-Louis rodzice wrócili! - krzyknęła cicho Holly, kiedy wparowała do pokoju.
Automatycznie cała się spiełam. Louis zeskoczył ze mnie szybko. Spojrzał na dziewczynę stojącą w drzwiach z przerażeniem w oczach.
-Co oni tu robią tak wcześnie!? - spytał.
-Nie wiem, mieli wrócić dopiero w niedzielę! - odparła równie zdenerwowana dziewczyna.
Głupio się czułam będąc powodem ich zdenerwowania. Nie chciałam nikomu sprawiać problemów, a to że właśnie to robię po części mnie bolało. Zwlekłam sie z łóżka i stanęłam koło chłopaka.
-Zagadaj ich, a my wyjdziemy przez kuchnie - powiedział brunet i zniknął w garderobie.
Wyszedł chwilę później ubrany w czarne rurki z dziurami i szarą koszulkę. Holly zniknęła za drzwiami, a my ruszyliśmy za nią. Szłam cicho trzymając za rękę Louisa. Brunetka weszła do salonu i zagadała rodziców. Ta dziewczyna miała talent do odwracania uwagi!
Przemknęliśmy nie zauważeni do kuchni i już po chwili staliśmy na zewnątrz. Lou poszedł po samochód, a mi kazał czekać przy drodze, tak więc zrobiłam. Wyszłam tylną furtką i czekałam na czarnego mustanga. Chwilę później już siedziałam w wygodnym fotelu samochodu.
-Przepraszam - powiedział brunet, kiedy stanął na światłach.
-Nie masz za co, przecież to nie twoja wina - posłałam mu uśmiech. - Gdzie tak właściwie jedziemy? - spytałam, bo nie poznawałam okolicy w której się znajdowaliśmy.
-Zobaczyć twoje nowe mieszkanie - uśmiechnął się szeroko.
-Moje nowe.. CO?
-Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci wrócić do twojego ojca?
-Nie mam pieniędzy na wynajem mieszkania, Lou! - uniosłam się.
-A kto powiedział, że ty będziesz za coś płacić? - spytał, a moje ciśnienie wzrosło.
Jeśli myślał, że pozwolę mu od tak płacić za moje mieszkanie to się grubo mylił. Nie chcę być niczyją utrzymanką. Wolę żyć w biedzie, niż żerować na innych. Chcę sama zarobić na swoje życie, a to że puki co nie mam takiej możliwości nie znaczy, że pozwolę żeby on wydawał na mnie swoje pieniądze. Nie małe pieniądze - dodajmy.
-Nie ma mowy! - wrzasnęłam. - Nie chcę twojej kasy!
-Więc wolisz wrócić do domu do swojego ojca, który chce zrobić z ciebie dziwkę!? - zatrzymał się nagle na poboczu.
Auć, to zabolało. Dopiero te słowa wypowiedziane z jego ust, uświadomiły mnie w tym, co czeka na mnie po powrocie do domu..
-Zamieszkam w baraku - powiedziałam, a on wybuchł śmiechem.
Zmarszczyłam brwi bo nie rozumiałam o co mu chodziło.
-Chyba oszalałaś - stwierdził. - Za rzadne skarby nie pozwolę ci tam zamieszkać.
-A co ci w tym przeszkadza?!
-Bo się kurwa troszczę o ciebie i nie pozwolę, żebyś mieszkała jak jaskiniowiec! Do tego kręci się tam masa podejrzanych facetów, którzy tylko czekają żeby kogoś zgwałcić albo pobić!
-To nie twój zasrany interes, gdzie będę mieszkać. Jestem dorosła i sama będę podejmować decyzję! - krzyknęłam.
-A właśnie że mój!
-BO!? - miałam już dość tej kłótni.
-BO CIĘ KURWA KOCHAM! - wrzasnął, a mnie zamurowało.
CZYTASZ
They Don't Know About Us
Romance"-Jesteś moim przyjacielem, powinieneś chcieć, żebym była szczęśliwa. -Nie pragnę niczego więcej, niż tego, żebyś była szczęśliwa, ale nie z nim. -W takim razie z kim!? -Ze mną." Historia dwójki przyjaciół z New Haven. On był bogatym, złym chłopcem...