Fiesta.

258 11 3
                                    

- Nie wiem, w co mam się ubrać. - mówię do Asensio podczas przeglądania zawartości mojej szafy. Jesteśmy aktualnie w moim mieszkaniu. Hiszpan zdążył wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania po meczu. Eh, wiedziałam, że wynajęcie mieszkania przy Bernabeu to zły pomysł. Teraz będę miała go na głowie cały czas. Nie, żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało. Skądże. Tylko mam nadzieję, że przyda mi się na coś, a nie będzie biwakował u mnie po meczach. - Słyszysz? - pytam zirytowana, gdy nic nie odpowiada. Odwracam się do niego i zauważam, że jest zafascynowany czymś w swoim srajfonie. Leży na brzuchu, na moim łóżku podpierając głowę lewą ręką, a drugą przesuwa palcami po ekranie. Podchodzę do niego szybko i kładę się na nim, jednocześnie próbując dorwać jego telefon. Niestety mam za krótkie ręce i mój plan nie wypala. Marco bardzo szybko reaguje i przekręca nasze ciała tak, że leże pod nim. Łaskocze mnie wszędzie. Próbuje wyrwać się na próżno. Śmieje się z moich nieudanych prób i zachęca go do to dalszych działań. Jak widać, bawi go to doskonale.

Kilka minut później opada obok mnie zmęczony i zadowolony z siebie. Całuje mnie w policzek i przekręca się na prawy bok.

- Chcesz zobaczyć, to co oglądałem chwile wcześniej? - pyta.

- Jeśli oglądałeś pornole to nie. - odpowiadam udając, że mnie to nie obchodzi, co znajduje się w komórce.

- Nie oglądam takich rzeczy. - fuka i przewraca się na plecy. Z kieszeni spodni wyciąga telefon i coś znowu w nim grzebie.

- Ej no. - Dźgam go palcem w klatkę piersiową, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. - Maaaarcooooo. - specjalnie przeciągam jego imię. A on nic. Obraził się, wspaniale. - Musimy iść na tą imprezę do Moraty? - pytam z nadzieją, że w końcu się do mnie odezwie. Tak bym chciała, żeby zadzwonił i odwołał nasze przyjście. Nie specjalnie chce tam iść. Chyba za bardzo się boje, że palne coś głupiego i prawda wyjdzie na jaw.

- Możemy zostać w domu, jeśli tak bardzo ci zależy na niepoznaniu moich przyjaciół. - odpowiada sucho.

- Przepraszam bardzo, ale po jaką cholerę mam ich poznawać?

- No jako moja przyszła dziewczyna chyba masz ten obowiązek. - mówi i odkłada telefon uśmiechając się głupawo. - A teraz ubieraj się, bo już i tak jesteśmy spóźnieni.

- Nie skończyliśmy...- przerywa mi kładąc palec na ustach i ucisza.

- Dokończymy ją po imprezie. - odpowiada i po chwili dodaje - albo jutro, nie wiem w jakim będę stanie potem. - wywracam oczami i zaskakuje samą siebie całując go w nos. Wracam do swojej szafy i wyboru ubrań. Decyduje się w końcu na białą sukienkę na ramkach do kolan, która jest wykończona koronką na dole, na wierzch zarzucam kurtkę dżinsową, a na stopy koturny w kolorze nude. Do małej torebki wkładam najpotrzebniejsze rzeczy i oznajmiam Asensio, że możemy iść.

Do domu Moraty jedziemy autem Hiszpana, któremu buzia się nie zamyka. Przysięgam, on papla więcej niż kobiety! Ja wtrąciłam swoje trzy grosze z dwa razy? Bo tylko na tyle mi pozwolił. Cały czas gada oczywiście o piłce. Przynajmniej mam czas, by o tym wszystkim pomyśleć. Mam wrażenie, że odkąd pojawiłam się w Madrycie wszystko tak szybko się dzieje. Zawsze w moim życiu panował chaos i dużo się działo, ale teraz mam nowe mieszkanie, Asensio i jadę właśnie na imprezkę z rodzeństwem. I to wszystko wydarzyło się w zaledwie tydzień! Po raz pierwszy od jakiegoś czasu potrzebuje zwolnić, zatrzymać się. Muszę również pogadać z Marco o nas to przede wszystkim. Wyjaśnić to, co pomiędzy nami się dzieje i powstrzymać przed rozwinięciem naszych uczuć. Nie chce się zaangażować bardziej w ten związek o ile można tak to nazwać. Chociaż nie, związek to na pewno nie jest. Znamy się kilka dni, a zachowujemy jak para z kilkuletnim stażem. Może i nie mam dużego doświadczenia w tych sprawach, ale nawet i ja wiem, że śpieszymy się. Nie chciałabym zostać po kilku miesiącach sama ze złamanym sercem. Myślę, że nie dałabym rady sama się pozbierać.

Wild.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz