Po ostatnim nocnym spotkaniu Rose nie potrafiła zebrać myśli. Wciąż myślała o tym wilku. Widziała tylko jego wielkie żółte oczy. Dlaczego tak na nią patrzył? Czy to miało coś znaczyć? Może próbował jej coś powiedzieć? I dlaczego tak dziwne się czuła?
Rozmyślała tak mieszając łyżką w mleku z płatkami. Nie mogła jeść. Nie miała na to ochoty. Chciała tam wrócić i zrozumieć. Dużo gorsze było to, że musiała o tym myśleć przy stole dziewczyn, które spoglądały na nią z niepokojem. Po śniadaniu mieli godzinę przerwy przed grabieniem liści w ogrodzie i zmywaniu. Dziewczyny poszły za Rose do pokoju. Dziewczyna siadła na swoją prycze i otworzyła ,,Złoty Kompas". Książka opowiada o dziewczynce z innego świata przeżywającej wspaniałą podróż. Nie nacieszyła się lekturą długo, bo zaczepiła ją dziewczyna imieniem Jeny.
- Rose?
- Tak?
- Słuchaj chcieliśmy cię przeprosić za tamtą akcję wczoraj. Nie uważamy, że chcesz nam obrzydzić nowe doświadczenia. - powiedziała Jeny
- Nie ma sprawy! Nie czuje się urażona. To wy nie słuchałyście dobrej rady, a mi nic do tego.
- Wiesz obserwujemy cię cały dzień i zastanawiamy się czy nie jesteś może... no wiesz ... chora Rose ?
- Ja chora? Nie... No gdzie. A co?
- Bo widzisz... wyglądasz jakoś dziwnie.
- Masz nieobecny wzrok. - wtrąciła jedna
- Głowę w chmurach.- dodała druga
- No i nic nie zjadłaś podczas śniadania. - podsumowała trzecia
Wymieniały dziewczyny coraz bardziej irytując Rose.
- Aaa to. Nic takiego. Po prostu nie byłam głodna.
- Jeśli coś się dzieje możesz nam powiedzieć. Nie musisz się zgrywać.
- Nie się nie zgrywam! - oburzyła się Rose
- W takim razie c o się dzieje?! Na pewno się coś dzieje, bo kompletnie ci odbiło więc pytamy co?!
To Linzi krzyczała tak, że pięć przecznic dalej można by było ją usłyszeć. Zdenerwowana Rose podeszła do niej. Linzi zbladła a Rose odparła
- Nie muszę wam nic tłumaczyć. Nie zgrywam się i nie staram się być nie miła. Po prostu nie o wszystkim można z wami gadać! Poza tym nawet jak wam powiem to i tak mi nie uwierzycie.
- Uwierzymy! Słowo honoru. Przyrzekam na wszystkie lakiery do włosów na świecie uwierzymy ci! - powiedziała Linzi
- No dobra. Skoro tego chcecie. Jak wczoraj wyszłam oknem musiałam się wyciszyć. Poszłam do lasu. Przechodziłam przez las i na drogę wyszedł wilk!
- Wilk! Ja się boje wilków! Normalnie bym zemdlała! A wy?
- No totalnie. Są straszne,jak z horrorów czy coś!
- No to się bój! Wcale nie są straszne,a kwestie horrorów pominę milczeniem! - odpowiedziała urażona Rose
- Ale ludzie się ich boją, bo są groźne!
- Przecież nie dla ludzi. One ich unikają! Do miasta przychodzą tylko jeśli szukają jedzenia! Polują na zwierzęta takie jak jelenie i daniele. Nie na ludzi!
- Ale...
- Cicho albo nic wam nie opowiem!
Dziewczyny już się nie odzywały a Rose kontynuowała opowieść
- Myślałam, że się zdenerwuje tym, że jestem na jego terenie, a on nic. Nie zaatakował mnie. Powiem więcej, usiadł na drodze i zaczął na mnie patrzeć. Ten jego wzrok... No ja też zaczęłam na niego patrzeć. I czułam coś dziwnego. Czułam, że go... rozumiem? Kompletnie się go nie bałam, i miałam wrażenie, że on też się nie bał, nie byłam onieśmielona, ani przestraszona, tylko zafascynowana... Potem wilk odszedł. Od tamtej pory nie mogę zebrać myśli. Nie mogę jeść, i ciągle go widzę. To nie jest dziwne, prawda?
Koleżanki stały obok niej i patrzyły na nią ze zdziwieniem. Rose była zdezorientowana.
- O co wam chodzi?
- No... Może ty wariujesz?
- Jak to?! Dlaczego tak myślicie?!
- Wiesz... to, że widziałaś wilka.
- Patrzyłaś na niego.
- Stałaś koło niego.
- I czułaś z nim więź jest... jak ci to powiedzieć?
- Kompletnie nienormalne!
Rose spojrzała na nie z wrogością. Nie rozumiała czemu nikt jej nie wierzy. Powiedziała im całą prawdę, opisała to co czuła, a one uznały ją za wariatkę. Próbowała bronić swojego zdania.
- Dla czego mi nie wierzycie?! Mówię prawdę! On tam był! Stał na drodze i patrzył na mnie!
- Dziewczyny, może ona znów żartuje?
- Co?! Nie! Nie żartuje! - broniła się Rose
- Świetny żart, ale nikt ci się nie śmieje!
- Wiesz, że nie ładnie zmyślać Rose!?
- Nie zmyślam!
- Zmyślasz! Wszyscy tak uważają. Prawda? -zapytała Jeny
Wszystkie jej przytaknęły. Rose łzy napłynęły do oczu. Nie mogła w to uwierzyć.
- Naprawdę mi nie wierzycie? W ogóle?
- Daj spokój! - powiedziała Linzi
- Co ty jesteś? Kapturek?
- W której książce o tym przeczytałaś?
- Rose, może chciałabyś z nim pogadać co?
Nie mogła tego słuchać wybiegła z pokoju i pobiegła korytarzem do łazienki. Po drodze omal nie przewróciła pani Tiner, która krzyknęła:
- Ty mała wariatko! Uważaj jak chodzisz!
Dziewczyna wbiegła do łazienki i zatrzasnęła drzwi. Usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Po twarzy ciekły jej łzy, a twarz spuchła od płaczu. Nikt jej nie uwierzył. Nikt nie traktował jej poważnie. Teraz wszyscy będą ją wyśmiewać. Wszyscy będą mieli o niej jedno zdanie - wariatka! Wszyscy będą z niej szydzić. Co gorsza, gdy dziewczyny rozniosą te plotki w szkole, nie będzie miała życia! To było naprawdę wredne. Zwierzyła się im ze wszystkiego, a te małpy ją wyśmiały i wyzywały. Bardzo to przeżywała.
Wszyscy uważali, że Rose była twarda i nic jej nie obchodziło. Prawda była taka, że dziewczyna ukrywała swoje uczucia wiedząc, że nikt jej nie zrozumie. Dziecko wychowywane w takim miejscu jak sierociniec, bez mamy, przez okropnych ludzi, żyjące z wrednymi, wyśmiewającymi je koleżankami powinno być zamknięte w sobie i urażone. Jednak z Rose się tak nie stało. Miała silny charakter po matce i nie zamierzała poddać się presji. Wiedziała, że kiedyś znajdzie dom i opuści znienawidzony przytułek.
Dziewczyna przez kilka godzin siedziała w kącie kabiny i płakała. Po jakimś czasie opanowała płacz i ogarnęła ją wielka złość. Była wściekła na dziewczyny. Wiedziała, że nie wybaczy im tego jak bardzo ją zraniły. Wyśmiały ją, szydziły z niej i wyzywały. W głowie wciąż słyszała ich bolesne słowa. Jak mogły jej to zrobić? Powiedziała im wszystko co wiedziała i co czuła. Wiedziała, że czeka ją ciężki czas. Musiała to przetrwać. Nic dziwnego, że nikt nie uwierzył.
CZYTASZ
Historia Rose Strakler
PertualanganRose mieszka w sierocińcu, jest sierotą. Ma 14 lat. Wreszcie udało jej się trafić do szkoły gdzie poznała grupę przyjaciół. Zaprzyjaźniła się z uratowanym i oswojonym przez siebie sokołem. Jednak w sierocińcu nie czuła się szczęśliwa. Czuła że kom...