I. Nikolai

14.5K 742 273
                                    

W piątkowe popołudnie wracałem rowerem do mieszkania ze swojej zmiany w supermarkecie. Byłem padnięty i bardzo cieszyła mnie perspektywa weekendu, nawet jeśli w sobotę czekało mnie kolejne parę godzin zapierdolu. Wprowadziłem rower do klatki schodowej, gdzie i tak nikt by go nie ukradł, chyba że wyrwałby grzejnik, do którego go przypinałem. Podreptałem schodami na drugie piętro, wszedłem do mieszkania i mimochodem zerknąłem na stosik poczty obok wejścia. Chwyciłem go. List ponaglający spłatę raty. Miałem ochotę zrobić z niego małe ognisko. Ciekawe, czy wypłaciliby nam ubezpieczenie? Na pewno nie. Żadnego nie mieliśmy.

Odrzuciłem pocztę matki, zdjąłem odzienie wierzchnie i ruszyłem do siebie. Mijałem się z tajemniczym jegomościem po trzydziestce, który zmierzył mnie oceniająco i z kpiącym uśmiechem. Miałem ochotę go zabić. Który to facet matki w tym miesiącu? Trzasnąłem drzwiami od pokoju, zakluczyłem je i rzuciłem się na łóżko.

Miałem tak bardzo dość, że zasnąłem w ubraniach i obudziłem się z poczuciem brudu. Najgorsze uczucie na świecie.

Poranek należał do mnie, bo dopiero do pracy szedłem na popołudnie. Korzystając z okazji, chciałem się w końcu wybrać do sklepu siostry. To znaczy nie „jej" sklepu, tylko jej nowego miejsca pracy. I to takiego z przytupem, bo to jedna z popularniejszych marek. Zazdrościłem jej, ale nie mówiłem o tym głośno.

Poszedłem do kuchni świeży i pachnący, ale na pewno niewesoły. Matka siedziała przy stole i paliła fajkę w swoim zwyczajnym stroju – czytaj piżamie i szlafroku. Wszystko tak połyskujące i aksamitne, jakby wydawała na to ostatnie pieniądze. Nic dziwnego. Jakoś fagasów musiała uwodzić, a najmłodsza nie była. Zaciągała się papierosem, patrzyła na mnie, a ja ją minąłem bez dzień dobry.

– List przyszedł – oznajmiła chłodno.

– Widziałem. Zapłacę.

– Z czego? – prychnęła kpiąco. – Ze śmiesznej pensji kasjera? Litości, dziecko. Gdybyś nie miał tak żałosnego ojca, to teraz pławilibyśmy się w luksusach.

– Nie masz prawa mówić o ojcu – warknąłem, odwracając się do niej. Posłała mi uśmiech zwycięstwa. Udało jej się zagrać mi na nosie.

– Bo co nie? Idiota zmarł, spadając z wysokości.

Ten idiota płacił ci na mnie regularnie, a ja nie zobaczyłem z tego nic. Kupowałaś mi szmaty w lumpach, książki wypożyczałaś lub wcale ich nie załatwiałaś. I po co? Żeby mieć na nowego fiuta.

– Ty gnojku!

Poderwała się z papierosem, a ja chwyciłem ją za nadgarstki. Patrzyliśmy sobie w oczy ze wściekłością, żadne z nas się drugiego nie bało.

– To ja płacę rachunki. Wywal mnie, śmiało. Może w końcu zobaczysz, że twoje miejsce jest na bruku – wysyczałem, odpychając ją od siebie. Zrobiła krok do tyłu i zgasiła papierosa w popielnicy.

Wyszła z kuchni, nie odpowiadając. Wygrałem.

Do sklepu siostry dotarłem ze specjalnym ociąganiem. Najpierw wstąpiłem do taniego fast fooda po żarcie. Najprostsza tortilla i już mnie nie ma. Oczekiwanie na nią było jednak najgorsze, bo musiałem stać obok szczebiocących nastolatek. Rozpływały się na temat jakiegoś chłopaka i jego dziewczyny.

– Jego zdjęcia na insta są często tak roznegliżowane, że wyobrażam sobie, co ma w majtkach – szepnęła na tyle głośno, że słyszałem wszystko. W duchu się krzywiłem.

– Myślisz, że do siebie pasują? Chciałabym się z nim umówić.

– Jest celebrytą, kretynko. Pomarzyć możesz.

Zasłyszane wyznanie //bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz