Zacznijmy od tego, że Luna była zdesperowana.
Po śmierci Ranada została sama. Nie miała pojęcia co robić. Ranad zginął w wypadku. Sama ledwo mogła zarobić na jedzenie. Śmierć męża to okropna tragedia, zwłaszcza jeśli jest się w takiej sytuacji w jakiej znalazła się pani Strakler. Była wdową i miała potworną depresje. Kilka dni po śmierci Randa została zwolniona z firmy, w której pracowała. Nie mogła szukać innej pracy, bo nikt nie mógł zająć się jej córką. Malutka córeczka przyszła na świat miesiąc przed tym strasznym wypadkiem. Luna nie mogąc zebrać myśli siadywała z dzieckiem na krześle przed kominkiem w którym tlił się maleńki płomyczek. Płomyk w kominku był jedynym źródłem światła i ciepła w domu. Co za okropna myśl, by ostatnie pieniądze wydać na ogrzewanie. Dziecku było cieplej. Matka zawinęła dziewczynkę w kocyk i utuliła do piersi. Ostatnia pociecha. Tylko to dziecko zostało pani Strakler. Nikt widząc ją teraz nie pomyślałby, że ta uboga kobieta prowadziła kiedyś wystawne życie u boku męża. Państwo Straklerowie urządzali przyjęcia i bale na które zapraszali gości. Można rzec, że żyli jak u pana Boga za piecem. Niestety firma pana Randa zbankrutowała i zaczęły się problemy finansowe. Straklerowie sprzedali piękny dom, drogocenne dywany, wazony z XIX wieku, suknie i wiele innych przedmiotów. Nie starczyło tego na długo, bo popadli w długi i większość majątku przeznaczono na ich spłacenie. Tego feralnego dnia pan Ranad poszedł szukać pracy. Przechodził na pasach, a nieuważny kierowca nie zdążył zahamować i potrącił go. Mąż i ojciec zginął na miejscu. Luna siedziała przy kominku rozmyślając o dalszych planach. Naglę po całym domu rozległ się płacz. To dziecko obudziło się i krzyczało z głodu.
- Nie płacz Rose. Nie płacz.
Luna starała się uspokoić córkę. Przystawiła ją do piersi. Dziecko od razu zaczęło jeść i z błogością zamknęło oczy. Luna z uśmiechem patrzyła na śpiącą Rose. Zawiał silny wiatr i przez szpary w drzwiach do domu wleciało zimne, zimowe powietrze. Rose obudziła się i zaczęła płakać. Matka znów ją uspokoiła. Nie mogła patrzeć na to biedne dziecko, wołające o pomoc. Bardzo kochała córkę, ale nie chciała by żyła na ulicy. Musiała podjąć ciężką decyzje, która wpłynęła na resztę jej, już i tak nędznego życia. Matka ubrała najcieplejszy płaszcz jaki miała, wzięła koszyk, zawinęła Rose w kocyk i wyszła na ulice. Była cicha, mroźna noc. Na ulicach prawie nikogo nie było. To była Wigilia. Widziała jak ludzie za oknami, w ciepłych domach, ogrzewanych i rozświetlonych, z zieloną choinką przybraną w kolorowe bombki, piękne łańcuchy i światełka, jedzą świąteczną kolację z rodziną. Jakże im zazdrościła tego rodzinnego ciepła, światła i miłości. Wiedziała, że nigdy nie zazna tego szczęścia. Bez męża i rodziny. Po kilku minutach zobaczyła przed sobą schody. Podbiegłą do nich. Stanęła przed drzwiami z tabliczką na której widniał napis. Odgarnęła śnieg i przeczytała ,, Sierociniec państwa Tiner". Lunie nie podobało się to miejsce. Budynek był zbudowany z czerwonej cegły, Dach miał zrobiony z czarnych dachówek i małe okna. Nie chciała oddawać tam Rose, jednak wiedziała, że to jedyny dom dziecka w całym mieście. Odłożyła koszyk i włożyła do niego dziecko. Następnie wyciągnęła z kieszeni kartkę papieru i zaczęła pisać liścik. Brzmiał on następująco.
,, Szanowni państwo Tiner. Z całego serca proszę o opiekę nad moją córką Rose. Jest mała, a ja nie mam pieniędzy by móc ją wychować. Bardzo potrzebuje pomocy. Rose ma cztery miesiące i urodziła się 15 września. Proszę o dobrą opiekę nad dzieckiem.
Oddana Luna"
Po napisaniu jednego listu napisała drugi. Drugi list był dla Rose. Opisywał on wydarzenia, które zmusiły ją do oddania córki. Luna włożyła do koszyka listy, położyła go pod drzwiami i zapukała. Gdy usłyszała kroki odbiegła od drzwi i stanęła na drugim końcu ulicy. Drzwi otworzył starszy mężczyzna. Spojrzał na koszyk i ze zdziwieniem krzyknął
- Halo! Jest tu kto ?!
Odpowiedziała mu głucha cisza. Kucnął obok koszyka i przeczytał list zaadresowany do niego. Po przeczytaniu listu znów rozejrzał się po ulicy. Nikogo nie wypatrzył. Zrozumiał, że powinien zabrać dziecko do środka, i tak też uczynił. Tak rozpoczyna się historia córki Luny Strakler.
Mam nadzieje że się podobało. Niedługo wrzucę kolejny rozdział ;-)
CZYTASZ
Historia Rose Strakler
AdventureRose mieszka w sierocińcu, jest sierotą. Ma 14 lat. Wreszcie udało jej się trafić do szkoły gdzie poznała grupę przyjaciół. Zaprzyjaźniła się z uratowanym i oswojonym przez siebie sokołem. Jednak w sierocińcu nie czuła się szczęśliwa. Czuła że kom...