Rozdział 34

1.8K 165 13
                                    


Na początku wszystkim było ciężko po tak tragicznych wydarzeniach jak śmierć i wygnanie. Już nic nie było takie cudowne i szczęśliwe jak wcześniej. Jongwoo załamał się po stracie swojej duszy, próbował to ukrywać. Wiedział, że jako alfa jest potrzebny swojej watasze. Jednak nikt nie miał mu za złe tego co się z nim działo. Płakał, pod postacią wilka wył do księżyca przez całą noc, dostawał napadów agresji. Nie potrafił już normalnie funkcjonować. Najgorsze jest jednak to, że teraz nie mógł już na mnie patrzeć. Wiedział, że nie może mi nic zrobić, jednak czułam jego nienawiść. W każdym jego słowie, w każdym spojrzeniu. Nienawidził mnie i miał rację. To wszystko moja wina. Nie ważne ile razy Baekhyun zapewniał mnie o tym, że to nie przeze mnie. Nie ważne ile razy Mari i Ina to mówiły, ja i tak myślałam o tym, że to przeze mnie. Gdybym tylko nie pokochała Baekhyuna...

- Jak to jest kiedy zmieniasz się w wilka? Co czujesz?- zapytałam leżąc na łóżku opierając się plecami o wezgłowie. Baekhyun spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Odłożył książkę, którą chwilę wcześniej czytał i zastanowił się nad tym co ma powiedzieć.

- Tego się nie da opisać.- wyznał.- W momencie kiedy stajemy na czterech łapach, a nasze zmysły wyostrzają się, nic nie jest takie samo. Wszystko dookoła nas widzimy inaczej. Czujemy w tym momencie coś w stylu... wolności. Możemy biec przed siebie, nie zwracać na nic uwagi. Czujemy wszystko ze zdwojoną siłą, nasze zmysły pracują na najwyższych obrotach.

- To brzmi cudownie.- uśmiechnęłam się.

- Jest cudowne. Dlatego niektórzy z nas lubią pozostawać pod postacią wilka przez dłuższy czas. Bycie w ludzkiej postaci jest czasem problemowe.

- Problemowe?

- Wolniej biegamy, musimy uważać na to co jemy, a jako zwierzęta... no sama wiesz.- wzruszył ramionami.- A po za tym pod postacią wilka nie musimy dbać o zmianę ubrań.- zaśmiał się głośno.

- To faktycznie wiele ułatwia. I też wyjaśnia dlaczego niektórzy z was pachną dość... nieprzyjemnie.

-Ina też tego nie lubi.

Między nami zapadła chwila niekrępującej ciszy. Baekhyun zamyślił się chwilę prawdopodobnie wyobrażając sobie siebie pod postacią wilka. Ja natomiast wpadłam na dziwny i trochę zawstydzający jak dla mnie pomysł.

- Baekhyun...- spojrzał na mnie pytająco czekając na to co mam do powiedzenia.- Pójdziemy na randkę?- zaczerwieniłam się lekko. Wyglądał na zaskoczonego moim pytaniem.

- Jagiya! Wiesz, że to ja jako mężczyzna powinienem pierwszy to zaproponować!- oburzył się uświadamiając sobie, że w sumie jeszcze nigdzie razem nie byliśmy. Nie mieliśmy pierwszej randki sam na sam jak każde normalne pary.- Ale... Wiesz, że nie możemy wychodzić do miasta...- powiedział z wyraźnym smutkiem w głosie.- Suho nie pozwala nam opuszczać terenu dopóki nie rozwiążemy naszej sytuacji...

- Nie chce iść do miasta.- zapewniłam od razu. Coś takiego w ogóle nie pasowałoby na naszą randkę. Byłoby zbyt zwyczajnie, zbyt ludzko.

Chłopak uśmiechnął się po chwili, po czym wyskoczył z łóżka i pociągnął mnie za rękę abym podążyła za nim. Wyszliśmy z domu mijając wszystkich tam zebranych. Druga wataha patrzyła na nas beznamiętnie, jakby w ogóle nie chciała nas zauważać, a Suho tylko prosił abyśmy byli ostrożni. Może nie było to miłe z naszej strony. Inni cierpieli po stracie bliskiej osoby, jednej z nich, a my nie potrafiliśmy po prostu nie okazywać sobie uczucia. Jednak nie mogłam pozwolić sobie na myślenie o tym wszystkim, bo miałam wrażenie, że od tego zwariuje. Już i tak czułam się winna.

The second half of my soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz