Chapter Five

1.4K 58 11
                                    

Chwilę po tym jak Blair uświadomiła mnie w moich uczuciach do bruneta, przyjechał Blake. Zabrał mnie do kina, a potem na kolację. Cały wieczór nie umiałam się skupić na jego osobie, bo myślami byłam zupełnie gdzie indziej.

Jak to możliwe, że zakochałam się w swoim najlepszym przyjacielu? Ta informacja nadal do mnie do końca nie dochodziła. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on w życiu nie odwzajemni moich uczuć. Dla niego jestem tylko przyjaciółką, odskocznią od rzeczywistości. Nawet jeśli jednak jakimś cudem Louis odwzajemnił moje uczucia, ten związek i tak nie miałby przyszłości. Rodzice Louisa prędzej by się go wyrzekli, niż pozwoliliby mu się ze mną spotykać. Zresztą mój ojciec tak samo.

Blake podrzucił mnie pod dom, więc grzecznie się pożegnałam i obserwowałam jak jego samochód znika za zakrętem. Było około północy, ale nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu. Zanim zdążyłam się rozmyśleć, wyjęłam swój telefon i wysłałam wiadomość.

Do: Lou <3

Spotkajmy się za 15 minut u nas :)

Nie czekając na odpowiedź ruszyłam w kierunku wysypiska. Moje nogi cierpiały przez cholernie wysokie szpilki. Po dziesięciu minutach drogi, wchodziłam już na polną ścieżkę. Kiedy byłam już na miejscu, weszłam do środka i zamknęłam się na haczyk. Zapaliłam świeczkę i czekałam na przyjaciela. Zdjęłam te przeklęte buty, po czym położyłam się na naszym tapczanie.

Znów zaczęłam rozmyślać o wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Czemu Louis się tak dziwnie zachował na wieść, że idę na randkę? Czemu mnie pocałował? Czy to coś znaczyło?

Wyjęłam swój telefon żeby sprawdzić godzinę. Okazało się że leże już tak od godziny, a chłopaka dalej nie ma. Zaczęłam się martwić, bo nigdy jeszcze nie zdażyło mu się nie przyjść, nawet jeżeli prosiłam go o to w ostatniej chwili, zawsze dawał znać jeżeli coś było ważniejszego. Zdmuchnęłam świeczkę żeby nie przyciągnąć nieproszonych gości, i ułożyłam się wygodnie, przykrywając swoje ciało kocem. Moje powieki zaczęły robić się ciężkie, więc już kilka minut później odpłynęłam.

Nad ranem obudziła mnie potrzeba opróźnienia pęcherza. Zaczęłam się więc powoli wybudzać ze snu, a kiedy otworzyłam oczy zdałam sobie sprawę, że rolę mojej poduszki stanowi twardy tors bruneta.

Chłopak spał obok mnie, ciasno obejmując ramionami. Wyglądał tak uroczo i bezbronnie, kiedy spał, że aż szkoda go było obudzić. Jego twarz wyrażała błogi spokój, jednak ucisk na mojej tali mówił co innego. Moje serce wykonało fikołka, kiedy z ust chłopaka wydobyło się moje imię. Czy ja mu się śniłam?

Nie chciałam go jeszcze budzić, więc po prostu leżałam i przyglądałam się mu. Wyraźnie zarysowana szczęka, pełne malinowe usta i długie czarne rzęsy, świetnie wspólgrały z jego ciemnymi, brązowymi włosami. Wyrzeźbiona klatka piersiowa działała na kobiety jak lep na muchy, a seksowne dołeczki dodawały uroku.

Moje oględziny przerwał wzmocniony ucisk na plecach, a jako że leżałam z jedną nogą przerzuconą przez jego nogi, biodro bruneta uciskało mój pęcherz. Przysięgam, że zaraz się zleje!

Juz chciałam się wyrwać z uścisku, kiedy oczy chłopaka powoli zaczęły się otwierać. Jedną ręką potarł zaspane oczy, a ja chciałam skorzytać z okazji i wstać z łóżka. Niestety druga ręka chłopaka przycisła mnie znów do siebie.

-Nigdzie nie idziesz - wychrypiał.

Jego głos z poranną chrypką jest taki seksowny!

-Muszę siku - powiedziałam, a on poluźnił ucisk, więc prędko wstałam.

-Tylko wracaj szybko - skinęłam głową, chociaż oczy bruneta były zamknięte, i nie mógł tego zobaczyć.

Wyszłam bez butów przed chatkę, i opróżniłam pęcherz za drzewem w lasku. Umyłam ręce w misce z deszczówką, i wróciłam spowrotem. Louis leżał na boku, odwrócony twarzą do ściany, więc wślizgnęłam się na swoją połówkę i przykryłam puchatym kocem. Leżałam tak dobrą chwilę i wpatrywałam w odpadającą ze ściany farbę.

Moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy, a ciało przeszył dreszcz, kiedy poczułam rękę oplatającą mnie w talii, i plecy bruneta przylegające do moich. Nie zdawał sobie chyba sprawy, że ja nie śpię, i zaczął składać drobne, ale czułe pocałunki na mojej szyi, szczęce a na sam koniec przy uchu. Moje ciało dołownie płonęło, kiedy przygryzł płatek ucha i wyszeptał dwa słowa przez które omal nie umarłam.

-Jesteś moja.

They Don't Know About UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz