Gdy doszlismy do areny wraz z "rekrutami" od razu zaczęły się pytania.
-Kim ty jesteś?
-Co tu robisz?
-A więc tak, jestem smoczym jeźdźcem i przybyłem tu by nauczyć was pokoju ze smokami - odpowiedziałem spokojnie.
-Pokój z tymi potworami? - mówił Sączysmark.
-To nie potwory, to są przyjazne stworzenia i na pewno pomogą wam w trudnej sytuacji - poglaskałem Szczerbatka który do nas podszedł.
-A więc, co robimy? - zapytała Astrid która dotychczasowo się nie odzywała.
-To proste, zaprzyjaźniamy się ze smokami.
- Ty nas chcesz zabić! Smoki to bestie, zabiją nas na każdym kroku - po raz kolejny wtrącił się Saczysmark
-To czemu jeszcze żyje?- zapytałem.
Wszyscy stali i się nie odzywali.
-Bo masz cholerne szczęście - powiedziała po cichu Astrid.
Wiedziałem, że zaczęła coś podejrzewać, od samego urwiska.
-Ech, zaczynajmy więc. Najpierw musicie zapoznać się ze smokami.
-A jak odgryzą nam rękę?- zapytała Szpadka.
-Zaufaj mi, nie odgryzą
-Jak mamy zaufać komuś kogo nawet nie znamy? - wszyscy spojrzeli się na mnie.
-To bardzo proste...
-Wcale nie! A co jak jesteś jednym z naszych wrogów?- przytakneli.
-Gdybym był, to na pewni byście już nie żyli.
-Tylko czekasz na odpowiednią chwile .
-Skonczymy z tym tematem, dobra? Kto pierwszy na ochotnika? Las rąk - powiedziałem gdy nikt nie przyszedł - no nic. Saczysmark ty pierwszy
-Że co?!
Otworzyłem klatkę z koszmarem ponocnikiem. Wyciągnąłem w jego stronę rękę i powoli zacząłem mówić
-Ciii.. Spokojnie, nikt nic ci tu nie zrobi...
Powoli zacząłem się cofać, a ze mną smok. Gdy podszedłem dosyć blisko Smarka wziąłem jego ręke i położyłem na skórze smoka. Ten zaczął się cieszyćZrobiłem tak samo z resztą. W między czasie parę wikingów przyszło zobaczyć co robimy. Wszyscy byli zdumieni, że młoda grupka Wandali głaszcze smoki.
Nauczyłem ich trochę teorii co i jak ze smokami, czego nie lubią, a co tak. Co jedzą a czego powinni unikać. Zajęcia trwały tak do późnej godziny.
Cała piątka pożegnała się ze smokami i wyruszyła do domów. Również miałem iść, ale złapał mnie zszokowany wódz.
-Jak? Jak ty to? To przecież niemożliwe! Walczylismy z nimi od pokoleń i... Ty od tak to zrobiłes. Jak?
-Ufam im, są moimi przyjaciółmi... - odpowiedziałem spokojnie.
-Ja... Ciesze się...
-To drobnostka, mam nadzieje, że zapanuje tu spokój.
-Ja też.Gestem przywołałem Szczerbatka. Ten powoli do nas podchodził. Wódz się lekko spią, ale go uspokoiłem.
-Proszę odwrócić wzrok i wyciągnąć ręke.
Ten spojrzał się na mnie podejrzliwie jednak to zrobił. Po chwili Szczerbatek przyłożył swoja głowę do dłoni wikinga.
-One nie są złe, bronią się. One są jak my, jak wikingowie. Maja rodziny, muszą zbierać pokarm i się bronią. Czy teraz rozumiesz?
-Tak, rozumiem - głaskał smoka - mogłem to zauważyć dawno temu, wtedy może jeszcze bym miał żone i syna... Tak bardzo mi ich brakuje... Valke... I Czkawki.Nie powiem, wzruszyło mnie to. On tęsknił... Żałował... Ja od tak sobie odleciałem myśląc tylko o sobie i o smoku, a on żałował...
-No nic, muszę już iść. Obowiązki wzywają... A! I jeszcze jedno. Możesz przenocować w jednym domu na obrzeżach wioski. - odszedł.Gdy byłem już w chatce zapytałem mojego przyjaciela
-I co teraz mam robić, co Szczerbek? - zdjąłem hełm z siebie. - on żałuje
-Nie wiem Czkawka, idź za głosem serca. Potrzebują cie tu.
-Jak zawsze mądry. - podrapałem go pod szyją, a ten padł - Jednak nie umiem określić co czuje moje serce...★★★★★★★★★★★★
Mamy to drodzy państwo! Jest i rozdział!
Ale nie wiem kiedy kolejny..
CZYTASZ
Efekt motyla |Jak Wytresować Smoka| [Poprawiane]
FantasyCo by było gdyby Czkawka wybrał inną droge? Gdyby ta droga okazała sie lepsza? A może pozna kogoś innego? Tego dowiecie się właśnie tu!