Znaleźliśmy nazajutrz miejsce, które odpowiadało zdjęciu od ojca. Porównywałem je na żywo i dom zdawał się nietknięty paroma latami. Zerknąłem nawet na Neelsa, który wzruszył ramionami i w milczeniu pozostawiał mi decydowanie o tym, co robimy. Zawdzięczałem mu wiele. To on ogarniał rozmowy z kierowcami, to on ogarniał odczytywanie mapy i to on ogarniał wszystko. Po prostu wszystko. Obiecał, że wystawi mi rachunek po przeliczeniu na nasze, gdy już wrócimy, a na razie miałem się skupić na celu. Zgodziłem się na to tylko dlatego, że mu ufałem.
– Raz kozy śmierć – powiedziałem do siebie i ruszyłem chodniczkiem prosto do drzwi jednopiętrowego domku. Typowo w Japońskim stylu, co nie omieszkał oznajmić mój towarzysz.
Zapukałem.
Nic.
Nie było nikogo w domu i to pierwsza komplikacja, która jawnie kpiła z nas. Mógł otworzyć nam przyjaciel taty lub nowy właściciel posesji, ale nie – lepiej nie zesłać nam nikogo, żebyśmy za łatwo nie mieli. Wpadłem na inny pomysł. Widziałem, jak chodnikiem spaceruje paru mieszkańców dzielnicy. Chciałem ich zaczepić i spytać o właściciela, ale Neels oznajmił, że kultura Japonii może mi to utrudnić.
– Co to znaczy?
– Japończycy są mili, ale często lubią ignorować potrzebujących pomocy. Przejezdni dla nich są jak najgorszy rodzaj ludności. Wiesz, ilu znanych ludzi robi z Japońskiej kultury jakieś udziwnienia? Nie lubią przejezdnych. Poza tym przeszkadzać im będziesz w spokojnym spacerku, już widzę ich szczerą chęć niesienia pomocy.
– Zajebiście po prostu – westchnąłem. – To co mam zrobić, Neels? Przecież nie rozbiję tu namiotu, a czekać tygodnie nie mogę.
Wtedy właśnie z odsieczą przyszła dobra starsza wróżka. Zwróciła się do nas po angielsku, choć gdy obaj ją zmierzyliśmy, była na sto procent japonką. Uśmiechała się do nas serdecznie przygarbiona.
Pochyliłem się, chcąc oddać jej szacunek, a ona ewidentnie się z tego ucieszyła bardziej.
– Szukamy właściciela tego domu. Zna go pani? – spytałem po angielsku, skoro go rozumiała.
– Ach, znałam! Pewnie, że znałam. Ale będzie z trzy lata, jak wziął i umarł. Okropny wypadek w pracy! – pożaliła się skrzecznie. Spojrzenia moje z Neelsem się skrzyżowały. Znalazła nas prawdziwa wróżka.
– Jestem jego synem – powiedziałem. Uniosła w zaskoczeniu brwi i wskazała na mnie pomarszczonym palcem.
– Nicholas? – Pokiwałem szybko głową. Wydawała się poruszona. – Dobry Boże! Tyle o tobie opowiadał! Wszyscy cię znali, a cię nigdy nie widzieli!
– Naprawdę?
– Ano! – potwierdziła i zaśmiała się krótko.
– Zna pani może tego przyjaciela? – spytał Neels, odbierając mi szybko zdjęcie i pokazując je staruszce. Pochyliła się i znów ożywiła.
– Oczywiście! Ren zawsze tu przychodzi w poniedziałki, żeby obejrzeć kąty i posprzątać! Dzieciaki mu pomagają czasem, czasem je widuję, tak – powiedziała bardziej do siebie i swojej wadliwej pamięci zapewne. – Chcecie się pewnie z nim skontaktować? W końcu jest współwłaścicielem tego domu.
– Współ...właścicielem? – zdziwiłem się.
– Ano. Musisz z nim porozmawiać, ja nie byłam wtajemniczona w nic. Dawniej mieszkali tu razem, ale potem Ren się ożenił i zamieszkał z żoną, więc twój ojciec był tu sam, ale na pewno byli współwłaścicielami!
Staruszka była tak miła, że zadzwoniła po Rena i poczekała z nami na jego przyjazd. Los nam sprzyjał, bo tego dnia miał wolne – zajmował się ogrodem, więc mógł podjechać w paręnaście minut. W tym czasie dowiedzieliśmy się, że kobieta zna angielski głównie z winy wnuków, którzy okazali się światowcami i często uczyli ją słówek po powrocie do domu ze szkoły. Ucieszyła się, że nauka nie poszła w las i mogła odkurzyć ten język. Co prawda trochę go kaleczyła, ale w życiu tej kobiecie bym nie powiedział czegoś takiego. Uratowała mi życie. A raczej wyjazd. Życie uratować mógł mi już tylko Ren, który na szczęście żył i parkował swoje auto przy krawężniku. Zgasił silnik i wysiadł. Był dość wysoki jak na tutejsze standardy – albo ja wybitnie bezczelny. Podszedł do nas z wyciągniętą dłonią i wyuczonym uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Zasłyszane wyznanie //bxb//✔
Roman d'amour"Nikolaiowi Olsenowi zdawało się, że jest stuprocentowym hetero, bo nigdy nie musiał zastanawiać się nad swoją orientacją. Kochał dziewczynę, która złamała mu serce i pogrzebała je na nowe miłostki. Dlatego, gdy siostra popycha go ku nowym romansom...