Rozdział 39

1.8K 179 20
                                    


Poczułam coś ciepłego na szyi kiedy sztylet drasnął moją skórę.

Krew.

Baekhyun wyszczerzył kły, w jego oczach błysnęło szaleństwo i wściekłość. Z każdym jego krokiem warczenie było głośniejsze. Czułam to co on. Mnie również wypełniała ta sama wściekłość, miłość i lęk. On bał się o mnie, ja o niego.

- Ten koniec został już przesądzony!- wrzasnął mój oprawca. Jego sztylet ponownie się ruszył powodując większy ból na mojej szyi.

Zabije mnie...- pomyślałam. Mimo tego, że wcześniej byłam całkowicie gotowa na to aby umrzeć za przyjaciół, teraz tego nie chciałam. Nie kiedy ponownie zobaczyłam Baekhyuna, nie po tym kiedy pojawił się Xiumin. Teraz wataha Suho i wyklęci mieli równe szanse.

Może się uda...

Ostatkiem sił uniosłam ręce do góry i zacisnęłam je na nadgarstku mojego oprawcy chcąc powstrzymać jego kolejne ruchy. Nie pozwolę się tak po prostu zabić. Nie będę tylko zwykłą kłodą pod nogami innych, musiałam im jakoś pomóc. Wbiłam więc paznokcie w rękę mężczyzny starając się odciągnąć ją od mojego gardła. Umożliwiłam tym reakcję Baekhyunowi. Skoczył prosto na nas, jego pazury drasnęły moje uda, ale zęby zacisnęły się na ramieniu wyklętego. Z głośnym krzykiem upadł na twardą skałę uderzając o nią głową. Wyrywał się, krzyczał, że to nie jest koniec, ale szczęki Baekhyuna zaciskały się coraz mocniej. Krew tryskała dookoła, prosto w moją twarz i na ubranie.

Nie chciałam na to patrzeć, ale nie mogłam odwrócić wzroku. Widziałam jak zęby Baekhyuna zaciskają się na jego szyi, a już po chwili odrywają głowę od jego ciała. Z jego zębów skapywała krew, w oczach błyszczało lekkie szaleństwo.

Inni wyklęci, kiedy zobaczyli, że ich przywódca nie żyje zaczęli panikować. Nie wiedzieli jak mogło do tego dojść, nie potrafili podjąć żadnej logicznej decyzji. Suho miał rację. Bez ich przywódcy nic nie mogli sami zrobić.

Kątem oka zauważyłam jak jeden z wilków, który przybiegł tutaj z Xiuminem rzuca się na Sorę, a już po chwili jej krzyk ustaję. Nie lubiłam jej, zrobiła mi wiele złego, ale jednak gdzieś w środku było mi jej szkoda. Faktycznie mogła mieć do mnie duży żal, bo moje pojawienie wywróciło jej życie do góry nogami. Myślę, że nie zasłużyła na śmierć, ale nie ja o tym decydowałam.

Kręciło mi się w głowie od widoku krwi tryskającej w każdą stronę. Baekhyun wskoczył na skałę obok mnie i pochylił się do moich nóg chcąc rozgryźć sznur, który mnie krępował. Zanurzyłam dłonie w jego szaroczarnej sierści i pogłaskałam najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Czułam jak wtula swoją głowę w moje dłonie, po czym delikatnie dotyka mojego policzka swoim zimnym, wilczym nosem. Spojrzał mi w oczy po czym rzucił się aby pomóc swoim braciom z watahy. Walka trwała, a mojej głowie zakręciło się niebezpiecznie. Zamknęłam oczy i upadłam do tyłu nie czując jak moja głowa uderza boleśnie o głaz.

Teraz była już tylko ciemność.

***

Może jednak umarłam?

W końcu udało się im mnie zranić... Może się wykrwawiłam?

Ale chyba gdybym umarła to nie miałabym takich dziwnych myśli?

Całe moje ciało wręcz krzyczało z bólu. Nie możliwe więc abym umarła. Po śmierci chyba nie można cierpieć.

Po chwili zorientowałam się, że zaczyna do mnie wracać świadomość. Zaczynałam odczuwać coraz więcej bodźców z zewnątrz. Najpierw usłyszałam jakieś szmery, później poczułam dziwny zapach, a na końcu delikatną dłoń która trzymała moją.

The second half of my soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz