07. "Jak to koniec?!"

207 13 3
                                    

Zadzwoniłam do mamy.

- Spotkamy się na komisariacie.-oznajmiła i się rozłączyła

Pojechałam z Ramonesem, Klaudią i Melą na komisariat.

Usiadłam na fotelu w biurze pana tatuażyka z pistolecikiem na ręce.

- Dlaczego nas okłamujesz?- zapytał opierając się o ramiona fotela

- Ja was nie okłamuje.

- My chcemy ci tylko pomóc. Już rozmawiałem z twoją mamą..- Kiedy on z nią gadał?! Czy ja o czymś nie wiem?!-...i wspólnie ustaliliśmy wizytę u psychologa. Stwierdzamy, że możesz mieć schizofremię.

- Nie możecie tego stwierdzić. Jesteście zbyt tępi by cokolwiek stwierdzać u innych ludzi!

- Uspokuj się. - wstał  z fotela i podszedł do pewnej szafki z której wyjął jakieś papiery.- Kojarzysz może to?- dał mi je do ręki

Na papierach było napisane:

Hak na zakazaną stronę internetową. Komputer, z którego korzystano podczas hakowania strony znajduje się na ulicy Bolesława Chrobrego 89.

No i zajebiście. Wpadłam.

- Możesz mi to wytłumaczysz?- spowrotem wrócił na fotel.

Cholera co ja mu powiem?!

- Nic ci nie będę tłumaczyć.

- Trochę grzeczniej Camilo. Przypominam iż nie jestem twoim kolegom byś mogła zwracać się do mnie na "ty". A poza tym hakowanie jest karalne.

Spojrzałam raz na kartkę, raz na policjanta i tak parę razy.

- No dobra. Macie mnie. Ale panie....- popatrzyłam na jego plakietke z imieniem-....Bob, państwo też mi nie pomagacie.

- Niby jak?- zapytał zabierając kartkę, która została pogięta pod moimi dłońmi.- Staramy się jak najlepiej.

- No to za mało.

- Słuchaj...- uderzył dłońmi w biurko i gwałtownie wstał-..albo znami współpracujesz, albo będziesz miała poważne problemy.

- Na chuj mi taka współpraca.

- Wyrażaj się grzeczniej Camilo.

- Nie będziesz mi rozkazywał.

- Kończy mi się cierpliwość do ciebie. Więc lepiej współpracuj i powiedz dlaczego zhakowałaś zakazaną stronę?!

- Chce adwokata.- odparłam. Nie mam ochoty znim gadać.

- Jak sobie życzysz. Jak będziesz chciała współpracować to odezwij się.

Wyszłam z sali. Na korytarzu leżał Robert, na krześle spała Klaudix, a przy ścianie stała pół przytomna Mela.

- Co ci jest?- zapytałam podchodząc.- Wyglądasz gorzej niż Miki w bokserkach w jednorożce.

- Co? Widziałaś Mikiego w bokserkach?! Kiedy?!

- Eeee.....W szatni.....NIE ważne! Idziemy?

- My musimy jeszcze zostać.- wydukała Mela. Zsuneła się po ścianie i usnęła.

- Ale dlaczego?- zapytałam i zaczęłam ją szturchać w ramię. No nic.- To ja idę. Jak poczujecie się lepiej to zadzwońcie.

Udałam się przed komisariat. No a tam moja kochana mamusia.

- Co się znowu stało?!- złapała mnie za ramiona.

- Ktoś się włamał do naszego domu...To były postacie z creepypast.

- Że co?! Jak możesz mi tak kłamać?! Creepypast?! Co ty wogóle czytasz?! Już gorszą debilką chyba nie możesz być!

- Nie mów tak do mnie! Nieprzesłyszałam się! To byli oni! A ty nie widzisz nic poza twoją ukochaną pracą w tym cholernym biurze!

- Zamilcz!- Rozległ się głośny dźwięk. Mój policzek zaczął mnie palić. Nie wiedziałam, że któregoś dnia mnie uderzy.- Camilo wybacz. Ja nie chciałam....- Nie obchodzi mnie co ma mi jeszcze do powiedzenia. Bez odpowiedzi odbiegłam. Usłyszałam głośne wołanie mamy.

****

Biegam przez ciemne alejki, które były oświetlone w poszczególnych miejscach przez latarnie.  Wspiełam się na dach jednego z budynków i siedziałam. Nagle usłyszałam jak ktoś idzie tą alejką. Wiem, że nie był sam.

- Proszę! Zostaw mnie! Zostaw!- krzyknął mężczyzna

- Jasne, że cię zostawię. Tylko....Muszę coś zrobić.- odpowiedział ten drugi.

Ostrożnie wychyliłam się by zobaczyć  co się wydarzy. Jeden wbił mu w brzuch nóż, a później rozciął gardło skalpelem. Wyrwałam kawałek rynny , zeszłam z dachu i powiedziałam:

- Kim ty jesteś, że możesz tak zabijać?!

Wyrwał mu nerki. Zaraz....Ten ktoś ma granatową bluzę...i kradnie nerki? Czy to jest....

- Kim ty jesteś?!

Odwrucił się ze skalpelem i nerakmi w dłoni. Na twarzy mail niebieską maskę. Już wiem kto to jest.

-Jestem Eyeles Jack. Kojarzysz?

- Tak i to zbyt dobrze.- Słońce zaczęło pomału wschodzić.

- Wybacz, ale już nie mam czasu ani ochoty cię zabijać. To narka!- Uciekł.

Jeff the Killer

Śpię sobie smacznie. Mam sen gdzie Jane śpi ze mną. Aż tu nagle ktoś mnie budzi!

- Jeff chuju wstawaj!- krzyknął niebieski

- Ale mamo dziś nie ma szkoły.- powiedziałem pół przytomny.- Mamo to ty?

- Tak to ja synku. A teraz kurwa wstawaj bo inaczej cię zgwałce.

- A! To ty Candy?!

- Nie kurwa matka boska.- wyszedł trzaskajac drzwiami.

Zerwałem się niechętnie z łóżka. Złożyłem spodnie i bluzkę i zeszłem na dół.

- Wkońcu, żeś ruszył dupe.- powiedziała Jane

- Też cię kocham skarbie. A teraz czego chcecie.

Na środku salonu pojawił się Slendi.

- Wybaczcie, że tak wcześnie. Ale to jest naprawdę bardzo ważne. Nie możecie już zabijać.

- CO!?- wszyscy krzyknęli w tym samym czasie

- Slender chyba żartujesz?!- krzyknęła Clok

- Niestety nie. Ta dziewczyna....Camila Carlos...Ona...Może nas znaleźć. Na szczęście nikt jej nie wieży. Ale....Musisz ją zabić Jeff. I to będzie ostatnie zabójstwo jakie będzie w tym mieście. Możecie już wrócić.- Zniknął.

- Jak to ostanie zabójstwo?- powiedziała Helenka

- Niech będzie. Camila umrze. I musimy się pogodzić z brakiem zabójstw.- powiedziałem.- To już koniec. Jej koniec.

Camila.

Pobiegłam do domu. Gdy się wnim znalazłam pobiegłam do pokoju się przebrać i spakować. Oni już wiedzą gdzie mieszkam. Nie mogę tu zostać. Ze względu na nich i na matkę. Wsiadłam na mój rower i pojechałam w miejsce, o którym tylko tata wie. Do mojego domku.

Ale jedno jest pewne. Oni chcą mnie zabić. A ja muszę to powstrzymać jak najszybciej.

To będzie....Ich koniec.

************************************

Witajcie moje mordki! Rozdział się pojawił! Wkońcu. Mam nadzieję, e jest dobry.

Gwiazdkujcie 💫💫💫
Komentujcie 💬
Spadam 😎 PA💜

Jeszcze Nie UmarłamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz