Conveniencia.

155 11 2
                                    

Wieczorem siadam na tarasie z laptopem i białym winem. Asensio chwile wcześniej zwiał do siebie, a ja mam czas na poszukanie pracy. Pieniędzy mi aktualnie nie brakuje, ale kiedyś się skończą. Zresztą mam dosyć siedzenia i nic nierobienia. Znajduje kilka ofert, które mi odpowiadają i zapisuje numery na kartce. Jest już późno, więc postanawiam zadzwonić z samego rana. Coś mnie kusi i wchodzę również na stronkę z wykazem uczelni w Madrycie. Zawsze chciałam iść na studia, tylko nigdy nie potrafiłam się określić, co chciałabym robić i studiować. Pasjonuje mnie fotografia, podróże, gotowanie i fizjoterapia. Taka mała mieszanka. Kierunków jest mnóstwo, a ja nie potrafię się zdecydować. Potrzebuje porozmawiać z kimś, kto mi doradzi. Może Marco się nada? Wysyłam mu smsa z pytaniem, czy ma jutro czas na kawę. Odpowiedź dostaje po kilku minutach i umawiamy się na 16 u mnie. Następnie przygotowuje sobie kolację, a potem biorę prysznic i kładę się spać.

Wstaje razem ze wschodem słońca, wyszukuje z nierozpakowanego jeszcze kartona moje ubrania sportowe i idę pobiegać. Taki mój nawyk. W drodze powrotnej zahaczam o piekarnie, w której zaopatruje się w świeży chlebek dyniowy, który swoją drogą jest moim ulubionym i o spożywczak, gdzie kupuje kilka ulubionych produktów. Moja lodówka w mieszkaniu pachnie nowością i jest całkiem pusta. Kilka następnych godzin mija mi bardzo szybko. Rozpakowuje swoje ubrania i wybieram się do kilku sklepów, aby skomplementować do końca moje mieszkanie. Punktualnie o umówionej godzinie zjawia się Asensio z ciastem czekoladowym i kaktusem. Otwieram mu w samym ręczniku, ponieważ nie zdążyłam się ubrać po prysznicu. Przyznaje, że jego mina mnie satysfakcjonuje. Przez chwile lustruje całe moje ciało wzrokiem i mogę dostrzec w jego oczach, że podoba mu się to, co widzi. Wpuszczam go do środka i wracam do łazienki, aby się ubrać. Gdy z niej wychodzę, Hiszpan jest już rozgoszczony na moim łóżku w sypialni.

- Wygodnie Ci? - opieram się o futrynę i obserwuje, jak przegląda coś w telefonie.

- Bardzo i myślę, że będę częstym gościem w tym pomieszczeniu.

- Słucham?

- No wiesz, mieszkasz przy samym stadionie, więc po meczu będę wpadał odpocząć - szczerzy się.

- A swojego domu nie masz?

- Mam, ale do Ciebie jest bliżej. - wstaje z łóżka i podchodzi bliżej mnie. - No daj spokój, przecież oboje wiemy, że Ci to pasuje.

- Jesteś bezczelny, wiesz?

- Wiem, ale takiego mnie lubisz. - Obejmuje dłońmi moją twarz i nasze usta złączają się. Jego oddech jest ciepły i pachnie miętą. Czuje jak w brzuchu, wiruje mi stado motyli czy jak to się fachowo mówi. Jest to nowe uczucie, które powoli zadomawia się w moim życiu. Jeśli seks z nim jest tak samo cudowny, to ja w to wchodzę.

- Skąd ta pewność?

- Widzę, jak na mnie reagujesz maleńka.

- Jesteś zbyt pewny siebie i to cię kiedyś zgubi.

- Wtedy ty mnie odnajdziesz. - idzie do salonu i włącza telewizor.

- Jesteś popieprzony - dołączam do niego.

- I to Cię we mnie pociąga najbardziej.

- Nie, co innego.

- A co? - zaciekawiony wyciszył powtórkę meczu i obrócił się w moją stronę.

- Kiedyś się dowiesz. - porywam mu pilot, a on próbuje mi go zabrać. Gdy po kilku próbach jego starania idą na marne, zaczyna mnie łaskotać, a mój śmiech pewnie słyszy cała ulica.

Późnym wieczorem zamawiamy pizze do mieszkania i oglądamy komedię romantyczną. Jesteśmy rozwaleni w salonie, na puchowym i miękkim dywanie. Nie jestem przyzwyczajona do takiego spokoju i czyjejś obecności w moim życiu.

- Przyjdziesz jutro na mecz?

- Znowu gracie?

- Tak? - zerka na mnie jak na głupka.

- Czemu?

- Gramy przynajmniej raz w tygodniu. Co jakiś czas, jeśli jest liga mistrzów lub puchar króla, to dwa.

- Czemu? - powtórzyłam znów. Wiedziałam, jakie są zasady piłki, ale chciałam go trochę podenerwować.

- Wolałbym, abyś, zamiast zadawać pytania, zrobiła co innego.

- Na przykład?

- Pocałowała mnie.

- Dlaczego? - po raz kolejny zadałam mu pytanie.

- Możesz przestać zadawać takie durne pytania?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.

- Jesteś niemożliwa.

- Ale taką mnie lubisz prawda? - powtarzam podobne pytanie, do które tego zadał mi jakiś czas wcześnie.

- Tak, taką Cię lubię. - wtulam się w niego i zamykam oczy. Jest mi tak dobrze, ale mam dziwne przeczucie, że niedługo się to zmieni.

                                                                     ***

W ostatnim rozdziale na dramatyzowałam, to teraz troszkę cukierkowo. Jednak w kolejnym rozdziale pojawi się mamuśka i rodzeństwo! buziaki i do zoba xx

Wild.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz