*pov. Andrea*
LGP w Wiśle się zakończyło. Ja wraz z chłopakami byłam w drodze powrotnej do Niemczech. Przez następne 3 h, będę musiała się z nimi użerać.
Ledwo wysiedliśmy na pokład samolotu a chłopacy rozpoczęli swój wywód o tym ile Walther Hofer może może lat.
-50-zaproponował Andi Wank.
-150-zaproponował ktoś inny.
-Co wy od razu dajcie mu 500-dodałam.
_____________________________Podróż minęła mi szybciej niż myślałam. Jako pierwsza z całej ekipy wysiadłam z samolotu i udałam się w kierunku lotniska w Monachium.
Jak na lato nieźle dziś wiało,więc postanowiłam założyć bluzę reprezentacyjną. Gdy tylko weszłam do budynku ujrzałam dość sporty tłum ludzi. Wszyscy się strasznie przepychali i próbowali dojść w przeciwny kierunek do mojego. Kiedy już prawie udało mi się przez nich przecisnąć, ktoś mnie rozpoznał.
,,Szlag,po co zakładałam tą bluzę i dałam się zdradzić-pomyślałam"
Spojrzałam się na swoją nieco za dużą szaro-czerwoną bluzę
-Cześć Andrea- ktoś do mnie powiedział po angielsku.Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam przed sobą swojego przyjaciela Paula Szulca.
-Paul? Co ty tu robisz?-zdziwiłam się aż prawię zabrakło mi powietrza
-A właśnie wracam z zawodów w Polsce. A ty?- odpowiedział mi po chwili uśmiechając się przy tym szeroko.
-Ja też. Nadal startujesz w skokach przez przeszkody?-byłam bardzo ciekawa czy nadal należy do narodowej kadry Niemieckiej w Jeździectwie.-Tak, oczywiście. Co do twojego konia to nieźle daje w kość.
No tak zapomniałam. Dwa lata temu czyli przed moją największą karierą dałam Paulowi do treningów mojego ujeżdżeniowego holsztyna na którego nie miałam czasu.
-W jakim sensie?-zapytałam go.
-Od ostatniego czasu nie daje się na siebie wsiąść, nie chce wychodzić na dwór i mało je.
-To faktycznie źle wiesz co... Przyjadę do ciebie w tym tygodniu- zmartwiłam się o faktycznym stanie mojego wierzchowca.
-Jak chcesz to możesz nawet za chwilę. Ja jadę prosto do siebie do koni.
-Ojejku dzięki.
-Nie ma sprawy.---------------------------------------------------------
*18 sierpień 2016 roku, Rio *
*Pov. Rebeca Wilson *
-A co gołąbki już pogodzone? - zapytał nas przechodzący akurat Karol.
-Oczywiście-zawtórował mu Bartek.
-Można tak powiedzieć - odpowiedziałam mu.
-No to co idziemy na trening? - zapytał przechodzący akurat Nowakowski.
-Tak idziemy -powiedziałam i ruszyłam jako pierwsza w stronę dużej hali.
Z zewnątrz była duża, z kremową elewacją i prowadziła do niej szarą kostka brukowa.
Otworzyłam wielkie szklane drzwi i weszłam do niej.
W środku wyglądała zupełnie inaczej.
Weszłam na środek sali i zaczęłam się rozgrzewać z inną drużyną.
-Zdrajca narodu - z daleka usłyszałam Karola.
-Nie moja wina, że panienki tak długo idą-odpowiedziałam mu.
-Nie moja wina, że panienka zwana Karolem Kłosem musi pół godziny układać włosy - powiedział idący akurat Pit.
-Ja układam włosy za długo? Ja? Nie moja wina, że chce wyglądać idealnie bo w przeciwieństwie do niektórych jestem ładny.
-Haha bardzo śmieszne. Aż skisłem-Bartek zaczął śmiać się jak opętany.
-Takie masz o mnie zdanie - Karol zaczął się denerwować.
-Tak-odpowiedział mu Bednorz.
-Ej spokojnie chłopaki-Piotr próbował ich uspokoić.
-Nie 😠! Nie będę spokojny dopóki on mnie nie przeprosi! - Karol wydał się na całą hale.
-Chyba Ci się śni - Bartek uporczywie trzymał swojego.
-No przestańcie chłopaki-zaczęłam.
-Nie! - krzyknęli obaj.
-Nie powtarzaj po mnie - znów razem krzyknęli.
-To ty nie powtarzaj po mnie - znów to samo.
-Panienki - powiedziałam po czym zaczęłam zagrywki.
______________________________
*Pov. Natalia Schmid *
*obrzeża północnej Kalifornii *Jechaliśmy wielką szosą przy morzu.
Przypatrywałam się na jadących rowerzystów.
-Ile jeszcze? - zapytałam juz chyba po raz setny tego dnia. -Za chwilę będziemy - odpowiedział tak jak zwykle.
Zaczęłam wyszukiwać jakiś rytm na białej desce rozdzielczej.
Antonie nieco przyspieszył gdy mieliśmy zakręt.
Uśmiechnął się do mnie promienie.
Spojrzałam na zakręt zza którego wyjechał dość wysoki mężczyzna w czerwonej bluzie na czarnym ściągaczu.
-Zwolinij-krzyknęłam.
-Nie mogę!
-Co??
Poczułam jak nasz biały Cabriolet wpada w poślizg.
Gwałtownie uderzyłam w szybę, gdy jeszcze nie całkiem straciłam świadomość ujrzałam jego perfidny uśmieszek i jak zaraz odjechał, a potem już była tylko ciemność.

CZYTASZ
Friend of the internet
FanficGdy trzy różne dziewczyny się poznają, wszystko może się wydarzyć. Jedna kochająca skoki i należąca do kadry narodowej Niemiec. Druga uwielbiająca siatkówkę i należąca do klubu Polskiego a trzecia poznana zupełnie przez przypadek, należąca do polski...