Essi.

284 13 1
                                    

Wychodzę punkt 19 z pokoju i kieruje się do hotelowej restauracji. Zamawiam małą kolację, a potem podchodzę do barmana, który nalewa mi drinka, o którego proszę. Siadam na stoliku przy barze i sączę zimny, orzeźwiający czerwony płyn. Przysłuchuję się również rozmowie mężczyzny, który siedzi obok mnie. Rozmawia z uroczym blondynem tym z recepcji o jakieś imprezie, która będzie w Opium dziś za godzinę. Mają świętować transfer Marcosa czy jakoś tak do czegoś tam. Whatever. Ważne, że będzie dobra zabawa, wstęp dla każdego i fajni faceci. Zapisuje w myślach adres, a potem płacę za zamówienie i wracam do pokoju. Odświeżam się w kilkanaście chwil, a potem przebieram w obcisłą bordową sukienkę, która sięga mi kolan i ma wycięcia w biuście oraz na plecach. Włosy spinam w kucyk, a na stopy zakładam czarne szpilki. W kopertówkę ze srebrnym łańcuchem ładuję telefon, kartę kredytową i tą od pokoju oraz szminkę. Jeszcze kilka machnięć perfumem i jestem gotowa.

O 20:30 siadam w hotelową taxówkę i jadę do centrum Madrytu. Wysiadam pod klubem i bez trudu udaje mi się wejść do środka. Najpierw kieruje się do toalety, gdzie zamierzam poprawić lekko usta i włosy. Łazienka ku mojemu zdziwieniu jest prawie pusta. Wyciągam szminkę i przejeżdżam nią po ustach, a następnie pryskam się szybko perfumami i jestem gotowa. Idę do baru, aby zamówić drinka. Rozglądam się po wypełnionej sali ludźmi i szukam kogoś przyzwoitego. Przyzwoitego mam na myśli jakiegoś gorącego mężczyznę przy okazji używającego choć trochę mózgu. Chociaż w nocy nie będzie on nam do niczego potrzebny. Zauważam jednego, który siedzi w boxie w rogu sali. Jest z nim kilku innych mężczyzn i jakaś kobieta. Ma kruczoczarne włosy, zarost, który dodaje mu uroku i piękne oczy. Nasze spojrzenia w pewnym momencie się stykają, a ja czuję, jak by mnie coś poraziło. Dlatego odwracam się i kończę swojego drinka, a potem ruszam na parkiet. Uwielbiam tańczyć. Porywa mnie rytm głośnej i szybkiej muzyki i nie mam pojęcia jak, ale znajduje się w ramionach blondyna z recepcji hotelowej. Ocieramy się o siebie ciałami. Zaczynam kokietować go, przejeżdżając dłonią po jego klatce piersiowej, przy okazji odpinając guzik od jego flanelowej koszuli. Pozwalam sobie na otarcie kilkukrotnie biodrami o jego kroczę. Na szyi czuje jego podniecony oddech. Wiem, że się napalił, ale sorry kolego, nie z tobą spędzę dzisiejszą noc. Jednak nie daje mu tego dosłownie do zrozumienia. No, jeszcze nie teraz. Nie chce przecież, żeby tak szybko mi zwiał. Tańczymy jeszcze razem przez dwa utwory, a potem czuje nieznajome dłonie na swoich biodrach i słyszę "odbijany". A my to na weselu jesteśmy? Mam zamiar ochrzanić tego dupka, ale gdy tylko odwracam się do niego ciałem, zamieram. To ten z pięknymi oczami. Nie daje po sobie poznać, że mnie pociąga i umieszczam dłonie na jego karku. Tańczymy bez słowa.

- Zdradzisz mi swoje imię? - pyta w trakcie.

- I tak mnie więcej nie zobaczysz, więc po co? - Odpowiadam, a potem całuje go w usta delikatnie. Nie odpycha mnie, więc całuje go kolejny raz tym razem inaczej. Mocniej z pasją, tak jak by nie miało być jutra. Kiedy przerywam, opieram na moment głowę o jego ramię. Nie chce tego kończyć, ale pamiętajcie, mądra dziew­czy­na całuje, ale się nie za­kochu­je, słucha, ale nie wierzy, od­chodzi, za­nim zos­ta­nie porzucona. A ja taka właśnie jestem. Dlatego uciekam bez słowa pożegnania i bez odwracania się do tyłu. Wiem, że gdybym to zrobiła skończyło by się to inaczej. Pamiętajcie również, że od razu całego sklepu z cukierkami nie daje się facetowi. Nie ważne jak bardzo seksowny jest, nieważne jak bardzo macie na niego ochotę. "Nie oddawaj od razu całego sklepu ze słodyczami. Dawaj po jednym cukierku na raz. " - tak mawiała zawsze moja babcia. O ile, nie wiedziałam o co z tym chodzi w dzieciństwie, to o tyle miałam okazje się o tym przekonać w dorosłym życiu. No tak, bardzo dorosłym. Mam 21 lat, więc nie jestem aż taką staruszką. Jednak o mnie czegoś więcej dowiecie się później. Jak przyjdzie na to czas.

Zazwyczaj lubię chodzić do klubów i się dobrze bawić, ale nie dzisiaj. Nie mam humoru, ale chłopaki nalegali, to się w końcu zgodziłem. Siedziałem razem z Lucasem, Nacho, Danim i Igorem w boxie oraz jakąś blondi, którą przygruchał sobie Carva. Sączyłem drinka i rozglądałem się wokół. Było trochę ładnych lasek, ale nie takich, które mnie szczególnie zachwyciły. Właściwie ostatnio żadna mnie nie zachwyciła. Od czasu Scarlett nie byłem w jakimś związku. Zwyczajnie nie potrafiłem i nie chciałem. Nie wierzę już w miłość i inne bzdety. Zaliczałem kolejne laski, tak o. Dla zabawy i aby sobie ulżyć, delikatnie mówiąc. Gdy już tracę nadzieje na znalezienie dobrego towaru, dostrzegam ją. Piękną i seksowną kobietę siedzącą przy barze. Nasze spojrzenia stykają się, a ja zamieram. Cholera, muszę ją mieć. Dziś, teraz. Odwracam się do Igora, aby poinformować go, że na chwile znikam i wstaje. Kieruje się w jej stronę. Mam zamiar postawić jej kolejnego drinka. Jednak ona ma inne plany. Idzie na parkiet, wiec idę za nią. Zawsze byłem dobrym tancerzem. Niestety zatrzymują mnie dwie dziewczyny, które mnie rozpoznały. Fanki Realu. Robimy sobie szybkie selfie na pamiątkę, a potem znikają. Rozglądam się za moją przyszłą zdobyczą i dostrzegam ja z Dan'ym, znajomym Igora. Podchodzę, a następnie "odbijam" jego partnerkę. Przez moment tańczymy bez słowa. Postanawiam w końcu się odezwać.

- Zdradzisz mi swoje imię? - pytam.

- I tak mnie więcej nie zobaczysz, więc po co? - Odpowiada, a potem całuje mnie w usta delikatnie. Nie odpycham jej, więc całuje mnie kolejny raz tym razem inaczej. Mocniej i zachłanniej, tak jak byśmy nie mieli się już nigdy spotkać. Kiedy przerywa, opiera głowę na moim ramieniu. Podnoszę jej podbródek i zerkam w jej brązowe oczy. Są hipnotyzujące i takie piękne. Jak cała ona. Chce ją pocałować i skosztować po raz kolejny tych ust, ale ona znika. Ucieka. Tak po prostu.

Stoję na parkiecie skołowany, bo nigdy mi się nie zdarzyła taka sytuacja. Z żadną kobietą. Cholera. Chce się o niej czegoś dowiedzieć. Zakładam, że Dany mi pomoże. W końcu z nią tańczył, więc może coś wie. Wracam do naszego boxu i znajduje prawie zalanych w trupa chłopaków. No pięknie. Jutro mamy trening o 11.00. Trener urwie nam łby. Dzwonie po taksówkę i z pomocą barmana wsadzam ich do środka. Zawożę po kolei każdego do domu, a blondyna zostawiam na sam koniec. Udaje mi się z niego wyciągnąć ledwo, bo ledwo informacje, że owa dziewczyna to Lea. Mieszka w hotelu, w którym pracuje i chciałaby się wybrać na mecz Realu. Zdobywam również numer jej pokoju. W drodze powrotnej zamawiam kwiaty oraz kuriera, który ma donieść do jej pokoju mały prezent ode mnie. Coś czuje, że w następnych kilku dniach nieźle się zabawię. I nie mam tylko na myśli zbliżającego się meczu.

                                                                          ***

Heeeej! Jestem z kolejnym rozdziałem i tym razem nieco dłuższym :> Jak wam się podoba? Jak myślicie, co wyśle Marco naszej Lei? Czekam na wasze opinie w komentarzach :D

ps. gwiazdki również mile widziane :)



Wild.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz