Był poniedziałek, wieczór. Rose biegała po sypialni pakując do plecaka masę rzeczy, których potrzebowała do lasu. Wśród zapakowanych przedmiotów znalazły się lina, okulary przeciwsłoneczne, aparat fotograficzny, mapa lasu i dyktafon. Rose dobrze znała las, często tam przyjeżdżała by zaznać trochę spokoju. Wiedziała jak się naszykować na tajną misję.
We wtorek po szkole Rose była gotowa do drogi. Członkowie obserwowanej grupy wsiedli na rowery i pojechali w stronę lasu. Rose była tuż za nimi. Jechała cicho i delikatnie, nic nie mówiąc i nie sapiąc. Po dziesięciu minutach byli już na leśnej ścieżce. Wjechali na cichą polanę i odstawili rowery.
Phillip znów zaczął rozmowę
- Dobra! Sophie masz wszystko?
- Jasne, że mam!
Sophie zdjęła plecak i wyjęła z niego mapę i coś czego Rose nie spodziewała się zobaczyć. Wyjęła notesy, pióra i aparaty fotograficzne.
- Ok Camill... Mas ze sobą atlas przyrodniczy?
- Oczywiście. Jak mogłabym o nim zapomnieć?
- Super! Każdy pójdzie w inną stronę. Weźcie mapy. Spotykamy się tutaj za dwie godziny.
Cała czwórka rozbiegła się po lesie. Rose wyszła z zarośli w, których podsłuchiwała całą rozmowę. Nic z tego nie rozumiała. Do czego potrzebowali atlasu? Po co im były aparaty fotograficzne? Po co notesy i długopisy? Czemu nie chcieli, by ktoś ich widział? Nie znała odpowiedzi na swoje pytania, ale jednego była pewna... musi iść za nimi i chodźby nie wiem co nie dać się zobaczyć.
Pierwszą osobą, którą dogoniła dziewczyna, była Sophie. Piękna blond włosa dziewczyna ubrana w modne jeansy, lawendową bluzkę, purpurowy żakiet i śliczne lakierki. Według Rose to nie był odpowiedni strój do lasu, ale cóż, po co miałaby się czepiać. Sophie przedzierała się z nie zadowoleniem przez krzaki, gdy naglę stanęła przy pewnym drzewie. Był to klon, na którym można było zauważyć pierwsze jesienne liście. Sophie zrobiła drzewu kilka profesjonalnych zdjęć.Gdy miała już dość fotografowania, dziewczyna zaczęła robić jakieś zapiski w swoim notesie. Pismo Sophie było naprawdę ładne i schludne, a litery małe i staranne. Rose nic z tego nie rozumiała. Po co Sophie robiła te zdjęcia? Czemu to drzewo tak ją zainteresowało?!
Następnie udało jej się dostrzec Philipa który robił zdjęcia sterty igieł, które spadły z modrzewiu. Tylko John nie zrobił żadnych zdjęć.
O ustalonej porze cała grupa zebrała się na polanie. Rose schowała się w zaroślach i obserwowała dalsze poczynania grupy. Phillip zaczął przeglądać zdjęcia i czytać sporządzone notatki.
- No... Świetnie! Teraz mamy odpowiednie materiały na gazetkę!
Gazetkę? Rose była bardzo zaskoczona tym co usłyszała.
- To bez sensu - powiedziała Sophie - i tak nikt nie czyta szkolnej gazetki. Jesteśmy dziennikarzami, a nie umiemy znaleźć ciekawego tematu! Czuje że to będzie kolejna klęska!
Philip próbował poprawić ich nastrój.
- Ej... No co wy? Głowy do góry na pewno tym razem ktoś kupi gazetki!
- Tak samo mówiłeś jak pisaliśmy artykuł o ,,Zdrowej żywności na stołówce szkolnej '' - wtrąciła Sophie
- Tak wiem. Ale czuje, że tym razem coś się poprawi, że... że tym razem będzie lepiej.
- Odpuść stary! Nic z tego nie będzie. Naszą gazetę kupują tylko nauczyciele i kucharka! - jęknął Johny
- Infomatik ( bo tak nazywała się gazeta ) to totalna klapa.
CZYTASZ
Historia Rose Strakler
AdventureRose mieszka w sierocińcu, jest sierotą. Ma 14 lat. Wreszcie udało jej się trafić do szkoły gdzie poznała grupę przyjaciół. Zaprzyjaźniła się z uratowanym i oswojonym przez siebie sokołem. Jednak w sierocińcu nie czuła się szczęśliwa. Czuła że kom...