przyjęła inną taktykę - W takim razie pojedźmy do mnie i zróbmy sobie powtórkę z wczoraj - mruknęła uwodzicielsko.

Moje serce ścisnęło się w supeł. Spał z nią. No bo jak inaczej wyjaśnić to co właśnie powiedziała? Choć czego ja się spodziewałam, że na wspólnym weekendzie w jednym pokoju będą grać w monopoly i rozwiązywać krzyżówki?

-Potem. Mógłbym porozmawiać z twoją dziewczyną na osobności?- wykrzywił się wypowiadając słowo "dziewczyna", posyłając jednocześnie pytający wzrok w stronę Blake'a.

-Chyba tak - odparł, patrząc na nas podejrzliwie.

Pocałował mnie w skorń i wyszeptał - Będę czekać w środku - po czym ruszył do wnętrza domu.

Rudowłosa nadal stała trzymiąc się pod rękę z Louisem, wlepiając maślany wzrok w twarz bruneta. Widocznie nie śpieszyło jej się żeby nas opuścić.

They Don't Know About UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz