*LIZZY
Obudziłam się dość wcześnie. Chciałam jeszcze iść spać, ale nie umiałam zasnąć. Poszłam pod prysznic. Tak, ciepła woda to jest to. Owinełam się niebiesko-białym ręcznikiem i zajrzałam do szafy. Zdecydowałam się na czarne rurki i bluzę z adidasa. Rozczesałam włosy i nałożyłam na twarz puder, na rzęsy tusz i na usta szminkę. Postanowiłam moje kasztanowe włosy zostawić rozpuszczone. Na śniadanie zrobiłam sobie płatki. Mamy już nie było. Rzadko widuje się z mamą, bo idzie do pracy bardzo wcześnie a wraca, gdy idę spać. Z tatą nie mam kontaktu od bardzo dawna. Rozwiedli się, gdy miałam jakieś 6 lat.
Moja pierwsza lekcja biologia. Siedze w ławce razem z Loli, więc mam z kim pogadać w trakcie lekcji.
-Lizzy, co robisz po szkole?- zapytała się mnie moja przyjaciółka
-Ymm. Nic, a czemu pytasz?- już wiem, że chce iść ze mną do tego nowego baru, który otworzyli niedaleko szkoły. Podrocze się z nią trochę.
-Pójdziesz ze mną do baru?
-Jakiego?- no to zaczynamy. Kocham ją drażnić, ale na szczęście ona się nigdy nie obraża.
-Do tego nowego. Niedaleko szkoły otworzyli. No chodź!
-Bar? jaki bar? Śniło ci się- nie umiałam już tego mówić na poważnie. Śmiałam się z jej miny.
-Nie żartuj sobie. To idziesz?
-Oczywiście. Miałabym przegapić taką szansę i nie iść do nowego baru z moją najlepszą przyjacółką?- Cały czas chichotałam. - oczywiście, że pójdę.
Lekcje się skończyły, więc pora na bar. Dziwnie to brzmi, a może i nie. Mam dziwny tok myślenia. 'Marzycielka' tak zawsze mówi Loli 'przewrażliwiona marzycielka' tego używa częściej. W barze nie było wiele osób. Kilka licealistów i jakieś osoby powyżej 25 roku życia. Usiadłyśmy z Lolą daleko od grupki osób. Do baru wchodziły nowe osoby i wychodzili inni. Z Loli wyszłyśmy tak około 22. Było ciemno i cicho na drogach. Odprowadziłam ją i sama ruszyłam w stronę domu.
-Cholera!!- ktoś zaczął wrzeszczeć na cały głos. Podbiegłam do tej osoby. Na ławce siedział chłopak, którego kojarzyłam z naszej szkoły. Dzisiaj go widziałam w tym słynnym barze.- Yyy hej- powiedział i uśmiechnął się nieśmiało. Widać było po nim że już trochę wypił, a mówiąc trochę mam na myśli więcej niż trochę. -Pomogłabyś mi? Chyba skręciłem kostkę, wiesz te krawężniki są niezbyt dobrym pomysłem, jeśli chodzi o pieszych i to jeszcze w nietrzeźwym stanie.- Zaśmiałam się wyobrażając sobie chłopaka potykajacego się o krawężnik. Chłopak widocznie był zmieszany i nie wiedział co zrobić.
-Może zadzwonie po karetke?- Była to chyba pierwsza rzecz jaka wpadła mi do głowy i zdziwiłam się, że on sam na to nie wpadł. Chłopak uniósł brwi i prychnął.
-Że tez sam na to nie wpadłem.- powiedział ironicznie.
-To może do kogoś zadzwoń? Nie wiem, cokolwiek.- on jedynie przewrócił oczami i nie odezwał się, a kiwnął głową na przedmiot znajdujący się na chodniku. Był to stłuczony ekran telefonu. Podniosłam go i kliknąłam przycisk, ale telefon widocznie był rozładowany lub zepsuty bo nie dawał znaku życia. Podałam urządzenie chłopakowi, a on położył je obok siebie na ławce. Wyjęłam z mojej tylnej kieszeni komórkę i podałam ja brunetowi.
-Dzięki. - Mruknął i zaczął wybierać numer. - No siema... Pamiętasz jak byłeś mi winny przysługę... Kurwa nie obchodzi mnie to że chcesz spać... Przyjedz po mnie pod ten bar koło szkoły... Tak ten... No bo jako jedyny nic nie piłeś... No dobra czekam.- chłopak rozłączył się i oddał mi urządzenie. - Dzięki- powiedział znowu i uśmiechnął się miło.- jestem Jonny.
-Lizzy.- powiedziałam przyjaźnie i usiadłam koło chłopaka. Przetarłam rękami po spodniach i wzięłam głęboki wdech, często tak robiłam.- To ja się chyba będę zbierać. Powinieneś iść z tym do lekarza.- Jonny pokiwał jedynie głową i odchylił głowę do tyłu biorąc wdech.
- Miło było mi ciebie poznać Lizzy i dziękuje za pomoc- powiedział, gdy podjechał czarny sportowy samochód, z którego wysiadł jasnowłosy chłopak.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę domu. Kiedy tylko się w nim znalazłam wzięłam prysznic i położyłam się spać, oczywiście przed tym puszczając sobie muzykę.
~.~
Zaczęłam poprawiać rozdziały, ponieważ jest dużo błędów i kilka zdań mi nie pasuje. Niektóre momenty zostały zmienione, ale wydaje mi się że na lepsze. Życzę miłego czytania.

CZYTASZ
I don't believe in love
RomanceJestem Lizzy i mam 16 lat. Dlaczego nie wierzę w miłość? Hmm...Może dlatego, że ciężko uwierzyć w coś czego nie ma. Nieraz ktoś mi sie podobał, ale oczywiście zakochiwałam się w osobach z którymi nie miałam szans. Już nie dopuszczam do siebie rzadn...