Rozdział 6 Pierwszy dzień w szkole

56 4 0
                                    

Rose prawie cały czas spędzała w Sokolim Gnieździe. Siadała na fotelu i czytała książkę. Elmir lubił przesiadywać na oparciu fotela i obserwować dziewczynę. Ptak przez dwa tygodnie zdążył przyzwyczaić się do Rose, która znakomicie dbała o jego potrzeby. Jednak dziewczyna wiedziała, że tęskni za lataniem, znikaniem pośród chmur i wolnością. Elmir nie był jeszcze wystarczająco silny, by latać i musiał cały czas siedzieć na strychu. Rose wyglądała jeszcze nieszczęśliwej niż jej przyjaciel. Kończył się ostatni tydzień wakacji i wreszcie miała pójść do gimnazjum. Nie była pewna czy będzie jej tam dobrze i czy sokół nie będzie czuł się samotny na strychu. Niestety nie miała wyjścia i musiała spakować książki do nowego plecaka. Pani Tiner kazała położyć się spać o ósmej, bo autobus szkolny przyjeżdżał bardzo wcześnie. Oczywiście Rose nie udało się wyspać, ponieważ jej współlokatorki były tak podekscytowane, że nie mogły spać i plotkowały o chłopakach. Dziewczyna zasnęła dopiero o jedenastej w nocy, gdy jej koleżanki przestały gadać i położyły się.

Rano wszyscy musieli wstać o szóstej trzydzieści i zejść na śniadanie. Dziewczyny mimo zmęczenia ubrały się najlepiej jak umiały. Wszyscy byli bardzo zmęczeni. Linzi wręcz zasnęła nad talerzem płatków i wpadła twarzą do mleka zmywając sobie staranny makijaż. Po jedzeniu poszli do łazienki, umyli zęby, ubrali się i wyszli na przystanek. Dziewczyny nie szczędziły się w wybieraniu ubrań. Miały na sobie kolorowe bluzki z jednym rękawem , krótkie spódniczki, kolczyki w kształcie owoców i kolorowe gumki do włosów. Chłopcy ubrali zwykłe koszulki i spodnie. Rose ubrała białą bluzkę na ramiączkach, krótkie, jeansowe spodenki, zwykłe szare trampki i rozpuściła swoje długie brąz włosy koloru kasztanowego. Wyglądała pięknie, a zarazem bardzo naturalnie. Nie chciała przypominać swoich koleżanek, które wyglądały jakby szły na dyskotekę, nie do szkoły. Doszli do przystanku akurat gdy przyjechał autobus. Nie przypominał autobusu z serialu ,, Dziewczyny z liceum" więc Linzi, Jeny i reszta zastanawiały się czy to właściwy pojazd . Nasz środek transportu miał ciemno fioletowy kolor, metalowy dach i plastikowe siedzenia.

Kierowca otworzył drzwi i miło się uśmiechnął. Rose usiadła po środku, a kiedy bus ruszył obserwowała przesuwający się widok za oknem. Przejeżdżali niedaleko lasu. Rose skupiła wzrok, ale nie dostrzegła nawet ptaka, bo jechali zbyt szybko. Po piętnastu minutach dojechali na dziedziniec szkolny. Wysiedli. Dziewczyna spojrzała na budynek szkoły. Była ogromna. Obok Rose przechodziło wielu uczniów. Popatrzyła na zegarek. Za dziesięć ósma! Musiała się pospieszyć. Pobiegła do klasy którą jej wskazano i zajęła miejsce z tyłu klasy przy oknie. Lekcja zaczęła się w ciszy. Nauczyciel zapytał

- Czy wszyscy dotarli na lekcje? Bo widzę, że nie ma sporej grupy dziewczyn.

Chodziło o Linzi, Jeny i ich kumpele. Dobiegły do reszty po pięciu minutach. Nauczyciel spytał?

- Dlaczego spóźniłyście się na lekcje? Wytłumaczcie mi się?

- No, bo ubrałyśmy szpilki! - zaczęła Jeny

- A na szpilkach nie da się biegać - dokończyła Linzi

- Dobrze. To wasz pierwszy dzień więc wam odpuszczę. Prosiłbym jednak byście nosiły do szkoły szpilek tylko normalne buty. - powiedział nauczyciel

- Normalne buty! Jakie?

- Na przykład trampki.

-Ohyda! - krzyknęły dziewczyny tak jakby zaproponowano im koktajl z pająków

- Usiądźcie. - zaczął nauczyciel

- Mam na imię Antony Collins. Będę waszym wychowawcą. Macie ze mną również lekcje historii. W razie jakichś problemów zwróćcie się do mnie. Za chwileczkę zadacie mi pytania. Ale najpierw mi się przedstawicie.

Historia Rose StraklerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz