Rozdział 14

2.1K 179 9
                                    


Ogień zapłonął dając od razu przyjemne ciepło, słońce zaszło, a na jego miejscu pojawił się wielki księżyc. Wszyscy dookoła siedzieli, uśmiechali się i czekali na to co ma nastąpić. Byłam pod wrażeniem tego ile osób liczy wataha. Nie spodziewałam się, że jest ich aż tylu.

- Nie będę wam mówił po co tu się zebraliśmy, bo wszyscy doskonale to wiedzą.- powiedział Suho stając aby wszyscy mogli go zobaczyć.- Chciałbym tylko abyście poznali Miyoung. Naszą nową członkinie watahy.- wskazał na mnie z uśmiechem, a ja poczułam się zawstydzona kiedy oczy wszystkich skierowały się w moja stronę.- Tak więc teraz zaczynamy!

Wszyscy zebrani zamilknęli i czekali. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi wiec po prostu zamieniłam się w słuch. Ina siedząca po drugiej stronie ogniska posłała mi szeroki uśmiech, a Mari która była obok mnie zarzuciła mi rękę na ramie abym trochę się rozluźniła.

- Dawniej, gdy ziemia była jeszcze młoda, a przyroda nieskalana niszczącą siłą ludzkiej ręki świat żył w harmonii posłuszny odwiecznemu kręgowi życia. Siły jego nikt nie mógł powstrzymać, ani się jej oprzeć bowiem on wyznaczał koniec i początek, świt i zmierzch każdej egzystencji.- zaczął Suho, a ja od razu poczułam, że to co usłyszę zmieni moje życie. Wiedziałam, że legenda wilków jest opowiadana tylko ze względu na mnie abym mogła poznać ich historie. Jednak wszyscy zebrani wyglądali na zainteresowanych tym co mówił ich alfa.- W czasie gdy Yeong był alfą, w plemieniu ludzkim narodziła się dziewczynka, której dane było widzieć i czuć więcej. Ukochała las, w którym przyszła na świat i mu zaufała. Chadzała swoimi ścieżkami, a jej szlachetna natura sprawiała, że w każdej istocie znajdowała przyjaciela.

Każde słowo starałam się chłonąć z największą dokładnością. Kiedyś w życiu nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego. Jednak kiedy słuchałam wiedziałam, że jestem w miejscu, w którym powinnam być.

- Dzień, w którym minęło dokładnie 18 lat od narodzin Jangmi, miał być dniem radości i zabawy. Postanowiono wyprawić wielką ucztę. Najdzielniejsi młodzieńcy, by wykazać swe męstwo, ruszyli na polowanie w głębię dzikiej puszczy. Pewni siebie, gdy natknęli się na watahę wilków, postanowili podarować pięknej dziewczynie ich futro.

Straszna to była walka, okupiona wieloma ofiarami wśród ludzi i jedną, ogromną wśród wilków.

Bowiem szlachetny Yeong znów zadbał o swoje stado i dając mu czas na ucieczkę i przeniesienie swojej nory w odległe miejsce, poświęcił samego siebie.

Pogorszenie się pogody zniszczyło ucztę, a ludzi zmusiło do ukrycia się w domach. Jedynie Jangmi, wiedziona przeczuciem i smutkiem, który wyczuła w żałosnym zawodzeniu wichury, ruszyła w las.

I odnalazła go, leżącego w jaskini, w której ostatkami sił ukrył się przed deszczem.

Dziewczyna widząc smutne oczy umierającego wilka załkała i wtuliła się w wielki wilczy łeb. Szeptała uspokajające słowa, by choć trochę ulżyć poranionemu.

Yeon pozwolił jej na to, mimo że pochodziła z siejącego spustoszenie plemienia ludzkiego. Wyczuł w niej mądrość, empatię i tajemniczą siłę pochodzącą od samych duchów stworzenia.

Na samą myśl o zranionym wilku zamarłam. Mimo mojej woli przed oczami stanął mi mój sen sprzed kilku tygodni. Dlaczego był tak podobny do tego co teraz słyszałam? Dlaczego rozumiałam poświęcenie Jangmi?

- Właśnie w taki sposób powstała nasza rasa.- alfa rozłożył ręce i okręcił się dookoła wprawiając wszystkich w głośny śmiech. Mimo uśmiechu na twarzy w głowie wciąż miałam lekkie przerażenie. Dlaczego to było tak podobne?

The second half of my soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz