Zadzwoniłam do mamy.
- Spotkamy się na komisariacie.-oznajmiła i się rozłączyła
Pojechałam z Ramonesem, Klaudią i Melą na komisariat.
Usiadłam na fotelu w biurze pana tatuażyka z pistolecikiem na ręce.
- Dlaczego nas okłamujesz?- zapytał opierając się o ramiona fotela
- Ja was nie okłamuje.
- My chcemy ci tylko pomóc. Już rozmawiałem z twoją mamą..- Kiedy on z nią gadał?! Czy ja o czymś nie wiem?!-...i wspólnie ustaliliśmy wizytę u psychologa. Stwierdzamy, że możesz mieć schizofremię.
- Nie możecie tego stwierdzić. Jesteście zbyt tępi by cokolwiek stwierdzać u innych ludzi!
- Uspokuj się. - wstał z fotela i podszedł do pewnej szafki z której wyjął jakieś papiery.- Kojarzysz może to?- dał mi je do ręki
Na papierach było napisane:
Hak na zakazaną stronę internetową. Komputer, z którego korzystano podczas hakowania strony znajduje się na ulicy Bolesława Chrobrego 89.
No i zajebiście. Wpadłam.
- Możesz mi to wytłumaczysz?- spowrotem wrócił na fotel.
Cholera co ja mu powiem?!
- Nic ci nie będę tłumaczyć.
- Trochę grzeczniej Camilo. Przypominam iż nie jestem twoim kolegom byś mogła zwracać się do mnie na "ty". A poza tym hakowanie jest karalne.
Spojrzałam raz na kartkę, raz na policjanta i tak parę razy.
- No dobra. Macie mnie. Ale panie....- popatrzyłam na jego plakietke z imieniem-....Bob, państwo też mi nie pomagacie.
- Niby jak?- zapytał zabierając kartkę, która została pogięta pod moimi dłońmi.- Staramy się jak najlepiej.
- No to za mało.
- Słuchaj...- uderzył dłońmi w biurko i gwałtownie wstał-..albo znami współpracujesz, albo będziesz miała poważne problemy.
- Na chuj mi taka współpraca.
- Wyrażaj się grzeczniej Camilo.
- Nie będziesz mi rozkazywał.
- Kończy mi się cierpliwość do ciebie. Więc lepiej współpracuj i powiedz dlaczego zhakowałaś zakazaną stronę?!
- Chce adwokata.- odparłam. Nie mam ochoty znim gadać.
- Jak sobie życzysz. Jak będziesz chciała współpracować to odezwij się.
Wyszłam z sali. Na korytarzu leżał Robert, na krześle spała Klaudix, a przy ścianie stała pół przytomna Mela.
- Co ci jest?- zapytałam podchodząc.- Wyglądasz gorzej niż Miki w bokserkach w jednorożce.
- Co? Widziałaś Mikiego w bokserkach?! Kiedy?!
- Eeee.....W szatni.....NIE ważne! Idziemy?
- My musimy jeszcze zostać.- wydukała Mela. Zsuneła się po ścianie i usnęła.
- Ale dlaczego?- zapytałam i zaczęłam ją szturchać w ramię. No nic.- To ja idę. Jak poczujecie się lepiej to zadzwońcie.
Udałam się przed komisariat. No a tam moja kochana mamusia.
- Co się znowu stało?!- złapała mnie za ramiona.
- Ktoś się włamał do naszego domu...To były postacie z creepypast.
- Że co?! Jak możesz mi tak kłamać?! Creepypast?! Co ty wogóle czytasz?! Już gorszą debilką chyba nie możesz być!
- Nie mów tak do mnie! Nieprzesłyszałam się! To byli oni! A ty nie widzisz nic poza twoją ukochaną pracą w tym cholernym biurze!
- Zamilcz!- Rozległ się głośny dźwięk. Mój policzek zaczął mnie palić. Nie wiedziałam, że któregoś dnia mnie uderzy.- Camilo wybacz. Ja nie chciałam....- Nie obchodzi mnie co ma mi jeszcze do powiedzenia. Bez odpowiedzi odbiegłam. Usłyszałam głośne wołanie mamy.
****
Biegam przez ciemne alejki, które były oświetlone w poszczególnych miejscach przez latarnie. Wspiełam się na dach jednego z budynków i siedziałam. Nagle usłyszałam jak ktoś idzie tą alejką. Wiem, że nie był sam.
- Proszę! Zostaw mnie! Zostaw!- krzyknął mężczyzna
- Jasne, że cię zostawię. Tylko....Muszę coś zrobić.- odpowiedział ten drugi.
Ostrożnie wychyliłam się by zobaczyć co się wydarzy. Jeden wbił mu w brzuch nóż, a później rozciął gardło skalpelem. Wyrwałam kawałek rynny , zeszłam z dachu i powiedziałam:
- Kim ty jesteś, że możesz tak zabijać?!
Wyrwał mu nerki. Zaraz....Ten ktoś ma granatową bluzę...i kradnie nerki? Czy to jest....
- Kim ty jesteś?!
Odwrucił się ze skalpelem i nerakmi w dłoni. Na twarzy mail niebieską maskę. Już wiem kto to jest.
-Jestem Eyeles Jack. Kojarzysz?
- Tak i to zbyt dobrze.- Słońce zaczęło pomału wschodzić.
- Wybacz, ale już nie mam czasu ani ochoty cię zabijać. To narka!- Uciekł.
Jeff the Killer
Śpię sobie smacznie. Mam sen gdzie Jane śpi ze mną. Aż tu nagle ktoś mnie budzi!
- Jeff chuju wstawaj!- krzyknął niebieski
- Ale mamo dziś nie ma szkoły.- powiedziałem pół przytomny.- Mamo to ty?
- Tak to ja synku. A teraz kurwa wstawaj bo inaczej cię zgwałce.
- A! To ty Candy?!
- Nie kurwa matka boska.- wyszedł trzaskajac drzwiami.
Zerwałem się niechętnie z łóżka. Złożyłem spodnie i bluzkę i zeszłem na dół.
- Wkońcu, żeś ruszył dupe.- powiedziała Jane
- Też cię kocham skarbie. A teraz czego chcecie.
Na środku salonu pojawił się Slendi.
- Wybaczcie, że tak wcześnie. Ale to jest naprawdę bardzo ważne. Nie możecie już zabijać.
- CO!?- wszyscy krzyknęli w tym samym czasie
- Slender chyba żartujesz?!- krzyknęła Clok
- Niestety nie. Ta dziewczyna....Camila Carlos...Ona...Może nas znaleźć. Na szczęście nikt jej nie wieży. Ale....Musisz ją zabić Jeff. I to będzie ostatnie zabójstwo jakie będzie w tym mieście. Możecie już wrócić.- Zniknął.
- Jak to ostanie zabójstwo?- powiedziała Helenka
- Niech będzie. Camila umrze. I musimy się pogodzić z brakiem zabójstw.- powiedziałem.- To już koniec. Jej koniec.
Camila.
Pobiegłam do domu. Gdy się wnim znalazłam pobiegłam do pokoju się przebrać i spakować. Oni już wiedzą gdzie mieszkam. Nie mogę tu zostać. Ze względu na nich i na matkę. Wsiadłam na mój rower i pojechałam w miejsce, o którym tylko tata wie. Do mojego domku.
Ale jedno jest pewne. Oni chcą mnie zabić. A ja muszę to powstrzymać jak najszybciej.
To będzie....Ich koniec.
************************************
Witajcie moje mordki! Rozdział się pojawił! Wkońcu. Mam nadzieję, e jest dobry.
Gwiazdkujcie 💫💫💫
Komentujcie 💬
Spadam 😎 PA💜
CZYTASZ
Jeszcze Nie Umarłam
FanfictionMiałeś kiedyś wrażenie, że ktoś cię obserwuje? Śledzi twój każdy krok? Wie kiedy chodzisz spać, kiedy się myjesz? Nie? Ja też :) Mnie chcą zabić. Dlaczego? Nie wiem. Od czego to się zaczęło? Nie wiem. Może się dowiem.... Niestety....Mam przed sobą m...